Do zdarzenia doszło w niedzielę przed Pałacem Kultury. 30-latek zdalnie sterowanym samochodem uderzył w stojącą na parkingu 33-letnią kobietę, która przewróciła się na chodnik, uderzyła głową i straciła przytomność.
Mężczyzna trafił do śródmiejskiej policji, jednak jeszcze tego samego dnia wrócił do domu.
Sprawą zajmie się prokuratura
Samochód nie był małą zabawką - ważył 10 kg, miał 40 cm wysokości, 50 szerokości i 80 długości. Z naszych informacji wynika, że całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez monitoring, na którym widać, że pojazd jechał naprawdę bardzo szybko. Podobne pojazdy osiągają nawet 80 km/h. Widać też, że kierujący samochodem udzielał poszkodowanej pierwszej pomocy.
- Mężczyzna został wezwany na przesłuchanie. Kobieta odzyskała już przytomność, ale wciąż przebywa w szpitalu - podaje Robert Szumiata, rzecznik śródmiejskiej policji.Dodaje, że policja nie wszczęła jeszcze dochodzenia. - Prowadzimy czynności niezbędne w sprawie. Materiały zostaną przekazane prokuraturze - informuje Szumiata.Najprawdopodobniej mężczyzna usłyszy jednak zarzuty z artykułu 157, czyli o naruszeniu czynności narządu ciała. - Decyzja zostanie podjęta przez prokuraturę - mówi krótko Szumiata.
Nieszczęśliwy wypadek?
W niedzielę policja przekazała nam informację, że mężczyzna, który sterował modelem, był trzeźwy. Monika Brodowska z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji informowała, że prawdopodobnie był to nieszczęśliwy wypadek, bo w okolicy trwała impreza. Kobieta nie była jej uczestniczką.
kz/r/jb