Szef mazowieckiej PO Andrzej Halicki zwrócił się do Państwowej Komisji Wyborczej z pismem, w którym kwestionuje m.in. sposób zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Pismo Halickiego będzie najprawdopodobniej rozpatrywane podczas najbliższego posiedzenia Komisji, które zaplanowano na poniedziałek 12 sierpnia - dowiedziała się w PKW Polska Agencja Prasowa.
"Niejasna kwestia kart"
W przekazanym PAP piśmie Halicki stwierdza m.in., że niejasna jest kwestia kart, na których były zbierane podpisy pod wnioskiem o referendum.
- Podpisy zbierali m.in. członkowie i osoby związane z partiami politycznymi Prawo i Sprawiedliwość oraz Ruch Palikota - pisze Halicki. Według niego osoby związane z PiS zbierały podpisy na kartach, które znacznie różniły się od pozostałych, a wymagana ustawą informacja dotycząca inicjatora referendum (czyli Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej) podana była bardzo małą czcionką.
Z kolei na części kart znajdowało się logo Ruchu Palikota. - Nazwy partii mogły spowodować mylne przekonanie u osób podpisujących się pod wnioskiem, iż inicjatorem referendum nie jest grupa obywateli, lecz jedna z partii politycznych - czytamy w piśmie do PKW.
"Należy poddać w wątpliwość"
Halicki pisze też, że podpisy pod wnioskiem o referendum były zbierane m.in. przy okazji wydarzeń kulturalnych lub sportowych, co powoduje - według niego - że należy podać w wątpliwość możliwość swobodnego i świadomego podjęcia decyzji przez mieszkańców podpisujących wniosek w takich okolicznościach. W piśmie do PKW Halicki powołuje się m.in. na wyroki Naczelnego Sadu Administracyjnego oraz na komentarze do ustawy o referendum lokalnym.
"Platforma boi się wyborów w Warszawie"
Janusz Palikot pytany o pismo Halickiego ocenił, że Platforma boi się wyborów w Warszawie.
- Dlaczego Platforma się tak boi? Przecież jest taka silna, sprawna, ma takiego wspaniałego premiera, wybitnego prezydenta z tego ugrupowania, dlaczego się boi tych wyborów w Warszawie? - pytał Palikot.
Według niego referendum należy się ludziom.
Sprawdzają podpisy
Pod koniec lipca do komisarza wyborczego złożono ponad 232 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum ws. odwołania Gronkiewicz-Waltz. Komisarz wyborczy ma 30 dni na weryfikację zebranych podpisów i wydanie postanowienia o przeprowadzeniu referendum lub o odrzuceniu wniosku mieszkańców.
Mówi Piotr Guział z Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej
Piotr Guział o efektach zbierania podpisów
Kiedy referendum jest ważne?
Referendum przeprowadza się w dzień wolny od pracy, najpóźniej w 50. dniu od dnia opublikowania postanowienia komisarza wyborczego w tej sprawie. Aby referendum lokalne mogło się odbyć, pod wnioskiem o jego przeprowadzenie musi podpisać się 10 proc. uprawnionych do głosowania. W przypadku referendum ws. odwołania prezydent Warszawy to ok. 130 tys. osób. Referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich jest ważne, gdy udział w nim wzięło nie mniej niż 3/5 liczby biorących udział w wyborze odwoływanego organu.
W wyborach prezydenta Warszawy w 2010 r., w których zwyciężyła Gronkiewicz-Waltz, wzięło udział 649 049 osób. Oznacza to, że referendum w sprawie jej odwołania będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 389 430 osób.
PAP/bf//mz
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak/ tvnwarszawa.pl