Dostała jedynki, w szkolnej skali, z czterech na sześć działów tematycznych. - Nastawienie komisji było nieprzychylne, śmiali się z mojej wizji Zakładu - komentuje niedoszła prezes ZUS Katarzyna Kalata. Czego zabrakło 31-latce - merytorycznej wiedzy i kompetencji czy raczej politycznego wsparcia? Reportaż magazynu "Czarno na białym".
Takich emocji wybór prezesa ZUS jeszcze nie budził. Katarzyna Kalata jako jedyna z kandydatów zdała pisemne egzaminy, ale odpadła z konkursu, i to z hukiem, po egzaminie ustnym. Reporter magazynu "Czarno na Białym" Dariusz Kubik przyjrzał się kulisom tego konkursu i problemach, z jakimi nowy prezes, ktokolwiek nim zostanie, będzie musiał się zmierzyć w największej i jednej z najbardziej nielubianych instytucji finansowych w Polsce.
"Bardzo wysoki poziom błędów"
O kompetencjach Kalaty trudno mówić, bo szczegóły konkursu nie są jawne. To, co wyszło na jaw, to nerwowa atmosfera podczas wczorajszej rozmowy kwalifikacyjnej w ministerstwie pracy.
- Sześć tematów, sześć bardzo dużych działów, na przykład system prawny według którego funkcjonuje Zakład Ubezpieczeń Społecznych, zabezpieczenia teleinformatyczne. Bardzo kompleksowa wiedza była tutaj niezbędna - mówił w TVN24 Biznes i Świat Janusz Sejmej, rzecznik Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Wiedza, której - zdaniem ministerialnej komisji - Katarzyna Kalata jednak nie ma.
- Poziom popełnianych błędów był wysoki, wręcz bardzo wysoki - na gorąco komentował egzamin przewodniczący komisji konkursowej, wiceminister pracy Marek Bucior, ale nie chciał mówić o szczegółach.
Słowo przeciw słowu
- Pani Kalata od początku tego konkursu, jako jedyna dochodząc do finału, cechowała się naprawdę dużą wiedzą - ocenił Janusz Sejmej. Jak więc to możliwe, że w takiej atmosferze odpadła na ostatnim etapie?
- Nastawienie całej komisji było nieprzychylne i negatywne. Członkowie śmiali się wręcz z mojej wizji Zakładu - powiedziała Katarzyna Kalata.
- (Konkursy na prezesa ZUS - red.) zwykle są ustawione - ja tego nie udowodnię, więc proszę mnie nie posądzać, ze kogoś oskarżam, ale tak jest. Wiadomo z góry kto wygra, a ten, kto nie ma namaszczenia ministra, nie powinien startować w konkursie - powiedział ekonomista Ryszard Petru.
Świadoma tego była sama kandydatka. - Jeżeli znalazłyby się jakieś sytuacje, które nie do końca są zgodne, to ja bym ich nie zamiatała pod dywan. Z tego punktu widzenia mogę być dosyć niewygodnym kandydatem. I nie to, że mogę być, tylko jestem niewygodnym kandydatem - kilka dni przed ostatnim etapem mówiła Katarzyna Kalata.
- Prezesa ZUS powinien mianować premier (...), konkurs to absurd - ocenił Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Konkurs - na razie tajny
O samym konkursie nic nie wiadomo, trudno więc oceniać, czy Katarzyna Kalata ma kompetencje do kierowania instytucją z budżetem ponad 200 mld złotych, 46 tys. pracowników i ponad siedmioma milionami świadczeniobiorców.
- Zapewne więcej o tym trzecim etapie (...) dowiemy się z protokołu, który na pewno zostanie przygotowany przez zespół konkursowy - powiedział Janusz Sejmej.
Sama Kalata publicznie niewiele mówiła o pomysłach na rozwiązanie największych problemów ZUS, np. ze ściągalnością składek. Kontrolerzy NIK-u wyliczyli, że problem dotyczy aż 55 miliardów złotych.
- Będę chciała poprawić efektywność ściągalności tych składek. Przede wszystkim trzeba wejść w organizację i sprawdzić - czy pracownicy są nieefektywni, gdzie jest problem - mówiła 31-latka.
Miała za to jasną wizję tego - jak poprawić relację Zakładu z klientami. - Nie możemy patrzeć na obywateli, na ubezpieczonych, przez taki pryzmat, ze wszyscy oszukują i wszyscy są złodziejami - przekonuje.
Wystartuje ponownie
- Wystartuję jeszcze raz w konkursie na prezesa ZUS - powiedziała Kalata. Ale może się okazać, że w nowym konkursie nie będzie spełniać już nawet podstawowych kryteriów.
- Nie wykluczam takiej ewentualności, pojawiają się głosy, ze trzyletnie doświadczenie to trochę za mało. Te warunki powstają tutaj w resorcie i tu mogą być zmienione - powiedział rzecznik Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Zmienione zapewne tak, by następny kandydat bardziej pasował ministerstwu i wybór prezesa nie budził znów takich emocji.
Autor: mm/ja / Źródło: tvn24