Bez muzeum Śląska Wrocław i sklepu z pamiątkami, ale za to z podziemnym aresztem. Wrocławski stadion czeka na zwiedzających. - Tu jest lepiej niż na Camp Nou - komplementują turyści. Niektórym jednak czegoś tu brakuje.
Stadion Miejski jest w stanie pomieścić prawie 43 tysiące widzów. Jednak żaden z nich nie może zobaczyć zakamarków, które czekają na zwiedzających.
- Na początku zabieramy wszystkich wycieczkowiczów do sali, gdzie prezentujemy krótki film o stadionie. Później zabieramy ich na wycieczkę pt. "Stadion od kuchni", czyli szatnie piłkarskie, wyjście na murawę tym samym wyjściem, którym wychodzą piłkarze, strefa biznesowa, pomieszczenie kontrolne i mała niespodzianka na sam koniec: nasz stadionowy areszt, który cieszy się dużą popularnością wśród odwiedzających – opowiada Agnieszka Gabryś ze spółki Wrocław 2012.
Areszt ten został przygotowany z okazji Euro 2012. To tam trafiali kibice, którzy złamali przepisy: rzucali racami czy wszczynali bójki. Tam też czekali na ekspresowe rozprawy. - Każdy ze zwiedzających może z własnej woli wejść do stadionowej celi. Goście chętnie z tej możliwości korzystają, a nawet robią sobie zdjęcia - dodaje Gabryś.
Być jak Franz
Największe wrażenie na zwiedzających robi jednak boisko. - Oglądają je z daleka, z loży vipowskiej i korony stadionu, by wreszcie poczuć je pod stopami i zobaczyć trybuny okiem piłkarza - opowiada rzeczniczka. Zmęczeni zwiedzaniem mogą odpocząć na ławce trenerskiej, na której jeszcze niedawno siedział Franciszek Smuda.
- Stadion jest przepiękny, ogromny. Oby tylko się utrzymał – komentuje Janina z Wrocławia, kilka minut po skończonej wycieczce.
Lepiej niż na Camp Nou?
Wielu zwiedzających porównuje wrocławski stadion do innych piłkarskich aren. Najczęściej wspominają o słynnym stadionie Barcelony.
- Stadion jest fantastyczny, robi większe wrażenie niż sławny Camp Nou - mówi Robert Skotniczny, jeden ze zwiedzających. - Porównując te dwa obiekty, tu we Wrocławiu jest lepsza widoczność - dodaje.
Podobnego zdania jest Griam, który do Wrocławia przyjechał ze Szkocji. Jak twierdzi, nic nie pobije jego rodzimego stadionu w Glasgow, ale - odsuwając na bok wszystkie sentymenty - Szkot przyznaje, że Wrocław spełnił jego oczekiwania.
- Widziałem go wcześniej w telewizji i wydawał mi się bardzo dobry. Byłem na wycieczce na Camp Nou, byłem tutaj i zdecydowanie tutaj bardziej mi się podoba – przyznaje.
Jeszcze nie jak legendy
Stadionowi we Wrocławiu wiele jednak jeszcze brakuje, by móc równać się z takimi sławami jak Old Trafford w Manchesterze, Santiago Bernabeu w Madrycie, czy wspominane przez turystów Camp Nou w Barcelonie.
Nie ma klubowego muzeum. Na każdym z wymienionych europejskich stadionów można poznać historię drużyny, która gra tam na co dzień. Dla kibica równie ważne jak zdjęcie na tle murawy jest zobaczenie pucharów, dawnych koszulek, zdjęć i filmów upamiętniających najważniejsze momenty klubu. We Wrocławiu muzeum dopiero jest w planach.
- Powstanie jak tylko uda się zebrać ciekawe materiały związane z piłką nożną i historią wrocławskiego klubu – zapewnia Gabryś.
O ile jednak dogadanie się ze Śląskiem Wrocław i przeniesienie pamiątek ze stadionu przy Oporowskiej to kwestia czasu, to brak pamiątek po Euro 2012 i niedawno rozgrywanym turnieju Polish Masters może dziwić. Nie ma też śladu po walce Tomasza Adamka z Witalijem Kliczko ani po koncertach George’a Michaela i Queen.
Indywidualnie nie, w grupach tak
Stadion można zwiedzać w każdy wtorek i piątek o 9.00 i 11.00 w grupach minimum 15-osobowych. Wycieczki szkolne za wejście zapłacą 10 zł od osoby, a grupy zorganizowane: 12 zł.
- Sprawdziliśmy, jak to wygląda za granicą, na największych arenach i cenę biletu dostosowaliśmy do polskich realiów - tłumaczy Gabryś.
Dla porównania: zwiedzanie stadionu w Madrycie kosztuje 16 euro, a areny Manchesteru United 16 funtów.
Autor: ansa/mz/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław