Na briefingu prasowym szczegóły dotyczące wczorajszych zajść i klubowej reakcji na nie przekazał Seweryn Dmowski - doradca zarządu Legii Warszawa ds. komunikacji. - Na chwilę obecną udało nam się zidentyfikować około 70 uczestników incydentu, który miał miejsce na trybunie zachodniej. Do tego momentu wydano 15 zakazów stadionowych, które mogą trwać do dwóch lat. Koledzy z działu bezpieczeństwa pracują pełną parą – tłumaczył Dmowski, sugerując, że z kolejnymi godzinami zakazów będzie więcej.
Za Leśnodorskiego już nie wejdą
- Prezes Leśnodorski upoważnił mnie, by powiedzieć że niezależnie od maksymalnego okresu obowiązywania tego środka, jaki przewiduje ustawa (dwa lata – red.), tak długo jak będzie pełnił on w klubie swoją funkcję, te osoby na stadionie się nie pojawią. Dodatkowo działania operacyjne prowadzi stołeczna policja. Dokonano już pierwszych zatrzymań (sześć osób - red) - dodał. Przedstawiciel Legii dziękował także stadionowej ochronie i policji. - Dzięki ich dobrej pracy, wzorowej koordynacji i szybkiej reakcji udało się nie dopuścić do starcia pomiędzy kibicami obu drużyn - zaznaczył.
"Jude, jude" nie było
Na briefingu prasowym doradca zarządu d.s komunikacji odniósł się też do sprawy przyśpiewek ze strony kibiców, obrażających fanów Borussii. - Państwo wiecie w jakiej sytuacji znajduje się nasz klub. Ile pracy wykonaliśmy na arenie międzynarodowej, by zmienić nasze postrzeganie.
Nie zgadzamy się z taką interpretacją, że kibice śpiewali "Jude, Jude BVB". Wiemy, że była to inna obraźliwa przyśpiewka, która nie powinna mieć miejsca. W sytuacji w jakiej się znajdujemy zależy nam bardzo, by opinia publiczna i organy europejskie piłki wiedziały, że na takie zachowania nie ma tolerancji z naszej strony - podkreślił.
ks