Chore, zabiedzone, pogryzione – w takim stanie inspektorzy z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zastali psy, trzymane w prywatnej hodowli w Zbylitowskiej Górze. Osiem czworonogów zostało już z placówki zabranych, a do prokuratury zostało skierowane zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Sąsiedzi hodowli zawiadomili lokalne media, a te z kolei poinformowali o sytuacji KTOZ. – Osoba zgłaszająca twierdziła, że psy mają bardzo złe warunki, po okolicy unosi się okropny fetor, a psy się gryzą i dochodzi nawet do kanibalizmu – informuje Beata Porębska, inspektor Towarzystwa.
Jednak właścicielka hodowli przekonuje, że psy mają dobre warunki. - Sąsiedzi po prostu są złośliwi – mówiła Elżbieta Ptak pod koniec lipca w rozmowie z "Gazeta Krakowską".
Podczas pierwszej kontroli w lipcu pracownicy KTOZ nie zostali wpuszczeni na teren hodowli, a właściciel, jak informuje Porębska, nie chciał z nimi rozmawiać.
Stan zwierząt, przebywających na dwóch wybiegach, inspektor opisuje jako bardzo zły. - Psy miały atopowe pchelne zapalenie skóry, niektóre były wyłysiałe, pogryzione, miały problemy z oczami. Wszystkie były zaniedbane i brudne – wylicza Porębska.
Inspektorzy sporządzili protokół z kontroli i nakazali właścicielowi wezwanie lekarza weterynarii, który miał wyleczyć, odpchlić i odrobaczyć psy - Ponadto zobowiązano właściciela do poprawy warunków bytowych – uzupełnia inspektor.
Dopiero za trzecim razem weszli
Trzy tygodnie później KTOZ ponownie skontrolował placówkę. - Psy miały wodę i jedzenie, dostawiono jedną budę, ale zwierzęta nadal były brudne i niektóre częściowo wyłysiałe. Na posesji nadal suki nie były oddzielone od psów, agresywne od łagodnych, a większość czworonogów nadal nie była dokładnie leczona. – relacjonuje dalej Porębska.
Wtedy inspektorzy zdecydowali się zabrać pięć psów. Kolejne trzy zabrali z "hodowli" w poniedziałek. Dopiero wtedy inspektorzy mogli też wejść na posesję.
- Wzięliśmy małego, chudego beagle oraz psa z trzecią powieką do konsultacji okulisty i operacji. Z uwagi na to, że zgłosiła się fundacja, która wyraziła chęć zaopiekowania się pozostałym cavalierem zdecydowałam się zabrać też jego – tłumaczy inspektor. Okazało się, że pies jest poważnie ranny: jedno ucho miał pogryzione, a drugiego nie miał wcale. Z rany po amputacji sączyła się ropa.
- Można wierzyć sąsiadom, że jak cała ta sfora psów była razem to dochodziło do zagryzień – komentuje Porębska.
KTOZ: będą obdukcje psów
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami złożyło już zawiadomienie do prokuratury w związku z fatalnymi warunkami, panującymi w schronisku.
- Prokuratura często umarza takie sprawy. Tutaj jednak szanse na wygraną są bardzo duże, ponieważ będziemy mieli obdukcje wszystkich psów – zauważa inspektor.
Właścicielom hodowli za znęcanie się nad zwierzętami może grozić do 3 lat więzienia.
- Apelujemy do ludzi, żeby nie kupowali psów z takich pseudohodowli - tłumaczy Porębska. Podkreśla: to tylko przyczynia się do krzywdy zwierząt, które mają złe warunki, a genetycznie są słabe, bo często rozmnaża się je między sobą. Lepiej wziąć psa z rzetelnej hodowli, albo w ogóle ze schroniska.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: KTOZ