- Chcieliśmy pomóc Widzewowi, ale klub tej pomocy nie chce - mówi tvn24.pl prezes PZPN Zbigniew Boniek. Dodaje, że zdegradowani ostatnio do II ligi łodzianie nie robią nic, żeby otrzymać licencję i wybiec jesienią na boisko. - Sam w głębi serca jestem Widzewiakiem. Szkoda, że tak to się skończyło - kwituje były piłkarz tego klubu.
Coraz mniej jest pytań o przyszłość Widzewa, coraz rzadziej padają też pomysły, jak ratować jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów piłkarskich. Zamiast tego coraz wyraźniej rysuje się obraz jego ostatecznego upadku.
W poniedziałek wieczorem prezes PZPN napisał na swoim koncie twitterowym, że "Widzew nie chce grać nawet w drugiej lidze". Klub nie złożył wymaganych dokumentów niezbędnych do otrzymania licencji na grę w nowym sezonie.
- Widzew przestaje istnieć. PZPN chciał pomóc Widzewowi, Komisja Licencyjna wydłużała mu czas na skompletowanie dokumentów, które pozwoliłyby na grę w II lidze. Tyle że klub nie chce z tej pomocy skorzystać - mówi tvn24.pl Boniek.
Brak licencji oznacza, że klub nie zostanie zgłoszony do żadnych rozgrywek pod szyldem PZPN. Powrót do świata żywych polskiej piłki w takiej sytuacji musi nastąpić - teoretycznie - od podstaw. Czyli od najniższej klasy.
Widzew kona
Tyle że wszystko wskazuje na to, że Widzew do jesieni nie będzie już istnieć. Półtora roku temu zadłużony na ponad 20 mln złotych klub porozumiał się ze swoimi wierzycielami i zobowiązał się do wypłacenia należności w ratach.
Układ z wierzycielami bez większych problemów obowiązywał do marca. Wtedy klub nie oddał pieniędzy Arce Gdynia. Arka wystąpiła wtedy do sądu o uchylenie ustalonego wcześniej postępowania układowego. Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieścia dwa tygodnie temu przychylił się do tego wniosku. To oznacza, że Widzew ma zostać zlikwidowany.
Klub odwołał się od tej decyzji, bo Arka wycofała wniosek, na podstawie którego podjęta została niekorzystna decyzja dla łodzian. Niestety, w happy end w Łodzi już chyba nikt nie wierzy. - Pracownicy klubu dostali ostatnio wypowiedzenia z pracy. Nie tak wygląda praca klubu, który chce na poważnie starać się o grę - rozkłada ręce Boniek.
"Trochę się pogubił"
Obecny prezes PZPN przez siedem lat reprezentował barwy łódzkiego klubu. - Całe to zamieszanie jest dla mnie szalenie przykre. Upadek Widzewa to smutna wiadomość dla całego polskiego futbolu - podkreśla Boniek, który nie ukrywa, że "w głębi serca czuje się Widzewiakiem".
Niemal 10 lat temu był współwłaścicielem Stowarzyszenia Widzew Łódź. Boniek m.in. ze swoich środków wyciągnął wtedy klub z zapaści organizacyjnej i finansowej. Widzew przejął w 2007 roku Sylwester Cacek.
- Kiedy przekazywałem Cackowi klub, Widzew był bez długów i grał w ekstraklasie. Sylwester chciał dobrze, ale trochę się pogubił. Futbol to trudny biznes - przyznaje prezes PZPN.
Łódzkie - ziemia paradoksów
- To o tyle dziwne, że Łódź jest ziemią idealną dla rozwoju piłki nożnej. Jest dość ubogie, ale ludzie kochają futbol. Jest mnóstwo zdolnych osób - komentuje były piłkarz m.in. Juventusu.
Zdaniem Bońka, problemy łódzkiej piłki wynikają z braku dobrych menedżerów, którzy przekuliby potencjał sportowy na sukces finansowy.
Sportowe "ostatki" Widzewa w polskiej elicie:
Widzew - reaktywacja?
Boniek nie ma wątpliwości, że Widzew w obecnym kształcie nie ma przed sobą przyszłości. Jest jednak przekonany, że klub się odrodzi. - Widzew ma mnóstwo kibiców. To trzecia lub czwarta siła w kraju. Klub z pewnością powstanie od podstaw. A my wtedy będziemy mu pomagać - deklaruje.
Na czym ta pomoc ma polegać? Nowy Widzew będzie mógł liczyć na rozpoczęcie rozgrywek nieco wyżej niż inne nowo powstające sportowe twory. - Umieszczenie Widzewa Łódź w "A" lub "B" klasie byłoby policzkiem dla historii tego klubu. Widzew musi wrócić i głęboko w ten powrót wierzę - kończy Boniek.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/twis / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź