Puste urzędy, zamknięte restauracje i sklepy, a na ulicach miast coraz więcej osób. Protesty odbywają się m.in. przed siedzibą PiS w Warszawie, a Czarny Poniedziałek trwa w całej Polsce.
Jak relacjonowała reporterka TVN24 w Warszawie, kolor czarny zdecydowanie się wyróżnia. Niektóre kobiety do pracy idą dziś tylko na parę godzin, potem przyłączą się do strajku.
- Ja jestem oczywiście za niewprowadzaniem zakazu aborcji. To nie jest dobry pomysł moim zdaniem. Każda kobieta powinna mieć swoją decyzję do podjęcia - powiedziała kobieta biorąca udział w proteście. Jak dodała, idzie w poniedziałek do pracy, ale "uda jej się wymknąć".
"Ściana furii" w Warszawie
O godz. 10 wystartował protest przed siedzibą partii PiS. Uczestniczki miały stworzyć "ścianę furii", łącząc się w mur z kobiet i wykrzyczeć: "Ta ustawa nie przejdzie! PiS nie przejdzie".
Protestujący trzymają transparenty z napisami, m.in.: "Kobieta to nie inkubator", "Moje ciało, moja sprawa", "Edukacja i antykoncepcja zamiast zakazów". Wśród zgromadzonych są głównie młodzi ludzie, uczniowie i studenci, ale widać także mamy z małymi dziećmi i osoby starsze.
Jak powiedziała działaczka społeczna i prezeska Fundacji MaMa Sylwia Chutnik, prawo aborcyjne z 1993 r., które dziś w Polsce obowiązuje, "nie jest żadnym kompromisem". - To jest zhandlowane prawo między ówczesną władzą a kościołem - stwierdziła. - My jako kobiety musimy mieć możliwość decydowania również o swoich ciałach i swoich życiach. To się pięknie mówi: nienarodzone dzieci, ale ja bym chciała wszystkie te osoby, które o tym mówią i tak bardzo bronią prawa zygoty, żeby zobaczyć ich w ośrodkach adopcyjnych albo w domach samotnej matki, albo w domach dziecka - dodała. Podkreśliła, że "nigdy ruchów pro-life nie widzi tam, gdzie są dzieci narodzone".
- Kobiety powinny podejmować własne decyzje bez nacisków politycznych, ekonomicznych, finansowych, jakichkolwiek - stwierdziła inna strajkująca kobieta. Jak dodała, cieszy się, że protestuje dużo młodych osób. - Nareszcie młodzież odpowiada na to, co PiS wyprawia - stwierdziła.
Zamknięte sklepy we Wrocławiu
W jednej z wrocławskich galerii handlowych zamknięto sześć lokali. Pracownicy sklepów i kawiarni nie pojawią się w pracy.
- Nasza firma zatrudnia obecnie około 100 osób, z czego 80 proc. to są kobiety. Chcemy by miały prawo do uczestniczenia w tym proteście - powiedział Radosław Olszewski, właściciel sieci restauracji we Wrocławiu. Jak dodał, chce, by kobiety "mogły decydować o sobie, żeby nie było sytuacji, że ktoś decyduje za nie". - My wspieramy tą inicjatywę jak najbardziej, nie zgadzamy się także z obecnymi ustaleniami rządu - zaznaczył.
Zamknięcie lokalu może oznaczać nawet 40 tys. złotych straty. Mimo to Olszewski postanowił wesprzeć swoje pracownice. - Pieniądze tutaj nie grają żadnej roli. (...) Ważne jest dla nas, żeby nasi pracownicy mogli iść i zaprotestować przeciwko temu, co się dzieje - powiedział. Jak dodał: "wolność człowieka jest dla nas rzeczą nadrzędną".
- Moja reakcja na zamknięcie jest jak najbardziej pozytywna, bo uważam, że jest to coś, o co trzeba walczyć - pokreśliła Grażyna Kieszkowska, menedżer jednej z restauracji we Wrocławiu. - Nie można mówić: nie pójdę, ktoś inny pójdzie za mnie, bo tak zakładając, to nigdy nic się nie wydarzy. Są to zbyt istotne kwestie, żeby tak po prostu temu pobłażać - dodała.
Również urząd miejski Wrocławia pozwolił pracowniom na nieobecność. Ulicami Wrocławia przejdzie w poniedziałek milczący protest.
Urząd bez pracownic w Częstochowie
Protest widać również w Częstochowie. W urzędzie miasta w poniedziałek nieobecnych jest około 60 pracownic, które zadeklarowały chęć wsparcia Czarnego Poniedziałku. Kobiety, które w pracy zostały, również wspierają protest. Przyszły ubrane na czarno. - Wspieramy naszym strojem. Jesteśmy za wszystkimi kobietami, ale pracujemy na rzecz naszych mieszkańców - powiedziała jedna z pracownic urzędu.
Miasto zapewnia, że mimo strajku praca urzędu nie będzie sparaliżowana.
Gotują dla strajkujących w Gdańsku
Wyjątkowo wygląda sytuacja w gdańskim barze z daniami wegańskimi. Pracownice baru formalnie dostały wolne, ale postanowiły zostać w pracy, by wraz z kolegami przygotować posiłki dla strajkujących.
- Jesteśmy tutaj w ramach wolontariatu - mówiła jedna z pracownic. - Z dwóch lokali jeden jest zamknięty w dniu dzisiejszym, w drugim lokalu prowadzimy akcję tematyczną ze zbiórką na dom samotnych matek i w ten sposób próbujemy wesprzeć ideę, które jest dla nas bardzo ważna - dodała. Jak mówił współwłaściciel baru, 70 proc. jego pracowników to kobiety. - Daliśmy im wybór, że albo pójdą sobie na marsz, albo przyjdą sobie do pracy - powiedział. Lokal dla klientów jest nieczynny, pracownicy gotują jedynie dla uczestników marszu.
W Gdańsku naprzeciwko dworca Głównego PKP mimo niesprzyjającej pogody zebrało się kilkaset osób.
- Musimy być wolne od tego, co się dzieje. Nasze ciała - nasza sprawa i nikt nie ma prawa do tego się wtrącać - powiedziała jedna z uczestniczek strajku. - Wszyscy są tak oburzeni tym, co się dzieje, że trudno siedzieć w domu i na to wszystko spokojnie patrzeć - dodała.
Puste muzeum w Krakowie
W Muzeum Galicji na co dzień pracuje 12 kobiet. W poniedziałek w pracy się nie pojawiły. Dyrektor placówki postanowił wesprzeć swoje pracownice i dać im wolne. - Kilka moich koleżanek jest mocno zaangażowanych w tego typu projekty, stąd w zeszłym tygodniu pojawiły się u mnie z informacją, że chciałyby wziąć udział w tym proteście. Uznałem, że taki dzień wolnego można im przyznać - powiedział Jakub Nowakowski. Muzeum w okrojonym składzie będzie realizowało tylko podstawowe zadania. Nowakowski zapewniał, że popiera strajk. - Osobiście uważam, że ten protest dzisiaj ma ogromne znaczenie, gdyż działania tej ustawy atakują nasze podstawowe prawa - podkreślił. W Krakowie o godz. 15:30 wyruszy marsz protestujących.
Urzędniczki na urlopie w Łodzi
W urzędzie miasta w Łodzi nie pojawiło się w pracy ponad 100 urzędniczek. Wzięły urlopy na żądanie albo zaplanowane wcześniej urlopy wypoczynkowe. Te kobiety, które do pracy przyszły, zaznaczają swoje wsparcie poprzez czarny ubiór.
Urząd zapewnia, że nie będzie żadnych problemów z załatwieniem spraw mieszkańców.
Z kolei w łódzkim Centrum Kontaktu z Mieszkańcami urzędniczki do pracy przyszły. Akcentują jednak swoje poparcie dla strajku garderobą. Każdy ma na sobie coś czarnego.
Joga w Poznaniu
W Poznaniu strajk przybrał wyjątkową formę. Odbywają się tam bezpłatne zajęcia jogi, które mają być mentalnym przygotowaniem do demonstracji. Zajęcia prowadzone są na prośbę kobiet, które chciały czas przed protestem spędzić razem.
Protest w Poznaniu odbędzie się o godz. 14 na pl. Mickiewicza.
"Nie przyjdę do pracy"
Swoje poparcie dla inicjatywy zadeklarowała także parlamentarna opozycja.
- Pracodawcy powinni przychylnie popatrzeć na ten protest, dlatego że tu chodzi o podstawowe prawa i przede wszystkim chodzi o to, żeby kobiet nie traktować przedmiotowo - stwierdził Borys Budka (PO).
- Nie przyjdę do pracy i również zachęcam pracowników mojego biura poselskiego, wszystkie kobiety, aby również dołączyły się do tego protestu - zapewniała Joanna Schmidt (Nowoczesna).
Akcję wspiera również szef Nowoczesnej, Ryszard Petru, który na swoim Twitterze zamieścił zdjęcie ubranych na czarno posłanek Nowoczesnej.
#StrajkKobiet juz dzis pic.twitter.com/r52XTeMkFH
— Ryszard Petru (@RyszardPetru) 3 października 2016
Z kolei prezydent Słupska Robert Biedroń na swoim Facebooku poprosił o zrozumienie z powodu niepracujących wydziałów w ratuszu.
Przeciwnicy ubiorą się na kolorowo
Zdecydowanie inne zdanie na temat Czarnego Poniedziałku mają natomiast przedstawiciele partii rządzącej. - Zupełnie sobie tego nie wyobrażam, żeby funkcjonariusze czy funkcjonariuszki ulegali jakieś ideologii, propagandzie tego typu - powiedział Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. - Jest to działanie, które wykorzystuje aborcję do celów stricte politycznych - ocenił Jan Maria Jackowski, senator PiS.
Osoby, które nie mogą strajkować, deklarują, że przyjdą do pracy ubrane na czarno (ponieważ symbolem protestów wobec zaostrzenia ustawy stał się czarny strój). Ci, którzy nie zgadzają się z motywami strajkujących, zapowiadają, że zamanifestują to kolorowym strojem.
W ramach sprzeciwu wobec Czarnego Protestu prowadzony jest również Biały Protest - m.in. Karmelitańskiej Wspólnoty Nowej Ewangelizacji "Solniczka". W sieci pojawiły się także inicjatywy pod hasłem "Nie biorę udziału w strajku kobiet!" czy "Nie bądź krową, ubierz się kolorowo" (symbolem protestów wobec ewentualnego zaostrzenia przepisów dot. aborcji jest czarny strój).
Autor: jaz/kk / Źródło: TVN24, PAP