Prokuratorzy z Kłodzka chcą zaskarżyć wyrok ws. Elżbiety B., wieloletniej opiekunki Violetty Villas. Śledczym nie podoba się to, że kobieta została uniewinniona od zarzutu znęcania się nad gwiazdą.
W listopadzie kłodzki sąd skazał Elżbietę B. na 10 miesięcy więzienia za nieudzielenie pomocy artystce w okresie bezpośrednio poprzedzającym jej śmierć, natomiast oczyścił ją z zarzutu znęcania się nad diwą polskiej piosenki. Takie rozwiązanie nie spodobało się prokuratorom z Kłodzka.
- Zdecydowaliśmy się złożyć apelację, będziemy żądać uchylenia wyroku, ponieważ pani B. od jednego zarzutu została uniewinniona. Uważamy, że ta decyzja powinna zostać ponownie zbadana. Uważamy, że materiał dowodowy pozwala na inne rozstrzygnięcie - mówi Anna Gałkowska, prokurator rejonowy z Kłodzka.
Co więcej, jak nieoficjalnie ustalili dziennikarze "Gazety Wrocławskiej" zeznania części świadków złożone zaraz po śmierci gwiazdy i dwa lata później, podczas procesu, bardzo się różnią. Podczas przesłuchań w sądzie wiele osób miało łagodniej oceniać zachowanie opiekunki, a ich opis tego, jak żyła i czuła się artystka, miał nie być już tak drastyczny jak ten podczas zeznań w prokuraturze. To m.in. w tym śledczy mają upatrywać przyczyny niskiego wyroku.
Formalnie apelacja nie trafiła jeszcze do sądu. Prokuratorzy mają czas do 7 stycznia.
"To nie zgadza się z prawdą"
Z listopadowego wyroku skazana nie była zadowolona. - To, co sąd mi objaśnił, o co jestem oskarżona, nie zgadza się z prawdą. Pani Violetta do samego końca chodziła, nie leżała. Nie zadzwoniłam po pomoc, bo pani Violetta sobie tego nie życzyła - mówiła kobieta po zakończeniu procesu. I dodawała, że nie czuje się winna zaniedbywania artystki.
Syn: to mogło być zabójstwo
Za "zbyt łagodny" wyrok uznał syn Villas. Jeszcze przed procesem zwrócił się do sądu o zmianę kwalifikacji czynu. - Powinniśmy wyjaśnić okoliczności śmierci mojej mamy do końca. Zebrany materiał pozwala mi myśleć, że to mogło być zabójstwo - mówił przed procesem Krzysztof Gospodarek. I dodawał, że podstawę do takiego myślenia dają mu zeznania świadków.
Niejawny proces
Proces przed kłodzkim sądem toczył się z wyłączeniem jawności. Wnioskowała o to sama Elżbieta B. Według prokuratury opiekunka izolowała Villas od otoczenia, w tym najbliższej od rodziny, a podejmowanie jakichkolwiek decyzji uzależniała od dostarczania alkoholu, do spożywania którego zmuszała ubezwłasnowolnioną artystkę. W czerwcu 2012 roku opiekunka Villas usłyszała zarzuty m.in. psychicznego znęcania się nad artystką. Opiekunka była także oskarżona o to, że przed śmiercią Villas nie udzieliła jej pomocy i nie wezwała pomocy medycznej.
Opiekunka musi oddać dom
Wcześniej, 6 listopada, zapadł wyrok w sądzie cywilnym. Syn artystki domagał się oddania majątku, który Villas przed śmiercią przepisała Elżbiecie B. W trakcie procesu biegli orzekli, że Villas, spisując testament, nie miała świadomości, co robi. Dlatego sąd zdecydował, że dokument jest nieważny i nakazał opiekunce oddać majątek piosenkarki, m. in. jej dom w Lewinie Kłodzkim (woj. dolnośląskie).
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wrocławska