O postanowieniu komisji poinformował na piątkowej konferencji prasowej jej przewodniczący Patryk Jaki. - To jest pierwszy przypadek w historii komisji, kiedy członkowie byli jednogłośni - powiedział.
Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności.
Uchyloną decyzję w sprawie Nabielaka 9 podpisał w 2006 roku Mirosław Kochalski, ówczesny sekretarz i pełniący obowiązki prezydenta miasta z nadania Prawa i Sprawiedliwości.
Budynek, jako pełnomocnik dawnych właścicieli, przejął Marek M., jeden z najbardziej znanych handlarzy roszczeniami w Warszawie. Po przejęciu wyprowadzili się z niego niemal wszyscy lokatorzy. Oprócz Jolanty Brzeskiej. Spalone ciało lokatorki w 2011 roku znaleziono w Lesie Kabackim. Przyczyn śmierci nie wyjaśniono do dziś.
Komisja: Marek M. musi oddać blisko 3 miliony
Członkowie zespołu Jakiego uznali, że przy wydawaniu decyzji doszło do rażącego naruszenia prawa i nie sprawdzono wszystkich aspektów, które powinny być zweryfikowane. - Nie zbadano chociażby kręgu spadkobierców prawowitych właścicieli - stwierdził wiceminister. Na konferencji powiedział wprost, że dla urzędników bardziej liczyła się "szybkość procedowania" niż dogłębne zbadanie sprawy.
Na Marka M. nałożono obowiązek zwrotu ponad 2,9 miliona złotych "nienależnego świadczenia na rzecz miasta". Skąd ta kwota? Jak tłumaczył przewodniczący, Marek M. nabył prawa i roszczenia do nieruchomości przy Nabielaka za półtora tysiąca złotych. - Tymczasem z oceny biegłego komisji wynika, że nieruchomość ta jest warta 3,5 miliona złotych, dysproporcja jest więc ogromna - stwierdził.
- Ponadto z aktów notarialnych wynika, że Marek M. sprzedał mieszkania w tej kamienicy za około trzy miliony złotych. Dlatego komisja dziś stwierdziła, że musi te pieniądze natychmiastowo oddać - powiedział Jaki i dodał: - "Komisja niebawem przystąpi do ich egzekwowania".
Co z osobami, które kupiły mieszkania przy Nabielaka? Pozostają ich właścicielami bez zmian. - Komisja zdecydowała, że nabyli je w dobrej wierze, a Marek M. wzbogacił się na nich nielegalnie, więc musi teraz za to zapłacić - tłumaczył Sebastian Kaleta, członek komisji z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.
Odpowiedzialność urzędników
Jednak nie tylko Markowi M. nakazano wypłatę odszkodowania. Komisja uznała bowiem, że "szkodę miastu" wyrządzili również urzędnicy ratusza odpowiedzialni za podjęcie decyzji w sprawie Nabielaka - Jaki wymienił tu między innymi Mirosława Kochalskiego oraz byłą naczelniczkę Biura Gospodarki Nieruchomościami Gertrudę J.-F. - Urzędnicy mają obowiązek zwrócić miastu dwunastokrotność swojego wynagrodzenia - doprecyzował.
Pojawia się więc pytanie, dlaczego przy wcześniejszych sprawach urzędnicy nie musieli płacić podobnych odszkodowań? Jak tłumaczył Kaleta, kary finansowe na urzędników mogą być nakładane tylko w sytuacjach, kiedy komisja nie przywraca całej nieruchomości miastu w naturze. A we wszystkich poprzednich sprawach kamienice i działki wracały do ratusza.
Od piątkowej decyzji strony postępowania mogą się odwołać do komisji, a potem do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Przejmujące zeznania
Komisja zajmowała się zwrotem Nabielaka 9 pod koniec października. Jednym ze świadków była córka Jolanty Brzeskiej - Magda. W swoich zeznaniach nie bała się używać mocnych słów. Mówiła wprost, że po reprywatyzacji kamienicy życie je matki zamieniło się koszmar. - Nie czuła się bezpiecznie we własnym mieszkaniu - mówiła przejmującym głosem.
POSIEDZENIE RELACJONOWALIŚMY NA NASZYM PORTALU
Oprócz córki zeznawał też wspomniany Mirosław Kochalski i przyjaciółka Brzeskiej Ewa Andruszkiewicz. Pojawił się również słynny handlarz roszczeniami Marek M. Nie chciał jednak odpowiadać na żadne pytania.
Więcej informacji o samej decyzji komisji wkrótce.
Komisja weryfikacyjna w sprawie Nabielaka
Komisja weryfikacyjna w sprawie Nabielaka
PAP/kw/r