- Tak naprawdę moglibyśmy zakończyć konferencję słowami: było bezpiecznie, gdybyśmy mówili do momentu zgromadzeń na placu Zamkowym. Ale z uwagi na fakt, że jesteśmy w Warszawie, zawsze możemy liczyć na osoby, które kandydują na tytuł "Warszawianki Roku". Stąd najpoważniejsza interwencja na placu Bankowym. Tam zatrzymano panią Katarzynę A. Mówimy o interwencji dotyczącej zaatakowania jednej z uczestniczek zgromadzenia. Została ona uderzona między innymi w głowę, później została zaatakowana drzewcem. Później zaatakowani zostali policjanci: byli szarpani, kopani, uderzani i tak dalej. Ale to jest coś, co jest normą, obok której niestety wiele osób przechodzi w sposób lekceważący - wskazał Marczak.
Jak dodał, Katarzyna A. została zatrzymana w związku z niewykonywaniem poleceń funkcjonariuszy, znieważeniem i naruszeniem nietykalności. Zapowiedział też, że poszkodowana kobieta ma złożyć w poniedziałek zawiadomienie na policję.
Policja wylegitymowała w niedzielę 71 osób
Po zakończeniu manifestacji na placu Zamkowym część uczestników ruszyła w stronę siedziby PiS na Nowogrodzkiej. Policja podawała wówczas, że "przejście to spowodowało zagrożenie w ruchu drogowym". Jak opisywał Marczak, było to "następne poważne wydarzenie" odnotowane w niedzielę przez policję. - To kolejna kandydatka na "Warszawiankę Roku", czyli pani Marta Lempart, która wyprowadziła osoby na trasę, gdzie tak naprawdę wystarczyło zrobić jedną rzecz: wskazać, że będzie taki przemarsz. Nie miałby z tym żadnego problemu ratusz ani policjanci. Zabezpieczylibyśmy całą trasę przemarszu i nie byłoby takich niebezpiecznych sytuacji, jak między innymi na placu Bankowym, gdzie kierujący byli zdezorientowani, gdy grupa osób wbiegła na jezdnię. Podobna sytuacja była w alei Jana Pawła II. W tym przypadku to pokazuje, że celem nie jest to, żeby manifestować i pokazywać swoje hasła, ale żeby w jakiś sposób skupić poniekąd uwagę mediów na sobie - powiedział Marczak.
Tłumaczył, że w tych sytuacjach zadaniem policji było przede wszystkim "kanalizowanie", czyli doprowadzanie do tego, by uczestnicy schodzili z drogi i przemieszczali się chodnikami. W przypadku dużych ulic kierowaliśmy osoby na ulice o mniejszym natężeniu ruchu - dodał.
Rzecznik KSP poinformował, że w niedzielę wylegitymowano 71 osób. Zaznaczył przy tym, że to dane ze wszystkich niedzielnych zgromadzeń, a nie tylko z wieczornej manifestacji na placu Zamkowym. - To również zatrzymanie dziewięciu osób, gdzie pięć było zatrzymanych w godzinach porannych, cztery pozostałe w godzinach wieczornych, gdzie podczas zgromadzenia została zatrzymana wspomniana pani Katarzyna A., a także dwie osoby podczas marszu - wyliczał Marczak.
- W przypadku większości osób zatrzymanych wykonywane są jeszcze czynności. Mówimy między innymi o naruszeniu nietykalności, znieważeniu policjantów - wskazał Marczak. Dodał, że osoby zatrzymane rano odpowiedzą również za naruszenie miru domowego. Rzecznik zapowiedział, że wszystkie osoby zostaną zwolnione po zakończeniu czynności. - Nie planujemy, przynajmniej na tym etapie, by stosować poważniejsze środki (zapobiegawcze - red.) w tych sprawach - podkreślił.
Podał też, że w trakcie manifestacji policjanci nakładali mandaty za używanie rac i materiałów pirotechnicznych, za tamowanie ruchu. W związku z tymi wykroczeniami zostanie również skierowanych do sądu 36 wniosków o ukaranie.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO
W niedzielę wieczorem KSP podała na Twitterze, że jeden z policjantów został uderzony kamieniem. - To jest sytuacja, która miała miejsce mniej więcej na wysokości ulicy Waliców. Kiedy policjanci interweniowali wobec mężczyzny, który miał używać racy, wtedy tłum zaatakował policjantów. To wtedy doszło do naruszenia nietykalności i sytuacji, kiedy jeden z policjantów został rzucony najprawdopodobniej kamieniem - relacjonował Marczak. Zaznaczył, że funkcjonariusze użyli wtedy środków przymusu bezpośredniego, między innymi gazu.
Manifestacja przeciwko polexitowi na placu Zamkowym
W niedzielę w wielu miastach w Polsce i poza jej granicami odbywały się prounijne manifestacje. To reakcja na czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że niektóre przepisy prawa UE są niezgodne z polską konstytucją. Największa demonstracja odbyła się na placu Zamkowym w Warszawie.
Rzeczniczka stołecznego ratusza Monika Beuth-Lutyk przekazała po godzinie 19 w niedzielę, że na placu Zamkowym zebrało się pomiędzy 80 a 100 tysiącami osób. "Wciąż napływa tłum" - napisała na Twitterze. Część manifestantów po zakończeniu demonstracji na placu Zamkowym przeszła przed siedzibę Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej.
Przebieg niedzielnych manifestacji relacjonowaliśmy na tvn24.pl >>>
Autorka/Autor: kk/r
Źródło: tvnwarszawa.pl