Mieszkańcy Poraja koło Częstochowy zaczynają dzień od walki o miejsce w pociągu. Składy na trasie Gliwice-Częstochowa są zbyt krótkie - skarżą się pasażerowie. Przedstawiciele Kolei Śląskich bezradnie rozkładają ręce i mówią, że nie mają więcej taboru.
- Jest tłok i ścisk, generują się negatywne emocje. To bardzo niekomfortowa sytuacja – skarżą się pasażerowie.
- Podróż w takich warunkach to nie jest dobry początek dnia. Nie mamy zapewnionego, ani komfortu, ani poczucia bezpieczeństwa. Jako pasażerowie jesteśmy zmuszeni wzajemnie wkraczać w przestrzeń uznawaną za intymną. Jest to bardzo duży dyskomfort i potężny stres na początku dnia – mówi jedna z pasażerek zatłoczonego pociągu, Urszula Wojciechowska-Budzikur. Jak dodaje pasażerowie niejednokrotnie rezygnują z wsiadania do zatłoczonego pociągu.
"To wina poprzedników"
Przedstawiciele Kolei Śląskich tłumaczą, że nie mają więcej pociągów.
- Konieczność ratowania spółki przed upadłością spowodowała, że musieliśmy zredukować połączenia. Koleje Śląskie musiały gwałtownie robić cięcia w rozkładzie, by przetrwać. Gdyby nie działania, które podjęliśmy, spółka we wrześniu byłaby postawiona w stan upadłości - przekonuje rzecznik Kolei Śląskich, Maciej Zaremba.
Dodaje też, że winne są poprzednie władze spółki. - Niestety Koleje Śląskie ponoszą konsekwencje niechlubnych decyzji byłego zarządu, a mówiąc inaczej dziedzictwa decyzji związanych z taborem, które podejmował były zarząd. Mamy zbyt mało jednostek sześcioczłonowych, by obsłużyć wszystkie linie, gdzie napełnienia pasażerskie są bardzo wysokie - dodaje.
Autor: NS/par / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Skalski