Jerzy Stępień powiedział na antenie TVN24, że muzyka Tomasz Stańki towarzyszyła mu od kilkudziesięciu lat i niezmiennie fascynowała.
- Należał do grupy polskich jazzmanów, którzy rozpoczynają całkiem nową epokę. Do tej pory grywano jazz przed wojną i po wojnie, ale wszystko to było jakimś naśladownictwem, bardzo wtórną twórczością. Natomiast tacy ludzie jak Komeda, Namysłowski, Urbaniak i Stańko byli grupą młodych, która najszybciej zrozumiała, że jazz nie jest tylko muzyka amerykańską, ale ma takie odniesienie ponadnarodowe, ponadamerykańskie, uniwersalne - mówił Stępień.
Jak przekonywał, czerpiąc z tradycji, poszli całkiem nową drogą. - Potrafił stworzyć polską przestrzeń w jazzie i wpisać ją w dziedzictwo światowe. Z ludzi, którzy w latach 50., zaczynali nowy polski jazz zaszedł najdalej - stwierdził prawnik i zauważył, że ambicja Stańki została doceniona na świecie.
"Z nim się nie rozmawiało o rzeczach błahych"
Dowodził, że jego największym osiągnięciem było wypracowanie indywidualnego brzmienia. - Był bezkompromisowy w poszukiwaniu swojego wyrazu, własnego brzmienia, całe lata nad tym pracował. Był bardzo konsekwentny, nie szedł na kompromisy. Był to artysta poszukujący, podporządkowujący wszystko swojej wizji artystycznej, łącznie z życie prywatnym - wspominał Stępień i zauważył, że nikt tak wiele nie zrobił dla popularyzacji muzyki Krzysztofa Komedy. - Bo była ciągle obecna na jego kolejnych płytach. Przyczynił się do niezwykłej popularności Krzysztofa Komedy w świecie - opowiadał.
Były prezes TK podkreślał, że trębacz był człowiekiem o bardzo szerokich horyzontach, zainteresowanym poezją i sztuką. Wielokrotnie rozmawiali. - To były rozmowy krótkie, ale intensywne, nigdy o rzeczach błahych, z nim się nie rozmawiało o rzeczach błahych. Wygłaszał celne uwagi dotyczące muzyki, sztuki czy filozofii - zdradził.
Tomasz Stańko zmarł w niedzielę rano w szpitalu onkologicznym na Ursynowie. Miał 76 lat. Był jednym z najważniejszych muzyków na polskiej i europejskiej scenie jazzowej.
Zdjęcie na stronie głównej: Jacek Turczyk / PAP
b