Od lipca zeszłego roku budynek, w którym mieści się żłobek, jest remontowany. W piątek rodzice dzieci uczęszczających do placówki, zostali poinformowani, że zapadła decyzja o zamknięciu żłobka od 27 kwietnia.
– W budynku toczą się prace związane z jego ociepleniem i wymianą parapetów oraz remont tarasu przynależnego do żłobka. Przez cały ten remontu żłobek był otwarty i normalnie zapewniał dzieciom opiekę. Jako matka nie miałam uwag i w mojej opinii toczący się remont nie zagrażał zdrowiu dzieci – napisała na warszawa@tvn.pl matka jednego z dzieci.
- Żeby była jasność: nie mam żadnych pretensji do swojego żłobka, bo jest rewelacyjny! Prace stwarzają trochę hałasu, ale bez przesady. Miejsc w innych żłobkach nie ma, co mamy teraz zrobić? – alarmuje druga.
Dlaczego teraz Sanepid zareagował? Jak twierdzą rodzice, dopiero teraz jeden z nich prawdopodobnie poskarżył się do inspekcji.
"Remont zagraża życiu i zdrowiu dzieci"
Pracownicy potwierdzają - placówka została zamknięta w trybie natychmiastowym ze względu na warunki, w jakich prowadzony jest w niej remont.
- Wydałem taką decyzję, kierując się bezpieczeństwem dzieci. Wszystkie przepisy zostały tu złamane, ten żłobek zamienił się w plac budowy. Dzieci siedziały w pomieszczeniach z oknami zasłoniętymi folią, w kurzu, pyle i hałasie, w pomieszczeniach zdemontowane były też osłony zabezpieczające - mówi tvnwarszawa.pl Dariusz Rudaś, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w m.st. Warszawie.
I dodaje, że to była jedyna możliwość w tej sytuacji.
- To jest nasze zadanie, ochrona zdrowia i życia ludzkiego. Tu nie chodzi tylko o kwestie przepisów, ale zdrowego rozsądku. Zamknąłem placówkę z bólem serca, bo zdaję sobie sprawę z tego, że to duża uciążliwość dla rodziców, ale lepiej, żeby zostały one w domu niż na placu budowy - podkreśla Rudaś.
Ratusz złamał umowę?
Ten argument nie przekonuje rodziców.
- Dzisiaj zostałam poinformowana, że opiekę nad dziećmi do czasu ponownego otwarcia żłobka muszą zapewnić rodzice. Dzieci nie zostaną przydzielone do innych placówek - skarży się jedna z mam.
Jej zdaniem, to złamanie przez ratusz umowy o opieki nad dzieckiem, którą rodzice podpisali na czas wrzesień 2014 - 31 sierpień 2015 r.
Ratusz odpowiada, że zaczął już szukać miejsc dla dzieci z Działdowskiej.
- Jesteśmy oburzeni decyzją sanepidu, bo za nieprawidłowości w nadzorze nad przeprowadzanym remontem sanepid w trybie natychmiastowym obciąża konsekwencjami rodziców i ich dzieci, nie dając Zespołowi Żłobków szans na wpłynięcie na wspólnotę i korektę. W marcu zrobiliśmy kontrolę i nie było opisanych przez sanepid niedogodności. Już od piątku robimy wszystko, aby zrealizować zalecenia sanepidu, choć remont nie jest robiony przez miasto, a wspólnotę mieszkaniową - komentuje Katarzyna Pienkowska z biura prasowego stołecznego ratusza.Jak podkreśla, ratusz planuje odwołać się od decyzji sanepidu. Szczególnie, że to nie miasto, a wspólnota mieszkaniowa, jest zleceniodawcą remontu. To ona zarządza budynkiem, w którym znajduje się żłobek.
- Współpraca ze wspólnotą mieszkaniową jest trudna, ale do tej pory udawało się rozwiązywać wszystkie problemy - podkreśla Pienkowska.Zapewnia także, że władze miasta robią wszystko, by żłobek został jak najszybciej otwarty.
Dostaną urlop?
Na razie rodzice, którzy nie mają z kim zostawić swoich dzieci, mogą liczyć na zaświadczenia dla pracodawców i pomoc z ZUS-u.
- Wystawiamy zaświadczenia dla pracodawców, na podstawie których można wystąpić o płatną opiekę do ZUS-u (na okres do 60 dni roboczych) z powodu nieprzewidzianego zamknięcia żłobka z przyczyn od nas niezależnych - tłumaczy w rozmowie z nami jedna z pracownic żłobka.
To rozwiązanie nie satysfakcjonuje wszystkich. Rodzice pytają: jaki pracodawca zechce trzymać pracownika, który z dnia na dzień oświadcza, że od poniedziałku nie będzie go w pracy nie wiadomo jak długo, być może do końca czerwca, czyli ponad 2 miesiące?
W takiej sytuacji jest ponad 80 osób.
Zamknięto żłobek przy Działdowskiej 8A
kś