"Zakładnicy" wspólnego biletu

TVN Warszawa
TVN Warszawa
Źródło: | Dickelbers, Wikipedia, CC BY-SA 3.0
Nie chcą płacić więcej za wspólny bilet. Miejscowości na linii Wołomińskiej przekonują, że stały się zakładnikami Zarządu Transportu Miejskiego. - Nie możemy się wycofać, bo mieszkańcy już są przyzwyczajeni do wspólnego biletu - mówili w studiu "Miejskiego Reportera".

Z przedstawicielami ZTM mają zamiar spotkać się w czwartek. Wszystko z powodu podwyżek, jakie szykują dla nich urzędnicy z Warszawy.

- Samorządy zamawiają usługi komunikacyjne i muszą częściowo zapłacić, bo Warszawa nie może finansować komunikacji nie na swoim terenie - wyjaśnia procedury Igor Krajnow, rzecznik ZTM. - Teraz część gmin płaci 20 procent całości, inni 30, albo 40. Dążymy do tego, żeby wszyscy płacili 40 procent - dodaje.

TVN Warszawa

TVN Warszawa

3 miliony z 20

Władze podwarszawskich miejscowości odpowiadają, że część miejscowości nie stać na takie kwoty. - Ale jesteśmy zakładnikami ZTM. Nie możemy się wycofać, bo mieszkańcy już są przyzwyczajeni do wspólnego biletu - mówi Ryszard Madziar, burmistrz Wołomina. I przekonuje, że piłka jest po stronie ZTM.

Jak mówi burmistrz, inwestycje w Wołominie są na poziomie 20 mln zł, a na wspólny bilet miałby przeznaczać 3 mln zł rocznie.

Problem z jakością usług

- Teraz w przeliczeniu na jednego mieszkańca Wołomin wydaje 55 zł, a Warszawa 1,1 tys. zł. Dlaczego ja mam płacić za bilet mieszkańców innych gmin? - pytał z kolei Igor Sokołowski, prowadzący program.

- Nie będziemy się porównywali do Warszawy, ale żyjemy w symbiozie - mówi Robert Perkowski, burmistrz Ząbek. - Nasi mieszkańcy na tej linii stanowią 12 proc., a w przyszłym roku mamy dopłacać do biletu nawet 50 proc. Bez trwałego rozwiązania problemu, na przykład przez stworzenie metropolii warszawskiej, zawsze ktoś się będzie czuł poszkodowany - dodaje.

I zaznacza, że jest jeszcze jeden problem, z którym gminy na tej linii muszą sobie radzić. To jakość usług. - Duża część mieszkańców nie jest w stanie nawet wsiąść do pociągu. To jest między innymi kwestia za krótkich składów - przekonuje Perkowski.

ran/mz

Czytaj także: