Były wiceprezydent Jacek Wojciechowicz oficjalnie ogłosił we wtorek start w wyborach na prezydenta stolicy. - Warszawę stać na niezależnego, kompetentnego prezydenta, dla którego partią będą warszawiacy, a nie Nowogrodzka czy Wrocław - oświadczył były polityk PO.
O swojej decyzji Wojciechowicz poinformował na konferencji zorganizowanej przy stacji metra Rondo Daszyńskiego. Przekonywał, że nie był to dla niego łatwy krok. Nie ukrywał też jednak, że jest rozczarowany propozycjami składanymi przez dotychczasowych kandydatów - Patryka Jakiego (Zjednoczona Prawica) i Rafała Trzaskowskiego (PO).
- Jestem zasmucony i głęboko zaniepokojony. Zasmucony, bo oczekiwałbym po ogólnopolskich partiach, że mają kandydatów, którzy choć trochę merytorycznie znają się na problemach Warszawy i wiedzą, co mówią - stwierdził Wojciechowicz. Dodał, że jego zdaniem obietnice wyborcze Jakiego i Trzaskowskiego pokazują, że jest wprost przeciwnie.
- W związku z tym podjąłem decyzję, by kandydować na urząd prezydenta miasta stołecznego Warszawy - oświadczył.
Wojciechowicz podkreślił, że rozwojowi stolicy "poświęcił 20 lat swojej pracy zawodowej". - Udało mi się zbudować bardzo kompetentny zespół, który wielkim wysiłkiem doprowadził do tego, że dziś nasza stolica jest metropolią Europy Środkowej. Zainwestowaliśmy w Warszawie blisko 30 miliardów złotych. To dynamika, która nie ma żadnego odniesienia w historii stolicy - mówił kandydat.
"Edukacja, kultura, walka ze smogiem"
Były wiceprezydent zadeklarował, że będzie kandydatem, który dalej "będzie chciał dynamicznie rozwijać miasto". - Bo Warszawa, wbrew temu, co niektórzy mówią, dalej potrzebuje rozwoju. Jest potrzeba budowy trzeciej linii metra i wielu innych ważnych inwestycji - wskazał.
Zapewnił jednak, że chce położyć nacisk również na inne, bardziej "miękkie" sprawy. - To przede wszystkim edukacja. Bez dobrze wyedukowanego społeczeństwa nie ma nowoczesnego miasta ani państwa - podkreślił. Dalej Wojciechowicz wymienił też kulturę, ochronę środowiska i walkę ze smogiem, opiekę nad ludźmi starszymi, opiekę społeczną i sport. - To będą dziedziny, które będę traktował na równi, a może nawet bardziej priorytetowo niż rozwój twardej infrastruktury - przekonywał.
Szczegółowy program kandydat ma przedstawić za jakiś czas - kiedy kampania formalnie się rozpocznie. - Jako prawnik i legalista nie zamierzam łamać przepisów aktualnej ordynacji wyborczej - stwierdził Wojciechowicz. Nawiązując tym samym do agitacji prowadzonej już przez Jakiego i Trzaskowskiego oraz krytyki, jaka płynie na nich ze strony Państwowej Komisji Wyborczej.
Kto go poprze? "Rozmowy trwają"
Na koniec zapewnił, że startuje, bo "Warszawa jest jego ogromną pasją" i "zasługuje na niezależnego kandydata". - Moją jedyną partią, która będzie wydawała mi polecenia będą warszawiacy i Warszawa, a nie Nowogrodzka [siedziba PiS] czy Wrocław [skąd pochodzi szef PO Grzegorz Schetyna - red.] - podkreślił.
O możliwym starcie Wojciechowicza w wyborach mówiło się już od kilku tygodni. Sam zainteresowany przyznawał, że są osoby, które silnie go do tego namawiają, jednak oficjalnie nie potwierdzał - aż do wtorkowej konferencji.
Dziennikarze dopytywali kandydata, czy ma poparcie jakiś organizacji bądź ruchów miejskich. Ten nie chciał precyzyjnie odpowiedzieć. Przyznał jedynie, że "prowadzone są różne rozmowy". Zapewnił, że "ma poparcie wielu organizacji", ale "nie chce o tym na razie mówić".
- Osobiście najbardziej zależy mi na poparciu mieszkańców, bo to oni decydują, a nie jacyś prezesi czy przewodniczący, kto będzie rozwiązywał ich problemy - stwierdził kandydat i dodał: - Partie tych problemów nie rozwiążą, bo one traktują Warszawę jako łup polityczny dla swoich działaczy.
Zwolnienie w środku afery
Jacek Wojciechowicz jest niezależnym politykiem od lutego tego roku. Wcześniej przez wiele lat był członkiem Platformy Obywatelskiej. Z partii wystąpił sam przekonując, że nie podoba mu się polityka prowadzona przez Grzegorza Schetynę.
Wojciechowicz był także wieloletnim bliskim współpracownikiem prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Od 2006 roku pełnił obowiązki jej pierwszego zastępcy. Zajmował się głównie transportem i komunikacją, pod opieką miał również Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego.
We wrześniu 2016 roku został odwołany ze stanowiska przez prezydent. Jako powód podano "słabe wyniki inwestycyjne". Zwolnienie nastąpiło w tym samym dniu, co dymisja wiceprezydenta Jarosława Jóźwiaka, który w ratuszu odpowiadał za reprywatyzację. Sam Wojciechowicz mówił wtedy: jeśli po 10 latach boomu inwestycyjnego odwołuje się mnie w kontekście afery reprywatyzacyjnej, to jest po prostu podłość.
Pytany we wtorek o tę sprawę przekonywał, że jego zwolnienie z ratusza miało charakter polityczny. - W zamyśle pewnych czynników było to, żeby mnie politycznie zniszczyć i zabić, ale mnie tak łatwo zniszczyć nie jest - stwierdził.
Obecnie Wojciechowicz kieruje fundacją Instytut Rozwoju Warszawy, która - jak czytamy na stronie internetowej - ma na celu "popieranie wszelkich działań prowadzących do zrównoważonego i dynamicznego rozwoju Warszawy".
kw/r