Zidentyfikowano zwłoki teściowej Brunona K. Jak nieoficjalnie dowiedział się tvn24.pl, ciało znaleziono już wiosną 2012 roku. Dopiero teraz ustalono, że to zwłoki poszukiwanej kobiety, co potwierdziła prokuratura.
- Potwierdzam fakt znalezienia zwłok i to, że są to prawdopodobnie zwłoki poszukiwanej Julity K. - powiedział rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty.
Jak poinformował, prowadzone jest w tej sprawie śledztwo zmierzające do wyjaśnienia okoliczności śmierci kobiety.
Jak nieoficjalnie dowiedział się tvn24.pl, ciało kobiety znaleziono już wiosną 2012 roku. Nikt nie mógł jej wówczas rozpoznać i zidentyfikować. - Prokurator prowadzący sprawę dotyczącą znalezienia zwłok NN skojarzył na podstawie doniesień medialnych, że te zwłoki, znalezione dużo wcześniej, mogą być zwłokami poszukiwanej kobiety. Przeprowadzono badania i potwierdzono jej tożsamość - wyjaśnił rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Jak dodał, prokuratura ze względu na dobro obu śledztw, tj. w sprawie Brunona K. i zaginięcia jego teściowej, nie będzie przekazywać żadnych informacji.
Z nieoficjalnych informacji TVN24 wynika, że zwłoki znaleziono w Ojcowskim Parku Narodowym, na terenie woj. małopolskiego. Kobieta miała ranę głowy. Śledczy przypuszczają, że została zamordowana.
Tożsamość potwierdziły badania DNA
Na stronie internetowej małopolskiej policji znajduje się komunikat z grudnia ub.r. o odtworzeniu wyglądu zwłok kobiety, znalezionych w kwietniu 2012 r. w Czajowicach. Jak się teraz okazuje, to właśnie teściowa Brunona K.
- Ciało leżało w leśnym młodniku, 5 metrów od drogi w naturalnym zagłębieniu terenu. Zwłoki zostały najprawdopodobniej wygrzebane spod ziemi przez okoliczne zwierzęta. Z uwagi na to, że nastąpił daleko posunięty rozkład gnilny (jak twierdzą specjaliści ciało kobiety mogło leżeć w ziemi ponad 2 lata) próba odtworzenia wyglądu zmarłej tradycyjnymi metodami była bardzo utrudniona - napisano w komunikacie. Znalazła się tam również informacja, że "Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie użył w tej sprawie nowatorskiej metody rekonstrukcji wyglądu osoby z kodu DNA".
- Informacje zawarte w części DNA pozwalają określić płeć, kolor włosów, kolor oczu, a także rasę w tym kolor cery. Uzyskane w ten sposób dane pomogły przy sporządzeniu dokładniejszego portretu zmarłej kobiety - napisała policja, prosząc o kontakt osoby, które rozpoznają kobietę. Rzecznik prokuratury Apelacyjnej Piotr Kosmaty nie chciał wówczas wypowiadać się na temat zaginionej kobiety, podkreślając, iż jest ona poszukiwana przez policję. - Prokuratura prowadzi śledztwo przeciwko Brunonowi K. i nie będzie komentować żadnych doniesień dotyczących stopnia pokrewieństwa tej osoby z Brunonem K. - podkreślał prok. Kosmaty.
Była poszukiwana od ponad roku
W styczniu policja opublikowała informacje o poszukiwaniu 68-letniej Julity K., która była teściową Brunona K. Kobieta mieszkała w Lednicy Górnej pod Wieliczką. Z informacji policji wynikało, że mieszkała sama, nie utrzymywała bliższych kontaktów z sąsiadami ani z rodziną. Ostatni raz była widziana w miejscu zamieszkania na przełomie roku 2011/2012. Zaginięcie teściowej Brunona K. zgłosiła jego żona.
Poszukiwania kobiety zaczęły się w listopadzie, gdy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeszukała jej mieszkania. Funkcjonariusze zauważyli zostawione okulary i inne przedmioty osobistego użytku. Zaczęli sprawdzać.
Okazało się, że nagle kobieta przestała pobierać świadczenia z ZUS-u. Tospowodowało, że śledczy zaczęli brać poważnie pod uwagę, że kobieta mogła zostać zabita. Tym bardziej, że członkowie jej rodziny zeznawali, że wyjechała za granicę, do Wielkiej Brytanii.
Policja, która rozpoczęła poszukiwania teściowej Brunona K., zbadała ślady krwi znalezione w jej mieszkaniu. To była krew K.
Podejrzany o przygotowanie zamachu
45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. jest głównym podejrzanym w śledztwie w sprawie przygotowywania zamachu bombowego na konstytucyjne organy RP.
Według śledczych Brunon K. zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu cztery tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.
W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się do przygotowywania zamachu.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), db//gak/roody / Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24