W studiu "Kawy na ławę" gorąca atmosfera po piątkowym wyroku skazującym kardiochirurga Mirosława G. Większe emocje niż sam wyrok budzi zaś uzasadnienie wygłoszone przez sędziego. To "publicystyka" i "polityczne ustawienie się" czy może "jasny przekaz" do obywateli wynikający z "szacunku do nich"? O to spierali się parlamentarzyści w TVN24.
Goście Bogdana Rymanowskiego, komentując piątkowy wyrok i uzasadnienie wygłoszone przez sędziego Igora Tuleyę, nie kryli emocji. Sędzia porównał m.in. sposób przesłuchiwań prowadzonych przez CBA do przesłuchań prowadzonych "w latach czterdziestych, w czasach największego stalinizmu".
Polityczna wypowiedź sędziego
Zdaniem Eugeniusza Kłopotka z PSL takie sformułowanie było zbyt daleko posunięte. - Od razu widać, że sędzia ustawia się politycznie, a nie powinien - skomentował.
Z takim stwierdzeniem nie zgodził się Robert Biedroń reprezentujący Ruch Palikota. - Nie ustawia się politycznie (...) Jeżeli sędzia (użył takiego porównania - red.), to zrobił to w jakimś celu. Myślę, że to uzasadnienie było całkiem niezłe. Coś pokazywało. Miało trafić do społeczeństwa, by ono coś zrozumiało - wyjaśnił Biedroń.
Zdaniem Adama Hofmana z PiS "taka publicystyka w wypowiedzi sędziego nie powinna się znaleźć".
Adam Szejnfeld z PO: - Tutaj widać trzy wymiary tej sprawy: prawny, etyczny i polityczny. Wymiar polityczny jest dla mnie najważniejszy. Jest to dowód na to, a zarazem ujawnienie i obnażenie tego, co chciał Jarosław Kaczyński za rządów PiS stworzyć w Polsce. Sędzia badając dowody, a nie domniemania, ocenił, że miał to być system podobny do systemu komunistycznego.
Ziobro zasłania się dziadkiem
Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości za rządów PiS, gdy zaczęła się sprawa dokrora G. podkreślił, że cieszy go wyrok skazujący. Sformułowanie sędziego nawiązujące do stalinizmu nie spodobało się jednak posłowi. Ziobro w emocjonalnej wypowiedzi przywołał postać swojego dziadka, szefa kontrwywiadu AK w powiecie przemyskim.
- Był poddany torturom przez aparat UB. Łamano mu kości żeber, złamano kość udową, szczękę, wybito zęby. Jego żonę przesłuchiwano w celi obok. Bito ją i mówiono, że zostanie zamordowana jak dziadek nie zezna tego, co trzeba. I to (słowa sędziego - red.) jest potwarz dla tych wszystkich ludzi, bohaterów polskiego państwa, którzy byli tak traktowani. Porównuje się ich do sprawy skorumpowanego lekarza i metod jego przesłuchania, wobec tych odważnych ludzi, którzy służyli temu państwu - powiedział Ziobro.
Ryszard Kalisz z SLD odpowiadał posłowi Solidarnej Polski. - Jak przez te kilka dni słucham Zbigniewa Ziobro, to widać kompletnie, że nie ma zdolności do wyciągnięcia wniosków ze swoich działań. Nie ma żadnej refleksji - mówił. - Dlaczego pan o dziadku nie myślał wtedy, kiedy robił pan te wszystkie działania dotyczące chociażby doktora G. i wielu innych osób? To wtedy pan powinien o dziadku pomyśleć! - atakował.
Dziadek kontra ojciec
W opinii Kalisza sformułowanie sędziego było "doskonałe". - Sędziowie są osobami publicznymi. Uzasadnienie nie może być formalne (...). Nikt inny nie zna akt sprawy jak on. Nikt. Sędzia Tuleya mówiąc to, zrobił to bardzo profesjonalnie: jako osoba publicznam, z szacunku dla obywateli - stwierdził poseł.
Ziobro odparł słowa Kalisza, mówiąc: - Pan nie dziwi się metodom opresji stosowanym przez UB, bo pan jest w formacji, która jest spadkobiercą tamtego okresu.
- Dlaczego sprzeciwialiście się uhonorowaniu uchwałą bohaterów dręczonych przez UB? - pytał dalej.
- Pana tam nie ma, a ja tam jestem - odpowiadał Kalisz. - Jestem wpisany wśród 20 tys. ludzi represjonowanych przez organy bezpieczeństwa PRL-u. I chcę panu powiedzieć, że mój ojciec, nie powiedziałbym tego, był przez wiele miesięcy zamknięty w 1947 roku na zamku lubelskim za zorganizowanie strajku przeciwko referendum. I niech pan przestanie w ten sposób mówić, bo pan nie ma do tego prawa! - uniósł się poseł.
Potem skwitował: - Stalinizm został potępiony w latach 60. Trochę wiedzy! Pan myśli, że może wszystkich zamykać? Na szczęście już pan nie może! Pan by wszystkich zamknął do więzienia! - krzyczał do Ziobry.
Wina lekarza jest. A co z CBA?
Awanturę próbował załagodzić Eugeniusz Kłopotek, uspokajając kolegów. - Co się z nami dzieje? Co my wyprawiamy wokół tej sprawy. Spuście z tonu - apelował. - Jest kilka wątków wokół tej sprawy. Na razie sąd rozstrzygnął jedną kwestię: że pan doktor łapówki brał. Teraz druga kwestia, to nadużycia CBA. Niech to prokurator, a później sąd rozstrzygnie. W końcu błąd w sztuce lekarskiej - to też do rozstrzygnięcia przez prokuratora i sędziego - wyliczał.
W sobotę sędzia Igor Tuleya, który prowadził proces kardiochirurga, zapowiedział w rozmowie z tvn24.pl, że złoży do prokuratury dwa zawiadomienia: o możliwości przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratorów, którzy zbierali materiały mające świadczyć o winie lekarza, a także w sprawie składania fałszywych zeznań przez świadków.
Autor: zś//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24