- Moje odejście z funkcji lidera KOD byłoby dziwnie odczytywane przez wiele osób, szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów w stowarzyszeniu KOD - mówił w "Kropce nad i" lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski.
Kijowski był pytany o publikacje medialne, które podały, że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do jego firmy i żony Magdaleny Kijowskiej. Łącznie - jak ustalili dziennikarze - chodzi o faktury na kwotę 91 tys. 143,5 zł.
Lider KOD ocenił, że "niewątpliwie doszło do pewnej niezręczności". - Sytuacja wymaga wyjaśnienia i nad tym pracujemy - dodał.
Kijowski wyjaśniał, że rok temu, gdy był zakładany KOD, był "całkowicie niedoświadczony politycznie". - A decyzje w tej sprawie zapadały w marcu, kiedy nadal byłem mało doświadczony. Gdybym miał dzisiejszą wiedzę, dzisiejsze doświadczenie, to sytuacja wyglądałaby inaczej - podkreślił.
Gość "Kropki nad i" pytany, czy nie rozważa zawieszenia się w funkcji lidera do czasu przeprowadzenia audytu dotyczącego finansów Komitetu, odpowiedział, że nie. Wyjaśniał, że obecnie zarząd zajmuje się organizacją wyborów stowarzyszenia KOD i nie będzie możliwości wyłonienia jego ewentualnego następcy.
- Byłoby to dziwnie odczytywane przez wiele osób, w sytuacji, w której i tak te wybory się zbliżają i tak nie ma możliwości powołania kogoś na tę funkcję - zaznaczył.
Przeciek kontrolowany?
Kijowski mówił w TVN24, że jego zdaniem do wycieku informacji do mediów nie doszło przypadkowo.
- Już są wybory, w ten weekend się zaczynają, nie tylko lidera, całych władz KOD-u. Z całą pewnością jeżeli dokumenty, które były w posiadaniu organizacji od prawie roku, nagle na kilka dni przed rozpoczęciem cyklu wyborczego równocześnie trafiają do kilkunastu redakcji, trudno zakładać, że to czysty przypadek - ocenił Kijowski.
- Ktoś to w jakimś celu wysłał, żeby ten temat dziś wywołać - zaznaczył.
Równocześnie lider KOD powiedział, że wiele osób dzwoni do niego z wyrazami wsparcia i prosi, by nie rezygnował z funkcji.
Dopytywany, czy czuje się człowiekiem honoru, Kijowski odpowiedział: "Tak".
Kijowski się tłumaczy
Gość "Kropki nad i" mówił, że decyzje dotyczące współpracy KOD z jego firmą podejmowane były przez zarząd KOD i komitet społeczny KOD mniej więcej na początku marca.
Dodał, że nie rozumie, dlaczego w czwartek część zarządu Komitetu powiedziała na konferencji prasowej, że niczego nie wiedziała o sprawie.
- Radomir Szumełda powinien był wiedzieć, że otrzymywałem pieniądze. Nie wiem, czemu członkowie KOD są zaskoczeni - powiedział Kijowski. - Jestem przekonany, że z większością tych osób rozmawiałem na pewno w kwietniu-maju - dodał.
Na te słowa na Twitterze zareagował Radomir Szumełda.
"Nie! Nie wiedziałem o fakturach! @mkijowski nie ściemniaj proszę" - napisał Szumełda.
Nie! Nie wiedziałem nic o fakturach! @mkijowski nie ściemiaj proszę!
— Radomir Szumełda (@rszumelda) 5 stycznia 2017
Na pytanie, czy prawdą jest, że w Komitecie toczyły się rozmowy, by Kijowski jako lider otrzymywał wynagrodzenie, ten odpowiedział, że tak.
- Nie przypominam sobie rozmowy o jakiejś konkretnej kwocie - mówił. - Uważałem, że to byłoby najrozsądniejsze rozwiązanie - ocenił i dodał, że w wielu organizacjach członkowie są zatrudnieni na konkretnych stanowiskach, za co pobierają uposażenie.
Odpowiedź na zarzuty byłego działacza KOD
Kijowski odniósł się także do słów byłego działacza Komitetu Obrony Demokracji Jacka Parola, który napisał w czwartek na Facebooku, że "jako członek założyciel i członek zarządu KOD podjął się koordynacji powstania strony KOD". "Oświadczam, że stronę przygotował, a potem opiekował się nią całkowicie za darmo mój przyjaciel Jerzy Pogorzelski" - oświadczył. Wpis został już usunięty. Kijowski zaznaczył, że Jacek Parol nie jest od bardzo dawna działaczem KOD-u. Dodał, że członkowie zarządu KOD-u na zwołanej w czwartek konferencji mówili, że "nie należy się na jego twierdzeniach opierać w żaden sposób, gdyż nie posiada wiedzy". Lider KOD pytany, czy Pogorzelski tworzył stronę KOD-u, odpowiedział, że "uczestniczył w tych pracach bardzo aktywnie". Dopytywany, czy dostał on za te prace pieniądze, Kijowski powiedział, że wolałby, żeby Pogorzelski sam wyjaśnił, czy pobierał jakieś pieniądze, czy nie. Dodał, że spółka MKM nie wypłacała mu pieniędzy. Kijowski skomentował także kolejny wpis Parola, w którym napisał, że "(…) człowiek, który za pierwsze uzbierane do puszek KOD pieniądze kupił sobie najnowszego iPhone za 4500 zł i laptopa za drugie tyle nigdy nie będzie myślał inaczej niż w kategoriach małego geszefciarza (...)". Lider KOD powiedział, że "nie było to z pieniędzy z puszek". Dodał, że decyzję w obu sprawach podjął jeszcze Jacek Parol. - Była taka sytuacja, że należało kupić komputer. Wtedy zgłosiłem się do niego (Jacka Parola - red.), ponieważ on jeszcze wtedy odpowiadał za ten obszar i (…) on tutaj był osobą podejmującą decyzję. Podobnie konsultował sprawę w kontekście zakup telefonu. Decyzja wynikała z pewnych wymagań technologicznych - mówił. Dodał, że taki telefon był wymagany ze względu na możliwość prowadzenia transmisji online.
Zamieszanie wokół faktur
Według ustaleń Onetu, sześć faktur - każda na kwotę 15 tys. 190 zł 50 gr brutto (w sumie ponad 90 tys. złotych) – Komitet Społeczny KOD zapłacił na rzecz spółki MKM Studio należącej do Mateusza Kijowskiego i jego żony, Magdaleny. To firma - jak pisze Onet - zajmująca się doradztwem w zakresie informatyki.
Lider KOD przekonywał w czwartek, że to nie on zlecił wykonywanie usług informatycznych swojej firmie.
Po południu głos w tej sprawie zabrali członkowie zarządu Komitetu Obrony Demokracji.
Przekazali, że nadzór nad środkami pochodzącymi ze zbiórek publicznych prowadzony był przez Komitet Społeczny, który jest ciałem niezależnym. - Zwróciliśmy się do nich o jak najszybsze przeprowadzenie kontroli prawidłowości wydatkowania środków - oświadczył zarząd KOD. Radomir Szumełda, wiceprzewodniczący KOD powiedział, że chodzi o zewnętrzny audyt. Poinformował, że rozpoczęto poszukiwania firmy, która ten audyt przeprowadzi i że w poniedziałek ma być zawarta z nią umowa. Dodał, że jego wyniki będą udostępnione. Dodał, że zwrócili się także do komisji rewizyjnej Komitetu Obrony Demokracji o sprawdzenie przepływów finansowych samego stowarzyszenia.
Autor: mw/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice