Komisja Patryka Jakiego uchyliła w poniedziałek decyzję zwrotową dotyczącą kamienicy przy Poznańskiej 14. Postanowiła wrócić ją w ręce miasta pod rygorem natychmiastowej wykonalności.
- Mieszkańcy mogą czuć się bezpieczni, wraca stan prawny sprzed wydania decyzji reprywatyzacyjnej [w 2013 roku - red.], a to oznacza, że spółka Jowisz nie jest już właścicielem budynku - powiedział na konferencji prasowej Bartłomiej Opaliński, jeden z członków komisji.
Dodatkowo Jaki uznał, że spółka powinna natychmiast przestać wszystkich prowadzonych w budynku prac remontowych. Dopytywany o to, co będzie, jeśli tak się nie stanie, sugerował zgłoszenie sprawy na policję.
Decyzja podważa prawo
Na odpowiedź właścicieli Poznańskiej nie trzeba było długo czekać. "Decyzja komisji jest niesprawiedliwa, jednostronna i niezgodna z polskim prawem. Staliśmy się ofiarą potrzeby politycznej, a nasze argumenty oraz wnioski dowodowe nie zostały uwzględnione" - przekonują przedstawiciele spółki.
W kolejnych zdaniach stwierdzają jeszcze mocnej: "decyzja ta podważa polskie prawo własności i wiarę w rękojmie ksiąg wieczystych pokazując, że każdemu może zostać odebrana jego własność, jeśli tylko taka będzie wola polityczna. Takie działanie jest jaskrawym przykładem bezprawnego wywłaszczenia z legalnie nabytej nieruchomości, które w demokratycznym państwie prawa nie może mieć miejsca".
Przypomnijmy, Jowisz (który jest tak zwaną spółką - córką Feniksa) nabył kamienicę przy Poznańskiej w 2014 roku od znanego mecenasa Roberta N. i jego współpracownika Janusza Piecyka. Jak przekonywali przed komisją weryfikacyjną lokatorzy, niedługo po przejęciu, znacznie podniósł stawki czynszu i rozpoczął remonty, które - według mieszkańców - uprzykrzały normalne życie w budynku.
Jowisz: przeprowadziliśmy audyt
Podczas poniedziałkowej konferencji Jaki nie szczędził słów krytyki wobec przedstawicieli Jowisza. Przekonywał, że nabywając kamienicę "nie dochowali należytej staranności", aby ustalić faktyczny stan prawny, kwestię roszczeń czy możliwego wypłacenia odszkodowania na mocy umowy międzynarodowej. W oświadczeniu wysłanym przez spółkę, jej zarząd kwestionuje te zarzuty.
"Wbrew temu, co ogłosiła dzisiaj komisja, decyzja o kupnie nieruchomości została podjęta po ponadstandardowym audycie prawnym" - poinformowali właściciele kamienicy. Jak dodali, wynikało z niego jasno, że budynek został oddany prawowitym spadkobiercom. "Potwierdzały to prawomocne i ostateczne rozstrzygnięcia sądów i organów administracyjnych, których na tamten czas nie sposób było kwestionować (…). Chcielibyśmy zaznaczyć, że audyt ten nie wykazał żadnych wątpliwości również w zakresie międzynarodowych układów indemnizacyjnych" - dodają przedstawiciele Jowisza.
Powołują się też na spis nieruchomości objętych umową międzynarodową (czyli takich, za które rząd Polski Ludowej wypłacił już odszkodowanie i które wobec tego nie powinny już podlegać zwrotowi). Lista takich budynków umieszczona jest na stronie Ministerstwa Finansów i - jak podkreślają członkowie Jowisza - nie zawiera Poznańskiej 14. Mimo że na poniedziałkowej konferencji Jaki jasno stwierdził, że nieruchomość była objęta tak zwaną indeminizacją (co mówiąc prościej oznacza, że wypłacono za nią odszkodowanie).
Spółka zapowiada odwołanie
Dalej przedstawiciele Jowisza przekonują, że - tu cytat - w działalność komisji weryfikacyjnej pokładali dużą nadzieję. "Wierzyliśmy, że członkowie komisji w swojej pracy skupią się na ustaleniu faktycznych przypadków łamania prawa, nie zaś na napiętnowaniu każdego, kto zgodnie z prawem kupił lokal w zabytkowej kamienicy" - dodają.
Na koniec zapowiadają też, że od ogłoszonej w poniedziałek decyzji złożą odwołanie zarówno do sądu administracyjnego, jak i samej komisji weryfikacyjnej. Jeśli faktycznie tak się stanie i do zespołu Jakiego wpłynie odwołanie, komisja będzie musiała pochylić się nad sprawą Poznańskiej 14 ponownie. Wydaje się jednak wątpliwe, aby wydała w tej sprawie inną decyzję niż uchylenie zwrotu.
Ratusz: czekamy na uzasadnienie
O komentarz do postanowienia komisji zapytaliśmy również warszawski ratusz. Agnieszka Kłąb z biura prasowego przyznała ostrożnie: na razie czekamy na decyzję i jej uzasadnienie. - Po drugie trzeba pamiętać, że samo ogłoszenie decyzji nie oznacza jeszcze przejścia nieruchomości na rzecz miasta stołecznego Warszawy. Dopiero wpis do księgi wieczystej spowoduje, że będziemy mogli tą nieruchomością rzeczywiście zarządzać. Dzisiejsza decyzja jest już piąta, wszystkie poprzednie zostały zaskarżone przez strony, nie mamy jeszcze ostatecznego rozstrzygnięcia - wyjaśniła Kłąb.
Pytana o ewentualne odszkodowania dla lokatorów, którzy musieli opuścić kamienicę (komisja orzekła, że będą mieli do nich prawo), przyznała ponownie, że kluczowa będzie kwestia uzasadnienia i ostatecznego rozstrzygnięcia losów kamienicy przez sąd. - Dla nas najważniejsze jest to, że wszyscy lokatorzy, którzy zwrócili się do nas po pomoc z tego adresu ją uzyskali, było to 17 rodzin - podsumowała urzędniczka.
kw/r