Wpisali dane do "aplikacji" i odmówili stewardessie głosowania. "Ze łzami w oczach wyszłam"

Stewardessie odmówiono prawa do głosowania (zdj. ilustracyjne)
Wybory prezydenckie 2025. Zaskakujące rezultaty
Źródło: TVN24
Stewardessa chciała tuż przed lotem zagłosować w wyborach prezydenckich w Warszawie. Umożliwić to miało jej odebrane wcześniej zaświadczenie. W lokalu wyborczym w dzielnicy Włochy usłyszała jednak, że nie może tego zrobić, bo "ktoś inny z takim samym numerem zaświadczenia już to zrobił". Członkowie ani przewodniczący komisji nie pomogli. Sprawę bada Krajowe Biuro Wyborcze.
Kluczowe fakty:
  • Karolina jest stewardessą i w dniu wyborów prezydenckich chciała zagłosować w jednym z lokali w warszawskich Włochach. Miała do tego odpowiednie zaświadczenie. Chciała to załatwić przed pracą.
  • Członek komisji spisał jej dane i sprawdzał w tajemniczej aplikacji na swoim telefonie. Stwierdził, że kobieta nie może zagłosować, bo ktoś z zaświadczeniem o takim samym numerze już to zrobił. Kobieta chciała wyjaśnić sprawę u przewodniczącego komisji, ten jej jednak nie potrafił pomóc.
  • O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy Krajowe Biuro Wyborcze. Jego dyrektor Przemysław Niewiadomski przyznał, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i będzie wyjaśniana.

"Odmówiono mi możliwości oddania głosu w tegorocznych wyborach prezydenckich" - twierdzi pani Karolina, która swoją historię opowiedziała na TikToku.

Jak powiedziała, w niedzielę poszła do lokalu wyborczego numer 663 w Warszawie. Były to jej pierwsze wybory poza stałym miejscem zamieszkania i pierwsze prezydenckie. Od jakiegoś czasu była już w stolicy i wiedziała, że będzie chciała głosować właśnie tutaj. "Załatwiłam sobie zaświadczenie o prawie do głosowania. Pracuję jako stewardessa, miałam lot na godzinę 14.35, więc postanowiłam tuż przed pójściem do pracy, w zasadzie 'za jedną drogą' załatwić sobie oddanie głosu w wyborach i dojazd do pracy" - powiedziała w nagraniu.

"Trudno, pani nie zagłosuje"

W lokalu była kolejka. Pani Karolina czekała około pół godziny, zdawała sobie sprawę, że trzeba będzie czekać i miała na to rezerwę w swoim planie dnia. "W końcu przyszła moja kolej. Członek komisji wziął ode mnie mój dowód osobisty, oraz zaświadczenie w formie papierowej. Zaczął do spisu wyborców wpisywać wszystkie moje dane: imię, nazwisko, numer PESEL, adres zamieszkania. Po czym wziął do ręki moje zaświadczenie i zaczął wpisywać jego numer, jakieś inne dane w jakiś system, w swoim telefonie komórkowym" - opisała dalej bohaterka nagrania. Jak przyznała, zdziwiło ją to, bo pierwszy raz z czymś takim się spotkała.

Członek komisji miał wpisać dane i następnie zapytał panią Karolinę, czy już tego dnia głosowała. "Zdziwiłam się i odpowiedziałam, że nie. Jestem dzisiaj pierwszy raz w lokalu wyborczym". Następnie poprosił koleżankę z komisji, która siedziała obok, by sprawdziła, czy wszystko dobrze wpisał. Kobieta na swoim telefonie komórkowym wpisała dane Karoliny, w tym numer zaświadczenia i stwierdziła, że "ktoś już dzisiaj głosował z identycznym numerem zaświadczenia". "Nie może pani oddać głosu, bo to zaświadczenie jest nieważne" - powiedziała członkini komisji.

Karolina przyznała, że "zrobiło jej się gorąco, a świat się na moment zatrzymał". Członkowie komisji jeszcze raz stwierdzili, że nie może zagłosować. Karolina zapytała, co może zrobić w tej sytuacji, która nie była jej winą. "Polecono mi udać się do pana przewodniczącego tej komisji, więc podeszłam (...) zachował się w sposób absolutnie lekceważący w stosunku do mojej osoby. Musiałam trzy razu prosić, żeby zwrócił na mnie swoją uwagę" - opisała. Gdy wytłumaczyła, na czym polega problem, przewodniczący miał powiedzieć: "trudno, to pani nie zagłosuje". Następnie zajął się czymś innym. Zdaniem pani Karoliny, jej problem nie zrobił na nim żadnego wrażenia.

"Tyle jest wart mój głos? Naprawdę?" - pyta pani Karolina. Nie miała jednak już czasu, by tłumaczyć jeszcze raz swój problem członkom komisji. "Praktycznie ze łzami w oczach wyszłam z tym zaświadczeniem w ręce z lokalu i pojechałam do pracy". Gdy wróciła do Polski, było już około 22, a lokale wyborcze były już zamknięte.

Karolina obawia się, co teraz, bo wszystkie jej dane zostały wpisane do spisu wyborców. Ona jednak nigdzie swojego podpisu nie złożyła. Ubolewała też nad tym, że nikt jej na miejscu nie pomógł, a jej zdaniem doszło do bardzo poważnego incydentu i zostało pogwałcone jedno z jej najważniejszych praw. Uznała też, że powinna domagać się sprawiedliwości w tej sprawie.

"Taka sytuacja nie powinna się wydarzyć"

O wyjaśnienie poprosiliśmy Krajowe Biuro Wyborcze. Odpowiedź w tej sprawie otrzymaliśmy w środę.

"Uprzejmie informuję, że jest nam przykro w związku z zaistniałą sytuacją. Taka sytuacja nie powinna się wydarzyć" - przyznał w nadesłanej do naszej redakcji odpowiedzi Przemysław Niewiadomski, dyrektor Krajowego Biura Wyborczego, Delegatury w Warszawie.

Niewiadomski podkreślił też, że poproszono o wyjaśnienia w Obwodowej Komisji Wyborczej i u koordynatora wyborów w dzielnicy, do której doszło do zdarzenia.

Dyrektor wytłumaczył, w jaki sposób działa zaświadczenie okazane przez panią Karolinę. "Zgodnie z wytycznymi Państwowej Komisji Wyborczej wydane zaświadczenie oznaczone hologramem lub pieczęcią Konsula (w przypadku zaświadczenia wydanego poza granicami kraju), Obwodowa Komisja Wyborcza po okazaniu zatrzymuje, dokonując dopisania wyborcy do spisu. Zaświadczenie po zakończeniu głosowania trafia wraz z całą dokumentacją do opieczętowanego depozytu wyborczego" - wskazał. I zaznaczył: "Dlatego nie ma możliwości dokonania wielokrotnego głosowania na podstawie tego samego zaświadczenia. Członek komisji, który odmówił wydania karty do głosowania korzystał z nieautoryzowanego oprogramowania i nie miał prawa odmówić wydania karty do głosowania na tej podstawie".

Niewiadomski odniósł się też do "aplikacji", którą członkowie komisji mieli wykorzystywać do sprawdzenia autentyczności zaświadczenia Karoliny. Jak tłumaczy, nic takiego... nie istnieje. "Jednocześnie uprzejmie informuję, że Krajowe Biuro Wyborcze nie udostępniało Obwodowym Komisjom Wyborczym żadnej aplikacji, do której wprowadzane by były w dniu wyborów okazywane zaświadczenia" - zapewnił.

PKW o incydentach i alkoholu
PKW o incydentach i alkoholu
Źródło: TVN24

Nieprawidłowości w głosowaniu. Gdzie to wyjaśnić?

"Niestety, w dniu wyborów nie otrzymaliśmy zgłoszenia o danej sytuacji. Pracownicy Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w przeddzień oraz w dniu wyborów od godziny 6:00, aż do zakończenia ustalania wyników pełnią dyżury telefoniczne. Wszelkie problemy staramy się wyjaśniać na bieżąco i reagować na ewentualne nieprawidłowości. Również w tych dniach Okręgowa Komisja Wyborcza w Warszawie pełni dyżury telefoniczne. Wszelkie dane kontaktowe znajdują się na naszych stronach internetowych" - podsumował na koniec dyrektor.

"Każdy, kto zauważy nieprawidłowości podczas wyborów, powinien je natychmiast zgłosić (...) Jeżeli uważasz, że obwodowa komisja wyborcza pracuje źle, poinformuj o tym okręgową komisję wyborczą albo delegaturę Krajowego Biura Wyborczego" - czytamy z kolei na stronie Państwowej Komisji Wyborczej.

Nieprawidłowości można zgłaszać Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) za pośrednictwem strony pkw.gov.pl lub wybory.gov.pl. 

Czytaj także: