Wojewódzki konserwator zabytków wpisał wolskie osiedle mieszkaniowe dla kolejarzy - popularnie zwane "pięciochatkami" - do rejestru zabytków. W swojej decyzji Jakub Lewicki podkreślił jego wyjątkowe wartości artystyczne, historyczne i naukowe.
Chodzi o zespół domów przy Prądzyńskiego 23, 23a, 23b, 23c i 23d. Zbudowano je w dwudziestoleciu międzywojennym na zamówienie Ministerstwa Kolei Żelaznych, jako osiedle kolejarskie - tanie i wzorcowe osiedle pracownicze.
Domki spójne i jednorodne
"Domy rozplanowano i wykończono w sposób spójny i jednorodny" - podkreśla w komunikacie biuro konserwatora. "Symetryczne, osiowe usytuowanie domów wokół zielonego skweru, proporcje masywnych dachów i niskich rozłożystych brył, szlachetna dekoracja, kameralność założenia, nawiązują do polskich barokowych zespołów dworskich i pałacowych" - czytamy.
Według konserwatora, osiedle wyróżnia się wyjątkowymi wartościami artystycznymi: "rzadki i bardzo dobrze zachowany przykład realizacji kameralnego osiedla w stylu dworkowym". Oprócz tego wolskie "pięciochatki" dostarczają wiedzy o historii rozwoju kolei i osiedli budowanych dla jej pracowników, a tym samym - prezentują wartość historyczną i naukową.
Najokazalszy budynek "b"
Głównym budynkiem osiedla jest dom przy Prądzyńskiego 23b, który jest najdłuższy. Wyróżnia go m.in. charakterystyczny trójkątny szczyt z owalnym oknem pośrodku, a także profilowane parapety i zamknięte półkolistym łukiem wnęki na drzwi.
"Dwie symetrycznie rozmieszczone klatki schodowe prowadzą do wnętrz, w których zachowała się cześć drzwi, okien i okiennic, piece kaflowe, mosiężne relingi na piecach kuchennych" - opisuje biuro konserwatora.
Sąsiednie dwa domy - Prądzyńskiego 23a i 23c - są nieco skromniejsze niż budynek "b". Z kolei skrajne domki (23 i 23 d) z mieszkalnym poddaszem są najmniejsze.
"Funkcjonalne i proste rozwiązanie architektoniczne poszczególnych budynków przyczyniło się do dobrego zachowania oryginalnej substancji i ciągów komunikacyjnych wnętrz, jak i całego założenia do dziś zamieszkiwanego przez pracowników kolei" - podsumowują pracownicy Lewickiego.
Decyzja wojewódzkiego konserwatora nie jest ostateczna. Stronom przysługuje odwołanie do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Pożar i czekanie na remont
O wolskich "pięciochatkach" zrobiło się głośno w przykrych okolicznościach - w październiku 2016 roku, kiedy dach jednego z budynków doszczętnie spłonął. Mieszkańcy podejrzewali podpalenie. Potem z kolei przez długie miesiące czekali na remont. Kiedy ten w końcu się zaczął – wzbudzał wątpliwości lokatorów i nie tylko. Zamiana ceramicznej dachówki na blachę falistą zakłócała zdaniem krytyków dworkowy charakter. Pojawiły się też obawy o wyburzenie. Mieszkańcy apelowali do konserwatora, aby objął domy ochroną i wpisał do rejestru zabytków. Jak się okazuje - z powodzeniem.
O tym, że wojewódzki konserwator przygląda się "pięciochatkom" informowała nas kilka dni temu jego rzeczniczka Agnieszka Żukowska. Zapowiadając, że ostateczna decyzja zostanie wydana wkrótce.
ZOBACZ JAK WYGLĄDAŁ REMONT "PIĘCIOCHATEK"
kw