Winny. Pół roku w zawieszeniu dla biskupa Piotra J.

Biskup Piotr J. usłyszał wyrok
Źródło: | tvn24

Sąd w Warszawie skazał biskupa Piotr J. na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i cztery lata zakazu prowadzenia pojazdów. To kara za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu i wjechanie w latarnię. Biskup ma też zapłacić grzywnę wysokości 2400 zł.

Taką karę uzgodnił biskup Piotr J. z prokuratorem w środę.

- Od oskarżonego oczekuje się więcej w zakresie kształtowania postaw społecznych - mówiła sędzia Edyta Dzielińska-Wolińska z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmiecia w uzasadnieniu orzeczenia. Biskup nie był obecny na ogłoszeniu wyroku.

Wcześniej biskup wnosił o karę 8 miesięcy ograniczenia wolności i czterech lat zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów. W razie skazania w trybie dobrowolnym przez osiem miesięcy miał wykonywać prace społeczne. W środę, podczas niejawnej części procesu, biskup przedłożył nową propozycję kary.

"Ponoszę konsekwencje"

- Kryzys który przeżywam ma konsekwencje prawne i właśnie je ponoszę. Oby ten kryzys był dla mnie okresem wzrostu w człowieczeństwie kapłaństwie i biskupstwie - mówił w środę duchowny.

Prokurator Tomasz Dems powiedział, że kara musi być adekwatna do wszystkich przesłanek kodeksowych. - Stopień społecznej szkodliwości czynu był znaczny. Oskarżony przyznał, że odcinek drogi jaki przejechał tego dnia, był długi - dodał.

Adwokat biskupa J. Michał Skwarzyński mówił w sądzie, że rolą mediów nie powinno być wydawanie wyroków, ale informowanie. - Zachował się jak nikt nigdy dotąd - złożył oświadczenie z publicznymi przeprosinami i wyraził wolę poddania się karze - a taki czyn popełniali i posłowie, i inne osoby publiczne. Nikt się tak nie zachował, a media tego nie doceniły - powiedział o biskupie.

Pijany skasował latarnię

20 października 57-letni biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej stracił panowanie nad autem i uderzył w latarnię przy Wisłostradzie. Badanie na zawartość alkoholu w organizmie wykazało ponad 2,5 promila.

Dwa dni później duchowny wydał oświadczenie, w którym przyznał się do prowadzenia auta pod wpływem alkoholu i oddał się do dyspozycji papieża. - Nie powinienem kierować samochodem pod wpływem alkoholu - napisał hierarcha. Przeprosił wszystkich, których zgorszył swoim czynem, w szczególności wiernych archidiecezji, których zaufanie zawiódł. - To jednak się stało, dlatego też oddaję do dyspozycji Ojca Świętego moją posługę biskupa pomocniczego archidiecezji warszawskiej - napisał biskup. Zapewnił też, że chce jak najszybciej skorzystać ze specjalistycznej pomocy.

Proces w normalnym trybie

Biskup przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Wniosek nie został jednak zaakceptowany przez Sąd Rejonowy dla Warszawy - Śródmieścia. Sąd postanowił, że sprawa będzie toczyła się w normalnym trybie, bo brak jest podstaw do uwzględnienia wniosku o poddanie się karze.

Wyrok nie jest prawomocny. Skazany ma siedem dni na ewentualne odwołanie.

TVN24/PAP/b

Czytaj także: