Siedząc na parapecie, depcząc w kółko, okupując urzędowe ławki - tysiące wrocławian czas przed wyjazdem za granicę spędza w biurze paszportowym, czujnie śledząc numerki na wyświetlaczu.
Codziennie w urzędzie wojewódzkim we Wrocławiu czeka w "ogonku" nawet po tysiąc osób, które na ostatnią chwilę chcą wyrobić sobie paszport.
- Mam numerek 306, a teraz wchodzi 135 - pokazują kolejkowicze podczas rozmowy z reporterem TVN24.
- Sprawdzałam wczoraj, ale za dużo osób było. Dziś czekam jak na razie tylko półtorej godziny - mówi jedna z czekających. Jeśli chce załatwić formalności na czas, musi swoje odstać jak najszybciej. - Teraz trzeba zostawić wniosek, na rozpatrzenie mają nawet do trzydziestu dni - tłumaczy.
Długie czekanie sprzyja rozmowom, więc ludzie sobie doradzają, pilnują miejsc i pomagają przy wypełnianiu wniosków.
Sezon letni to dla nich więcej pracy
A urzędnicy zapewniają, że robią co w ich mocy, żeby ułatwić petentom życie.
- Działamy na pełnych obrotach, w pełnym składzie, mając wydłużone godziny pracy - mówi Jarosław Perduta, rzecznik wojewody. - Sezon urlopowy to dla nas paradoksalnie czas największego zamieszania, bo ludzie przychodzą po paszport nie dość, że na ostatnią chwilę, to w dodatku jeszcze tak tłumnie - dodaje.
Jak mówi, poza sezonem biuro odwiedza kilkadziesiąt osób dziennie. Teraz, przez kilka godzin pracy urzędnicy muszą nieraz sprawdzić ponad tysiąc wniosków.
- A to jest czasochłonne. Pomoc jednej osobie zająć może nawet kilkanaście minut - mówi Perduta. - Wykwalifikowanych do tego ludzi mamy w urzędzie 25. Wszystkich zaprzęgamy do pracy - deklaruje.
Autor: bieru/mz/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | TVN24