Małe dziecko w jadącym samochodzie leżało na półce, za zagłówkami - opisuje reporter Kontaktu 24 i wysyła film. Zapewnia, że o sprawie poinformował policję.
- Jechałem za tym kierowcą dłuższą chwilę, ale dopiero gdy się zbliżyłem, zauważyłem, że z tyłu pojazdu coś się rusza. Na półce, za zagłówkami leżało dziecko. Wydaje mi się, że mogło mieć ze trzy lata. Z tyłu siedziała para, kobieta i mężczyzna. Samochodem kierował około 30-letni mężczyzna. Ku mojemu zaskoczeniu mężczyzna siedzący z tyłu zaczął je łaskotać. Gdy przejeżdżałem obok tego samochodu zacząłem trąbić, zamrugałem światłami. Miałem nadzieję, że może zabiorą to dziecko i je zapną. Kompletnie nie rozumieli, dlaczego zatrąbiłem. Patrzyli na mnie zdziwieni – relacjonował Jacek, autor nagrania.
Zawiadomił policję
Na nagraniu widać sytuację zarejestrowaną w rejonie skrzyżowania alei Józefa Piłsudskiego i ulicy Szwoleżerów w Ząbkach. Samochody jadą w kierunku Marsa. - Dziecko widziałem tak długo, jak widać na nagraniu. Niedługo potem skręciłem w prawo, w ulicę Powstańców. Jednak po przejechaniu około kilometra zawróciłem, próbowałem go dogonić. Chciałem zawiadomić policję i naprowadzić na tego kierowcę, niestety już go nie było. Nagranie wysłałem na stop agresji drogowej – powiedział autor nagrania.
Jak dodał, sytuacja wydała mu się absurdalna. - Pomyślałem, że to wariaci. Moje zdziwienie było tym większe, że wiozłem własne dzieci. Chłopca i dziewczynkę. Chłopiec w podobnym wieku do tego widocznego na nagraniu. Oboje spali, bezpiecznie zapięci w fotelikach. Do głowy by mi nie wpadło, by tak przewozić dzieci. Nagranie przesłałem, by przestrzec innych kierowców i rodziców – podkreślił.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jacek, Kontakt24