Od kiedy mieszkam za granicą, głosuję w każdych wyborach. Uważam, że tak po prostu trzeba – mówi Urszula Tomkiewicz, Polka mieszkająca w Madrycie. W poniedziałek mija jeden z ważnych terminów wyborczych dla rodaków mieszkających za granicą. Dotyczy głosowania korespondencyjnego.
Wszyscy, którzy mogą i chcą zagłosować korespondencyjnie w wyborach prezydenckich i nie wpisywali się do spisu wyborców w wyborach zarządzonych na 10 maja 2020 roku, muszą najpóźniej do północy w poniedziałek zgłosić konsulowi chęć głosowania. Taką deklarację można złożyć osobiście, pisemnie, telefaksem lub elektronicznie. Strona Ministerstwa Spraw Zagranicznych odsyła do systemu elektronicznej rejestracji wyborców, na której można zarówno dopisać się do spisu wyborców, jak i zgłosić chęć zmiany sposobu głosowania.
Jak zapewnia mieszkająca w hiszpańskiej stolicy Urszula Tomkiewicz, wypełnienie formularza nie jest skomplikowane. Jej zajęło - mówi - dwie, trzy minuty.
"Całkiem duża aktywność"
W wielu krajach Polacy będą mogli głosować tradycyjnie, w lokalach wyborczych, ale w innych możliwe będzie tylko korespondencyjne oddanie głosu. To głównie te państwa, które zostały najbardziej dotknięte pandemią, między innymi Wielka Brytania, Francja, Włochy, Hiszpania. - Wygląda to tak, że przychodzi do nas pakiet, gdzie jest karta i oświadczenie o tym, że głosowało się osobiście i tajnie. Kartę mogę odesłać tylko do dnia wyborów – tłumaczy Martyna Chwaszczewska z Bristolu w Wielkiej Brytanii.
W obu formach, czyli osobiście i korespondencyjnie, można głosować między innymi w Czechach, na Słowacji, a także w liberalnie podchodzącej do restrykcji związanych z koronawirusem Szwecji. Jak mówi Daniel Gaszewski, Polak ze Sztokholmu, zainteresowanie wyborami wśród tamtejszej Polonii jest duże.
- Można to zobaczyć na grupach na Facebooku, ponieważ posty o głosowaniu cały czas się przewijają. Ludzie dopytują, czy można korespondencyjnie, jak to wygląda, gdzie się dopisać. Więc jest całkiem duża aktywność - powiedział.
290 tysięcy osób zarejestrowanych
Jak podało w poniedziałek rano Ministerstwo Spraw Zagranicznych, zainteresowanie wyborami prezydenckimi wśród Polaków mieszkających za granicą jest większe niż w pierwszej turze wyborów w 2015 roku. - Mamy zarejestrowane dotąd 290 tysięcy osób, które chcą głosować za granicą. To około 100 tysięcy więcej niż było zarejestrowanych pięć lat temu na pierwszą turę - przekazał wiceminister Piotr Wawrzyk.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych przypomniało, że osoby "wpisane do spisu wyborców w obwodzie głosowania utworzonym za granicą będą ujęte w tym spisie wyborców również w przypadku przeprowadzania ponownego głosowania". Zgłoszenie pozostaje więc ważne w przypadku ewentualnej drugiej tury wyborów 12 lipca.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24