Oskarżony o gwałty na studentach Piotr Ż., były profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, miał wręczać łapówki lekarzowi sądowemu, w zamian za "lewe" zwolnienia - informuje prokuratura. Jak ustalili śledczy, dzięki nim nie musiał się stawiać na wezwania organów ścigania.
Ż. został zatrzymany w środę na polecenie Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, która prowadzi śledztwo przeciwko byłemu lekarzowi sądowemu przy wrocławskim sądzie okręgowym, Wiesławowi D. Jest on podejrzany o wystawianie "lewych" zwolnień lekarskich, dzięki którym świadkowie czy oskarżeni nie musieli się stawiać na wezwania organów ścigania. Jednym z "klientów" lekarza miał być właśnie były profesor.
- Przedstawiono mu zarzut co najmniej dwukrotnego wręczenia korzyści majątkowej w kwocie nie mniejszej niż 200 złotych lekarzowi sądowemu w zamian za wystawienie przez niego nierzetelnych, niezgodnych z prawdą zaświadczeń lekarskich, umożliwiających mu usprawiedliwienie swojego niestawiennictwa - informuje Tomasz Czułowski, rzecznik jeleniogórskiej prokuratury.
Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Wpłacił poręczenie majątkowe w wysokości 5 tys. złotych, po czym opuścił areszt.
Trwa proces
Były wykładowca akademicki, a także były wrocławski radny miejski i były radny sejmiku dolnośląskiego jest oskarżony m.in. o zbiorowy gwałt, a także żądanie od studentek seksu w zamian za wpis do indeksu. Od 2016 roku toczy się proces w tej sprawie.
Akt oskarżenia obejmuje w sumie 29 zarzutów. Cztery z zarzutów to gwałty, z czego dwa zbiorowe z udziałem swojego znajomego Artura C. Kolejne cztery zarzuty dotyczą usiłowania dokonania gwałtu, następne dwa stalkingu, czyli nękania telefonami i wiadomościami sms. Trzy z zarzutów dotyczą zmuszania do określonego zachowania, a 16 uzależnienia wykonania czynności służbowej od korzyści osobistej. W toku śledztwa udało się potwierdzić, że profesor Ż. uzależniał oceny z wykładanego przedmiotu i egzaminu od spotkań o charakterze seksualnym.
Pokrzywdzonych w tej sprawie jest 21 osób. W trakcie postępowania przesłuchano ponad 300 świadków. Piotr Ż. nie przyznał się do zarzucanych czynów. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | M. Cepin