- Mamy przyjaciół na prawicy, lewicy, w centrum. Nie angażujemy się i nie angażowaliśmy się politycznie - podkreśliła Elżbieta Penderecka w rozmowie z tvn24.pl. - Raczej z daleka obserwujemy rozwój wydarzeń. Nie jesteśmy jednak entuzjastami tego, co się dzieje teraz - przyznał Krzysztof Penderecki. W środę małżeństwo odebrało wspólnie nagrodę im. prof. Aleksandra Gieysztora, przyznaną przez Fundację Kronenberga. Podczas uroczystości Penderecka w imieniu obojga laureatów podkreśliła, że "nie wolno zniewalać artystów".
Działaczka kulturalna Elżbieta Penderecka i kompozytor Krzysztof Penderecki odebrali w środę na Zamku Królewskim w Warszawie Nagrodę im. prof. Aleksandra Gieysztora. Wyróżnienie przyznawane jest od 17 lat przez Fundację Kronenberga instytucjom bądź osobom szczególnie zasłużonym dla ochrony polskiego dziedzictwa kulturowego, zarówno niematerialnego, jak i materialnego.
"Cieszę się, że udało nam się coś wspólnego też stworzyć"
Pendereccy wyróżnieni zostali za "za szczególną troskę o dziedzictwo muzyczne, wysoki poziom edukacji muzycznej oraz za prowadzoną od lat działalność na rzecz popularyzacji w Polsce muzyki klasycznej". "Przede wszystkim zaś, za konsekwentne wspieranie utalentowanych muzyków i powołanie do życia Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach – wyjątkowej przestrzeni, gdzie uzdolniona muzycznie młodzież może rozwijać swoją wrażliwość i udoskonalać swój warsztat, współpracując z najwybitniejszymi wirtuozami z całego świata" - czytamy w uzasadnieniu.
Odbierając nagrodę, laureaci podkreślali, że jest to dla nich wyjątkowe wyróżnienie, gdyż otrzymali je wspólnie. - Bo chociaż jesteśmy tyle lat razem, to jednak jego (Krzysztofa Pendereckiego - red.) zasługi i to, co zrobił, ile wspaniałej, wielkiej muzyki napisał, ile czasu poświęcił, ucząc jako profesor, nie jest porównywalne z tym, co ja zrobiłam. Ja mam właściwie ostatnie 20 lat działalności. Tym bardziej cieszę się, że mogę odebrać nagrodę wraz z mężem, że udało nam się coś wspólnego też stworzyć. I tym właśnie są Lusławice, Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego - powiedziała.
Odczytując słowa wspólnych podziękowań, Penderecka podkreśliła ważną rolę wolności sztuki i artystów. Obserwując z niepokojem wydarzenia ostatnich miesięcy, chcemy przypomnieć, że nie wolno zniewalać artystów - powiedziała.
Przed uroczystością wręczenia nagrody Elżbieta i Krzysztof Pendereccy rozmawiali z tvn24.pl.
Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl: Docenieni zostali państwo jako kreatorzy kultury. Co jest dla państwa najważniejszym wspólnym dokonaniem?
Elżbieta Penderecka: Lusławice zrobiliśmy razem. Wspierałam mojego męża w tych działaniach. Na początku myślałam, że jest to wybryk, który absolutnie nie jest to zrealizowania. Jednak mój mąż powiedział: "wiesz, jestem tak uparty, że doprowadzę to do końca". Później towarzyszyłam mu przez tyle lat – było to dziesięć lat naprawdę ciężkiej pracy. Ostatni etap, czyli wybudowanie samego gmachu, był bardzo szybki, było to półtora roku
Każde z państwa ma dziesiątki odznaczeń, nagród i wyróżnień. Czy ta wspólna nagroda ma jakąś wartość dodatkową dla państwa?
EP: Tak, myślę, że tak. Jesteśmy razem tak naprawdę od 51 lat. Cieszę się ogromnie, że w zeszłym roku dostaliśmy nagrodę SARP-u, a w tym roku - po wielkiej parze jaką byli Krystyna Zachwatowicz-Wajda i Andrzej Wajda – ta nagroda trafiła do nas. Jestem tym faktem tym bardziej wzruszona. Całe życie w zasadzie spędziliśmy razem, ale przez te ostatnie lata staraliśmy się stworzyć coś wspólnego.
Jaka jest recepta na wspólny sukces osób, które razem żyją i pracują?
Krzysztof Penderecki: Mamy wspólne zainteresowanie i myślę, że to jest bardzo ważne. Poza tym wzajemnie sobie pomagamy.
EP: Myślę, że bez wspólnej pasji nie można przeżyć tylu lat. To jest już ponad pół wieku – aż trudno w to uwierzyć. Mąż ciągle daje mi wiele wartościowych wskazówek. Bardzo wiele się nauczyłam, jeżdżąc z nim, a przecież nie jestem muzykiem. Jeździłam po świecie i towarzyszyłam mojemu mężowi. Chciałabym dzisiaj to oddać młodym, którzy z wielu powodu nie mogą wyjechać za granicę. Będą mogli studiować u światowej sławy profesorów w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach.
Co się udało uzyskać dzięki powstaniu centrum?
EP: Centrum, z którego jeszcze kilka lat temu śmiano się, że będzie to centrum na ściernisku, stało się niezwykle ważnym nie tylko dla regionu, ale i Europy. Gościmy w nim wybitne orkiestry, przyjeżdżają profesorowie z całego świata. Centrum się rozrasta. W tym czasie powstała też w niedalekich Domosławicach szkoła muzyczna…
KP: … ona tam była. Malutka, ale była.
EP: Racja. Niemniej jednak mamy dowód, że Polacy nie są głuchym narodem. Często pojawia się pytanie: "czy warto inwestować?". Oczywiście , że warto. Jesteśmy mądrym narodem, mamy wspaniałą młodzież, w którą trzeba inwestować, której powinniśmy pomóc. Inaczej nie poradzą sobie w dzisiejszym świecie przy tej ogromnej konkurencji.
Skoro o narodzie mowa. Państwo bardzo rzadko komentują rzeczywistość polityczno-społeczną. Jednak oficjalnie poparli państwo Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Obserwując działania obecnej władzy, unikacie państwo komentarzy?
KP: Raczej z daleka obserwujemy rozwój wydarzeń. Nie jesteśmy jednak entuzjastami tego, co się dzieje teraz.
EP: Myślę, że było to naturalne po śmierci śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który niezwykle popierał kulturę i dzięki któremu przeniosłam festiwal z Krakowa do Warszawy. Muszę przypomnieć, że prezydent Kaczyński powiedział mi kiedyś: "nie znam się, ale wiem, że festiwal jest ważny dla promocji Polski na świecie". Później ogromnym zainteresowanie wykazywał prezydent Bronisław Komorowski. Mamy przyjaciół na prawicy, lewicy, w centrum. Nie angażujemy się i nie angażowaliśmy się politycznie. Cenimy ludzi. Naturalnie, były czasy kiedy mąż napisał "Lacrimosę", a później "Polskie requiem" dla Solidarności. Jednak dzisiaj wspieramy to, co promuje Polskę.
Muzyka pana profesora, te wszystkie wydarzenia muzyczne, których była pani inicjatorką oraz centrum w Lusławicach to dobro narodowe. Co pan pomyślał, gdy usłyszał pan plany wicepremiera Piotra Glińskiego na sztukę narodową?
KP: Ja tego nie rozumiem. Słyszałem to kilkukrotnie w ciągu ostatnich 40, 50 lat. Co znaczy sztuka narodowa? Sztuka, która jest wykonywana i pisana przez Polaków mieszkających w Polsce jest sztuką narodową. Wszystko, co tutaj, w Polsce powstaje jest narodowe. Nie będziemy wracać do muzyki ludowej, która kiedyś była forowana. To stwierdzenie jest głupie i to nie ma sensu.
Zagraniczne realizacje pańskich kompozycji to przecież ciągle wykonania polskiej muzyki.
KP: Dokładnie tak.
Po raz kolejny pańska muzyka została przez amerykańską Narodową Akademię Sztuki i Techniki Rejestracji. Pański album "Penderecki Conducts Penderecki" otrzymał nominację do Grammy Awards w kategorii "muzyka chóralna", w której jest pan faworytem. Jaka była pana reakcja?
KP: To jest dla mnie bardzo ważne, gdyż jest to najważniejsza na świecie nagroda fonograficzna. Już sama nominacja jest dużym wyróżnieniem. Nawet jeśli nie dostanę Grammy to i tak jest to niesamowita promocja. Przecież do końca nie wiadomo, kto ją dostanie. Jednak rozgłos idzie w świat, a jest to produkcja polska. Muszę podkreślić, że nie mamy czego się wstydzić. My, Polacy, mamy świetne orkiestry, których jest przecież kilkadziesiąt.
Nie zwalniacie państwo tempa. Ciągle podróżujecie i wiem, że przed państwem kolejne zagraniczne podróże. Nie chcecie państwo trochę odpocząć?
KP: Może chcemy, ale jakoś nie można. Jesteśmy rozpędzeni i trudno wyhamować.
EP: Wydaje mi się, że w pewnym momencie życia trzeba je wykorzystać maksymalnie i do końca. Czas leci tak szybko, nikt nie zna dnia i godziny. Jeżeli dane nam będzie podróżować, to będziemy to robić. Mąż nie tylko dyryguje, ale także promuje Polskę przez swoje wyjazdy i swoją muzykę. Dzięki niemu wielu polskich muzyków wyjechało za granicę. Myślę, że będziemy jeździć tak długo, jak nam będzie dane.
Zaczęliśmy od Lusławic i na nich skończmy. Powiedziała pani, że największym wspólnym dziedzictwem są dla państwa Lusławice. Mają jeszcze państwo jakieś marzenie o jeszcze jakimś wspólnym przedsięwzięciu?
EP: Chciałabym, żeby Lusławice zadziałały tak, jak o tym zamarzyliśmy...
KP: ...muszę dodać, że nie spodziewaliśmy się, że to wszystko tak wyjdzie...
EP: ... teraz centrum jest już instytucją narodową i jej działalność zależy od państwa polskiego. Również od ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego.
Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach (pow. tarnowski, małopolskie) jest miejscem spotkań utalentowanych, młodych muzyków i profesorów – wybitnych specjalistów sztuki wykonawczej, kompozycji i szeroko pojętej humanistyki. Utworzone zostało 1 października 2005 przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Stowarzyszenie Akademia Imienia Krzysztofa Pendereckiego, Międzynarodowe Centrum Muzyki, Baletu i Sportu. Oficjalnie rozpoczęło działalność w maju 2013 roku. Centrum tworzy sala koncertowa na 650 osób, biblioteka, pomieszczenia dydaktyczne jak sale ćwiczeń, pracownie instrumentalne, sala kameralna oraz sala konferencyjna - wszystko na powierzchni blisko 9 tys. m kw.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona//rzw / Źródło: tvn24.pl, PAP