- Mamy za mało pieniędzy, ale musimy się w nich zmieścić - mówi Agnieszka Pachciarz, szefowa NFZ, pytana o problemy szpitali, które muszą wstrzymywać planowe przyjęcia i zabiegi. Według niej taka praktyka "świadczy o tym, że dyrektorzy szpitali źle planują". Tę opinię ostro krytykuje Bolesław Piecha z PiS.
Jak mówiła w TVN24 Pachciarz, szpitale źle rozplanowują przyjęcia. - Przykładowo, wiele hospitalizacji na oddziałach zabiegowych ma charakter zachowawczy i nie powinno mieć miejsca. Ci pacjenci powinni być w przychodniach albo na oddziałach zachowawczych. Bywa, że to nawet 30 procent pacjentów szpitali - mówiła Pachciarz. Stwierdziła też, że rozumie rodziców, którzy mają chore dzieci, a szpital przerywa leczenie. Winę widzi jednak w zarządzaniu placówkami i nieumiejętnym planowaniu wydatków. - Każdy menedżer musi umieć ocenić, że tyle jest zabiegów standardowych i ratujących życie, choć można się o niewielki procent pomylić. To jest statystyka, mamy dane historyczne z lat kilkunastu czy kilkudziesięciu. Oczywiście mogą zdarzyć się nieprzewidziane sytuacje, ale NFZ na nie reaguje - zaznaczyła.
"Każdy umie ocenić, ile będzie przyjęć" - Każdy lekarz umie ocenić, ile będzie przyjęć pilnych, a ile planowych. Złe jest odwoływanie planowych przyjęć, bo to świadczy o złym planowaniu - powiedziała. Podkreśliła też, że NFZ zawsze płaci za procedury ratujące życie. Pachciarz przyznała jednak, że część procedur powinna być lepiej wyceniona. - Kilka już zmieniliśmy, pracujemy nad innymi,. m.in. nad pediatrią - powiedziała.
"Do czegoś się dokłada, na czymś się zarabia" Jak dodała, to prawda, że do niektórych procedur szpital musi dołożyć, bo wycena jest uśredniona, ale na innych zarabia. - Na wycenę składa się wiele elementów procedury. Gdybyśmy płacili za każdy element oddzielnie, byłoby narzekanie na wielość regulacji - stwierdziła. Powiedziała również, że być może trzeba by zastanowić się nad wysokością składek zdrowotnych i przyjrzeć temu, czy wszyscy są nimi równo obciążeni. Jak zauważyła, dzisiaj składkami obciąża się głównie pracowników, a nie np. przedsiębiorców.
"Cena z sufitu, a ilość spod dużego palca"
Działania NFZ-u ostro skrytykował na antenie TVN24 b. wiceminister zdrowia Bolesław Piecha z PiS.
- Taktyką przekazu Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia jest proste stwierdzenie: nie ja, nie my, tylko oni. Oni, czyli szeroko rozumiani lekarze, dyrektorzy, pielęgniarki, zakłady lecznicze, czyli wina leży po stronie świadczeniodawców, że nie umieją zaplanować chorowania polskiego pacjenta - powiedział Piecha.
Tymczasem, jak zaznaczył, wszystkie instrumenty w zakresie epidemiologii leżą w rękach ministra zdrowia, a nie dyrektorów szpitali.
- To minister zdrowia wie, jakie są potrzeby, i to on powinien dołożyć wszelkich starań, żeby tak zaplanować wydatki na leczenie, aby nie dochodziło do skandali na skalę światową, jak odsyłanie dzieci z zaplanowanym zabiegiem operacyjnym - powiedział Piecha.
W jego opinii, szefowa NFZ powinna spojrzeć prawdzie w oczy, bo kontrakty, które proponuje Fundusz mają dwie podstawowe wady: "cena z sufitu, a ilość (przyjęć - red.) spod dużego palca".
Dyrektorzy - jak powiedział - podpisują niekorzystne kontrakty m.in. dlatego, że muszą swoim pracownikom wpłacić pensję. - Można zacisnąć pasa, jeśli widzi się jakąś perspektywę, ale od kilku lat jej nie widać, bo system zdrowotny w Polsce nie działa - ocenił Piecha.
Autor: jk/mac//bgr/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24