- Rozumiem politykę zagraniczną rządu ukraińskiego, który nie chce doprowadzić do eskalacji napięć na wschodzie, przejść przez te wybory, a potem na zasadzie partnerskiej rozmawiać i kontynuować rozmowy genewskie - mówił w "Faktach po Faktach" Grzegorz Schetyna, szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych tłumacząc milczenie ws. Krymu.
Były marszałek Sejmu komentował wynik rozmów w Genewie i fakt, że we wspólnym oświadczeniu szefów dyplomacji Ukrainy, Rosji, Unii i USA nie ma słowa o aneksji Krymu przez Rosję.
- Ta sytuacja jest trudna dla Ukrainy, Rosjanie podejmują twarde antyukraińskie kroki, podejmują politykę "faktów dokonanych", a Ukraina nie może liczyć na wsparcie całej Unii Europejskiej, całego wolnego świata - mówił Schetyna. - Uważam, że te siedmiogodzinne rozmowy, podpisanie tego porozumienia dają szansę na jedną najważniejszą rzecz, że nie będzie eskalacji separatystów na wschodzie Ukrainy - tłumaczył.
Milczenie jedyną szansą?
- Rozumiem trudną decyzję Ukraińców (o milczeniu ws. Krymu - red.), oni muszą zaakceptować to oświadczenie, żeby nie nastąpiła eskalacja takich zdarzeń na wschodzie, ponieważ za 6 tygodni mają wybory - mówił Schetyna. - Oni nie mogą dopuścić by doszło do podważenia tych wyborów. Tak rozumiem podejście ukraińskie - chcą zaangażować USA i Unię Europejską po swojej stronie, żeby nie być samotnymi w starciu z "wielkim bratem", z Rosją - podkreślił. - To jest najgorszy scenariusz: nie dochodzi do wyborów prezydenckich, władza nie panuje nad całym terytorium ukraińskim, państwo ukraińskie nie działa, wtedy Rosjanie mają argument, by podważyć legitymizację władzy.
"Polityka jest brutalna"
Szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych zwrócił uwagę na konieczność zaangażowania w sprawę mocarstw światowych.
- Ukraińcy w konflikcie z Rosją, z separatystami, którzy destabilizują sytuację na wschodzie są bez szans. Tylko jeśli staną u ich boku najpotężniejsze kraje świata, ich głos w tym dialogu może zostać usłyszany. Stąd akceptacja tego porozumienia, żeby mieć wpływ na rzeczywistość by nie zostawić narracji politycznej separatystom, tak jak miało to miejsce na Krymie.
- Wszyscy byśmy chcieli, żeby sprawa wróciła do samego początku. Żeby nie było aneksji Krymu, żeby nie dochodziło do ekscesów na wschodzie Ukrainy, ale polityka jest brutalna - konstatował.
"Ukrainie potrzeba wsparcia"
Schetyna stwierdził, że narzędziem do realizacji apelu z Genewy by separatyści opuścili zajmowane budynki jest podpis Johna Kerry'ego, Catherine Ashton i Siergieja Ławrowa pod wspólnym oświadczeniem. - Gwarancje są gwarancjami USA i Europy - podkreślił - na tej podstawie będą mogli przeprowadzić kampanię i wybory - dodał.
- Ukraina jest po trudnych doświadczeniach ostatnich lat. Po rządach Janukowycza, po takiej konstrukcji państwa milicyjnego, a nie państwa demokratycznego ze silną stanowczą armią, która jest w stanie podejmować twarde decyzje i je egzekwować - tłumaczył Schetyna.
- To wątły organizm państwowy, który potrzebuje silnego wsparcia krajów europejskich, również Polski. Ukraińcy nie poradzą sobie sami. Powinniśmy ich wspierać. Powinniśmy tworzyć wschodnią politykę europejską i to się dzieje od kilkunastu tygodni z dobrym skutkiem - dodał.
Autor: kło/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24