Powstanie przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Asadowi miało być częścią "Arabskiej wiosny", a przerodziło się w trwającą niemal dwa lata krwawą wojnę domową, w której zginęły dziesiątki tysięcy osób. W 2012 roku społeczność międzynarodowa oficjalnie uznała zjednoczone siły opozycyjne, coraz częściej słychać też głosy, że reżim prezydenta jest na krawędzi upadku.
Konflikt pomiędzy siłami rządowymi a rebeliantami trwa od marca 2011 roku i przerodził się już w regularną wojnę domową, w której według różnych szacunków zginęło od 40 do 54 tysięcy ludzi, a około 2,5 miliona musiało uciekać z domów. Prezydent Baszar el-Asad otwarcie powiedział, że jego kraj jest w stanie wojny i kazał swoim siłom stłumić powstanie za wszelką cenę. Zagroził, że w przypadku interwencji z zewnątrz użyje broni chemicznej i biologicznej.
W lutym 2012 roku w ogniu walk znalazło się miasto Homs. W trwającym miesiąc bombardowaniu zginęło troje zagranicznych dziennikarzy, w tym słynna korespondentka wojenna Marie Colvin, a świat obiegło nagranie rannej Edith Bouvier, która prosiła o pomoc w ewakuacji z Syrii.
Wiosną walki przeniosły się do stolicy kraju, Damaszku. Większość krajów zachodnich zamknęła swoje ambasady i ewakuowała dyplomatów. Wojna ogarnęła też Aleppo i prowincję Hama, gdzie doszło do jednej z największych masakr ludności cywilnej w historii konfliktu.
''Dyplomacja zawiodła''
Dalszemu rozlewowi krwi bezskutecznie starała się zapobiec społeczność międzynarodowa. Misji podjął się były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, który przez kilka tygodni negocjował warunki zawieszenia broni. W kwietniu, kilka dni przed planowanym ogłoszeniem rozejmu, prezydent Asad zgłosił dodatkowe żądania, niezaakceptowane przez rebeliantów. Choć formalnie przyjęte, zawieszenie broni nie utrzymało się; wojna rozgorzała na nowo. Walki zmusiły ponad 300 obserwatorów ONZ do zakończenia misji i wycofania się z kraju. W lipcu Kofi Annan przyznał, że dyplomatyczna droga rozwiązania kryzysu zawiodła.
Na konflikt wewnętrzny nałożyły się zatargi z Turcją. W czerwcu Syria zestrzeliła turecki samolot zwiadowczy, który miał naruszyć jej przestrzeń powietrzną. W październiku wystrzeliła pocisk, który zabił pięcioro cywilów po tureckiej stronie. Atak potępiło NATO. Przez kilka dni dochodziło do wymiany ognia między dwoma krajami. Ostatecznie nie doszło do eskalacji konfliktu, ale Turcja zażądała od Sojuszu obrony przeciwrakietowej na granicy z Syrią. NATO przystało na tę propozycję, wywołując niezadowolenie Rosji.
Według części opinii, reżim Baszara el-Asada słabnie, a rebelianci są coraz bliżej przejęcia władzy. Z kraju uciekł m.in. premier Riad Hijab, jeden z najbliższych współpracowników prezydenta. Jednocześnie syryjska opozycja zdołała zjednoczyć się na tyle, by stworzyć wspólne przedstawicielstwo dyplomatyczne – Syryjską Koalicję Narodową. W grudniu osiągnęła ona sukces na arenie międzynarodowej: ponad 100 państw uznało ją za oficjalnego reprezentanta narodu syryjskiego, wzywając Asada do ustąpienia. Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen powiedział w połowie grudnia, że upadek reżimu prezydenta jest tylko kwestią czasu.
Autor: jk//bgr/k / Źródło: tvn24.pl