Kilka lat temu za pieniądze unijne kupiono 14 nowych składów kolejowych. Kosztowały ponad 200 milionów złotych. Część do dziś stoi w bazie PKP Intercity na Bieżanowie i na razie nic nie wskazuje na to, by jeszcze kiedyś wyjechały na tory, bo zdaniem spółki nie spełniają standardów. Stoją więc i niszczeją. Centrum Zrównoważonego Transportu zawiadomiło prokuraturę.
Chodzi o składy typu ED74, wyprodukowane w 2007 i 2008 roku przez bydgoską Pesę dla spółki PKP Przewozy Regionalne z projektu finansowanego ze środków unijnych
Jak poinformował Michał Stilger, pracownik Wydziału ds. Komunikacji i Public Relations w Przewozach Regionalnych, łączny koszt zakupu 11 pociągów serii ED74 wyniósł 171 mln zł. Kolejne 3 pojazdy tego typu zostały zakupione w 2008 roku. W sumie więc kosztowały ponad 200 milionów złotych.
Kursowały na trasie Łódź - Warszawa. W 2008 roku, wraz z całym segmentem połączeń międzywojewódzkich, zostały przekazane spółce PKP Intercity.
Pociągi miały obsługiwać połączenia międzywojewódzkie w kraju.
Teraz jednak część z tych składów, zamiast służyć pasażerom, stało się gratką dla lokalnych miłośników graffiti. Na zdjęciach opublikowanych przez CZT widać, jak "przyozdobione" pociągi niszczeją. Od lat nie wyjechały na tory.
Nie zrobili remontów
Dlaczego stosunkowo nowe pociągi nie służą pasażerom? Jak tłumaczy Krzysztof Rytel z CZT, wymagały remontów, które nie zostały przeprowadzone.
- W połowie 2014 roku nie udał się pierwszy przetarg na wykonanie przeglądów 8 składów, bo kwota zaoferowana przez wykonawcę nieznacznie przekroczyła sumę przeznaczoną przez spółkę. Został powtórzony i tym razem oferta wykonawcy mieściła się już w kwocie przeznaczonej przez PKP Intercity. Jednak spółka nie podpisała umowy z wykonawcą bez podania przyczyn – mówi nam Rytel.
Z zapytaniem w tej sprawie zwróciliśmy się do spółki Intercity. Jak czytamy w komunikacie nadesłanym przez biuro prasowe spółki, tabory nie są dostosowane do obecnych warunków.
Nie spełniają standardów
"Ze względu na rosnące zainteresowanie naszą ofertą ze strony pasażerów, dziś składy nie spełniają zarówno naszych oczekiwań (zbyt mała liczba miejsc na pokładzie, jedynie 200), jak i oczekiwań naszych klientów (niewystarczający standard w obszarze komfortu, np. w porównaniu ze składami PesaDART czy FLIRT3, które oferują wygodniejsze fotele, doskonalsze wyciszenie czy lepszy system informacji)" – czytamy w komunikacie.
Dlatego właśnie planowana jest sprzedaż pociągów.
"Zainteresowanie zakupem pociągów wyrazili przewoźnicy regionalni. Szacujemy, że proces sprzedaży zakończy się za ok 2 lata. Równocześnie w tym okresie zasoby przewoźnika uzupełnione zostaną o kolejne nowoczesne jednostki taboru. Wydanych zostanie ponad 1 mld zł na zakup nowych i modernizację już posiadanych zasobów" – czytamy w nadesłanym komunikacie.
Doniesienie do prokuratury
Takie tłumaczenie nie przekonuje działaczy z CZT.
– Tych składów nikt już nie kupi. Teraz istnieje możliwość dofinansowania z Unii. Przewoźnicy wolą kupić nowe tabory – mówi Rytel, dodając, że w roku ubiegłym te pociągi kupić chciały Koleje Dolnośląskie. – Nie zostały jednak wtedy sprzedane – podkreśla.
W miniony wtorek działacze z CZT złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego prezesa PKP Intercity. Ich zdaniem miał zaniechać wykonywania przeglądów okresowych taborów. W rozmowie z nami Rytel zaznacza, że brak wykonania koniecznych prac sprawił, że pociągi te nie nadawały się do użytku. Konieczne było wynajęcie taborów od zewnętrznych spółek, co zdaniem ZCT naraziło spółkę na dodatkowe koszty w wysokości co najmniej 6,5 mln zł.
Krzysztof Ćwirta z prokuratury rejonowej Warszawa-Śródmieście potwierdza, że zawiadomienie już wpłynęło. - W tym momencie badana jest właściwość prokuratury, ponieważ siedziba PKP Intercity znajduje się przy ul. Żelaznej (w Warszawie - red.). Nie jest to nasz obszar działania - tłumaczy.
Prawdopodobnie zawiadomienie, zanim przyjrzą mu się śledczy, zostanie przekazane do właściwej prokuratury.
Autor: mmw/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków