W czwartek wieczorem w Żelechowie samochód osobowy uderzył w jedno auto, a potem w kolejne. Za kierownicą - jak się okazało - siedział wikariusz jednej z okolicznych parafii. - To bulwersująca sprawa. Nikt nie powinien po pijanemu siadać za kierownicą. Fakt, że dopuścił się tego ksiądz, jest dla nas dodatkowo bolesny - mówi tvn24.pl rzecznik warszawskiej kurii, ks. Przemysław Śliwiński.
Do zdarzenia w mediach społecznościowych odniosła się jego uczestniczka, która napisała na Facebooku, że duchowny "przestraszony po zabraniu kluczyków, przesiadł się na miejsce pasażera".
Aspirant sztabowy Katarzyna Zych z policji w Grodzisku Mazowieckim mówi, że do zdarzenia doszło w czwartek około godziny 21 na ulicy Długiej. - Seat zderzył się z hondą, następnie odbił się i uderzył w zaparkowanego przed posesją volkswagena - przekazuje policjantka. Dodaje, że kierowca seata był pijany i miał w organizmie ponad dwa promile alkoholu.
Ostatecznie, jak zaznacza policjantka, w zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Zostało zakwalifikowane, jako kolizja. Sprawą prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości ma zająć się sąd. Za to przestępstwo polski Kodeks karny przewiduje karę do dwóch lat więzienia.
"Wyjątkowo bolesne"
Ksiądz Przemysław Śliwiński, rzecznik warszawskiej kurii potwierdza w rozmowie z tvn24.pl, że pijany kierowca jest wikariuszem w jednej z podległych parafii.
- Nikt nie powinien siadać za kierownicą po spożyciu jakiejkolwiek ilości alkoholu. To naganne, głupie i karygodne. Fakt, że dopuścił się tego czynu duchowny, jest dla nas bardzo bolesny - przekazuje ksiądz.
Dodaje, że kuria liczy, że wikariusz zostanie "sprawiedliwie ukarany".
- Nikt nie może liczyć na pobłażliwość w tak poważnych sprawach. Zaznaczam, że niezależnie od konsekwencji prawnych, ksiądz zostanie w przyszłym tygodniu wezwany do kurii, gdzie dowie się o konsekwencjach kościelnych - przekazuje ks. Śliwiński.
Jakich? Na to pytanie ksiądz jeszcze nie chce odpowiadać, tłumacząc, że jest jeszcze na to za wcześnie.
- Z pewnością będziemy chcieli, żeby ksiądz poddał się terapii. O innych krokach będziemy mogli powiedzieć później - kończy ks. Śliwiński.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ochotnicza Straż Pożarna w Żelechowie