Sześć zarzutów korupcyjnych postawiła Prokuratura Apelacyjna w Katowicach byłemu posłowi PSL Janowi Buremu - poinformował rzecznik prokuratury Leszek Goławski. Były szef klubu parlamentarnego PSL nie przyznaje się do winy. Przesłuchanie przerwano do piątku.
Jan Bury został zatrzymany w środę przez CBA pod zarzutem korupcji. - Mojemu klientowi przedstawiono zarzuty, nie przyznał się do ich popełnienia – powiedziała adwokat Karolina Margulewicz-Fortuna. Dodała, że na piątek zaplanowane są "kolejne czynności". Po usłyszeniu zarzutów Bury opuścił prokuraturę. Adwokat nie chciała zdradzić, jakie konkretne zarzuty przedstawiono Janowi Buremu.
Jak z kolei przekazał rzecznik katowickiej prokuratury Leszek Goławski, Bury (zgodził się na podawanie nazwiska) usłyszał zarzut, że jako poseł i sekretarz stanu miał przyjmować korzyści majątkowe od pewnego biznesmena - w wysokości 228 tys. zł i jednej sztabki złota - za załatwienie spraw w różnych instytucjach państwowych. Trzy inne zarzuty dotyczą przyjmowania korzyści majątkowych i pośrednictwa w przyjmowaniu łapówek w różnych instytucjach. Zdaniem prokuratury Bury przyjął też 700 tys. zł od pewnego przedsiębiorcy za załatwienie sprawy w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Pozostałe zarzuty są związane z nakłanianiem różnych urzędników do działań niezgodnych z prawem.
Zatrzymany na ulicy
- Uważam, że w sprawie o takim charakterze i wobec postawy mojego klienta, którą prezentował – że jest gotów na każde wezwanie organów ścigania – mam nadzieję, że nie ma postaw, żeby stosować środki zapobiegawcze, ale decyzja co do tego jeszcze nie zapadła – zaznaczyła mecenas Margulewicz-Fortuna.
Bury został zatrzymany w środę późnym wieczorem w Warszawie. - Działamy na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, z którą wspólnie prowadzimy postępowanie - mówił wtedy Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. Bury został zatrzymany na ulicy, gdy wracał do mieszkania w Warszawie. Stało się to przed północą.
Dziwne zachowania Burego
Według naszych informacji powodem zatrzymania byłego szefa klubu parlamentarnego PSL były dziwne zachowania, częste zmiany mieszkań i telefonów przez Burego.
Według naszych informacji przynajmniej od momentu ogłoszenia wyniku wyborów parlamentarnych Jan Bury nie mieszkał w swoim domu na Podkarpaciu. - Korzystał z mieszkań naszych kolegów, polityków PSL w Warszawie - mówi nam jeden z ludowców.
Jan Bury miał prawo spodziewać się zatrzymania, gdyż wcześniej prokuratura wystąpiła o uchylenie mu immunitetu. Sejm poprzedniej kadencji nie zdążył tego robić, a on sam przepadł w wyborach, zdobywając niewielką liczbę głosów. W dniu zaprzysiężenia nowego Sejmu immunitet chroniący go przed działaniami prokuratury wygasł.
- Od tamtej pory zachowywał się coraz dziwniej. Głównie przebywał w Warszawie, w mieszkaniach różnych kolegów. Stale zmieniał telefony - przyznaje nam jeden z jego politycznych przyjaciół.
Odpowiedź obrońcy
Inaczej sytuację przedstawia obrońca Jana Burego, mecenas Karolina Margulewicz-Fortuna. Przekonuje, że przez ostatnie tygodnie kilkadziesiąt razy próbowała się skontaktować z prokuraturą apelacyjną w Katowicach.
- Jan Bury korzystał z tego samego numeru telefonu od lat, ostatni kontakt z nim mieliśmy w środę, w późnych godzinach wieczornych. Pokój hotelowy, w którym wcześniej mieszkał musiał opuścić. Dlatego będąc w Warszawie, korzystał z pokoju kolegi. Dziwią mnie opowieści o braku dostępności naszego klienta szczególnie w kontekście złożonego do prokuratury pisma, że poseł Bury stawi się na każde wezwanie - mówi mecenas Margulewicz.
Około 13 Bury został dowieziony do Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, która prowadzi śledztwo w sprawie.
Kłopoty Burego
Jak dowiedział się portal tvn24.pl, chodzi o sprawę, w której śledczy badają, czy Bury przyjął łapówkę od Mariana D., biznesmena z Leżajska. Jemu prokuratorzy już wcześniej ogłosili zarzuty wręczenia posłowi Buremu korzyści majątkowej. Cała suma pieniędzy, o których wręczenie podejrzany jest D., sięgać może nawet kilkuset tysięcy złotych. Z zarzutu ogłoszonego Marianowi D. wynika, że oprócz gotówki wpływowemu politykowi miał wręczyć także sztabkę złota. Pierwsi sprawę ujawnili reporterzy śledczy tvn24.pl.
Dwa śledztwa związane z Burym
Z afery podkarpackiej w katowickiej prokuraturze wyłoniły się dwa osobne śledztwa. Jedno w sprawie NIK i drugie - o charakterze korupcyjnym. W nim - jak podawał portal tvn24.pl - zdaniem prokuratora i Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które zbierało dowody, chodziło m.in. o pomoc w załatwianiu kontraktów paliwowych dla firmy Maante z jednym z państwowych koncernów. Ale biznesmen chciał także skorzystać z wpływów Burego w Krajowej Radzie Sądownictwa (wpływowy ludowiec jest członkiem KRS nieprzerwanie od 2001 roku).
- Marian D. starał się także pomóc jednej ze swoich córek, która przez dłuższy czas bezskutecznie starała się zostać sędzią - tak nasi informatorzy tłumaczą motywy działania właściciela firmy z Leżajska. Nie wiemy, czy poseł Bury pomógł córce biznesmena. Nasi rozmówcy twierdzą, że prokurator wciąż to weryfikuje. W dostępnych publicznie uchwałach KRS (z 2012 roku i 2014 roku) córka biznesmena nie dostaje poparcia do nominacji sędziowskiej - jest oceniona negatywnie. - Biznesmen pieniądze miał wręczać przez dłuższy czas, w transzach w różnej wysokości. Można przyjąć, że były one wyrazem wdzięczności za pomoc w wielu sprawach - dodają nasi informatorzy.
"Można się było spodziewać"
Informację o zatrzymaniu Burego przez CBA pierwszy podał portal kulisy24.com, który poinformował, że do zatrzymania doszło pomiędzy godziną 22 a 23. Wcześniej podawał, że do zatrzymania doszło o 2 w nocy.
- Działania służb na podstawie wniosku prokuratorskiego nie powinny być komentowane - mówił o zatrzymaniu Burego we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Jacek Protasiewicz (PO). - Może trochę niepokoi mnie informacja, że nastąpiło to o 2 w nocy. Poseł Bury próbował unikać kontaktu ze służbami prokuratorskimi, ale może mamy nowe czasy, stare obyczaje wracają - powiedział.
Protasiewicz podkreślił jednocześnie, że nie kwestionuje zasadności zatrzymania prominentnego polityka PSL. - Wobec byłego posła Burego pojawiały się pewne wątpliwości i można było spodziewać się sformułowania jakiegoś zarzutu lub chęci spotkania się prokuratury - ocenił.
Były minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL) ocenił, że do zatrzymania Burego doszło w dziwny sposób. - Był wniosek o uchylenie immunitetu, wystarczyło wezwać do prokuratury, a nie zatrzymywać. To troszkę wygląda na pewną pokazówkę - stwierdził. - Nie chciałbym oceniać służb, ale sam sposób zmiany (szefów - red.) służb wygląda trochę mało poważnie - mówił Sawicki.
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz sugerował, że funkcjonariusze CBA już zachowują się inaczej niż za rządów poprzedniej koalicji. - Nie wiem, czy konieczny był taki sposób zatrzymania, czy nie można było wezwać na przesłuchanie. Na pewno by się stawił. To trochę przypomina sytuację z zatrzymaniem Barbary Blidy. Teraz jest czas wyjaśniania tej sprawy. Bury jest prawnikiem, więc na pewno wie jak się zachować - powiedział były minister pracy w koalicyjnym rządzie PO-PSL.
Autor: Maciej Duda, Robert Zieliński, kło/ja,rzw / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24