Dodatkowe oznaczenia na remontowanym odcinku Wisłostrady, niedawno zginęli tu ojciec z synem

Nowe oznakowanie na Wisłostradzie
Nowe oznakowanie na Wisłostradzie
Źródło: Mateusz Mżyk / tvnwarszawa.pl
Na remontowanym odcinku Wisłostrady pojawiły się dodatkowe oznaczenia rozdzielające dwa kierunki jazdy. To uchylne separatory umieszczone wzdłuż linii podwójnej ciągłej. 10 lipca doszło tam do tragicznego wypadku, w którym zginęli ojciec i syn jadący motocyklem. Sprawca, kierowca samochodu, uciekł z miejsca zdarzenia.

- Nasz wykonawca remontu Wisłostrady na polecenie Biura Zarządzania Ruchem Drogowym, zamontował tabliczki uchylne u-24 - poinformował rzecznik stołecznych drogowców Jakub Dybalski.

To rozwiązanie stosowane przy tymczasowej organizacji ruchu wprowadzanej podczas remontów. Tabliczki służą do oddzielania zarówno pasów współbieżnych, jak i przeciwbieżnych. Montowane są zazwyczaj w miejscach szczególnie niebezpiecznych.

Jak poinformował nas Jakub Dybalski, oprócz zamontowania tabliczek, wykonawca remontu dodatkowo informację o ograniczeniu prędkości do 40 km/h wymalował na jezdni.

Tragiczny wypadek na Wisłostradzie

10 lipca wieczorem na remontowanym odcinku Wisłostrady, na wysokości Cytadeli, doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Około godziny 23.15 kierujący oplem zjechał na przeciwległy pas ruchu, doprowadzając do czołowego zderzenia z prawidłowo jadącym motocyklem oraz osobowym audi.

45-latek i jego 12-letni syn, którzy jechali jednośladem, zmarli w wyniku odniesionych obrażeń.

Kierowca i pasażer z opla zbiegli z miejsca zdarzenia. Zostali zatrzymani po kilku godzinach. Śledczy ustalili, że za kierownicą samochodu siedział 23-latek. Mężczyzna w chwili zatrzymania był pod wpływem alkoholu. Miał również obowiązujący do 2027 roku zakaz prowadzenia pojazdów. Zarówno kierujący, jak i pasażer, usłyszeli zarzuty. Obaj trafili do aresztu.

"Oczywiste wytyczne"

W sieci pojawiły się zarzuty, że oznakowanie remontowanego odcinka jest niedostateczne. Zdaniem niektórych kierowców, bariery betonowe oddzielające kierunki jazdy powinny być na całej długości pasa. Widoczność pasów miała ograniczać również deszczowa pogoda.

Następnego dnia rano pracownicy Biura Zarządzania Ruchem Drogowym sprawdzali wdrożenie organizacji ruchu przez wykonawcę remontu, kontrolowała je również policja. Służby potwierdziły, że nie miała ona wpływu na przebieg wypadku.

Jak tłumaczył nam wówczas przedstawiciel drogowców,w miejscu, gdzie doszło do wypadku, "jest odblaskowa podwójna linia ciągła i ograniczenie do 40 kilometrów na godzinę, więc oczywiste wytyczne dla zachowania każdego kierowcy". - Rzecz w tym, wszystko na to wskazuje, że kolejny raz w ostatnich miesiącach mamy do czynienia z kierowcą, który nie uznaje zasad poruszania się w ruchu drogowym i kończy się to tragicznie - podkreślił.

Czytaj także: