Atak na policjantów nie był jedynym. "Uderzył siekierą w maskę, przebijając ją na wylot"

Mężczyzna uszkodził siekierą samochód innego kierowcy
Rzecznik KSP Sylwester Marczak o kierowcy, który zaatakował patrol siekierą
Źródło: TVN24
"Myślałem, że zemdlał, więc wyłączyłem samochód i podszedłem zapytać, czy wszystko w porządku. Kierowca bez powodu się zdenerwował i zaczął chaotycznie odpinać pas" - opisał spotkanie z agresywnym kierowcą nasz czytelnik. Po chwili było dramatycznie. "Stanął przed maską samochodu, po czym uderzył siekierą, przebijając maskę na wylot" - czytamy w mailu wysłanym na Kontakt 24. Okazuje się, że to ten sam napastnik, który kilka minut później tym samym narzędziem miał wymachiwać przed policjantami.

Do zdarzenia doszło we wtorek po południu. Policjanci zabezpieczali finał Pucharu Polski. Jak informowała stołeczna policja, na moście Poniatowskiego zatrzymano do kontroli drogowej kierowcę (nie był kibicem, nie jechał na mecz). W pewnym momencie zaczął on wymachiwać siekierą. Funkcjonariusze obezwładnili mężczyznę, zbadali alkomatem i zatrzymali.

Po publikacji tekstu o tym wydarzeniu, otrzymaliśmy wiadomość przez Kontakt 24. Czytelnik napisał, że historia miała swój początek nieco wcześniej. Ofiarą miało paść jego auto, co potwierdził wysłanym zdjęciem.

Mężczyzna uszkodził siekierą samochód innego kierowcy
Mężczyzna uszkodził siekierą samochód innego kierowcy
Źródło: Kontakt 24

"Myślałem, że zemdlał, a wyszedł z siekierą"

Jak napisał właściciel samochodu (chce zachować pełną anonimowość), mężczyznę z siekierą spotkał kilka minut przed akcją z udziałem policji.

"Stał przede mną na czerwonym świetle, z wychyloną głową poza okno skierowaną ku niebu. Wszystko działo się na ulicy Targowej w kierunku dworca Wileńskiego, na światłach do zawracania w kierunku alei Zielenieckiej" - napisał i dodał, że zatrąbił dwa razy. Kierowa nie zareagował. "Myślałem, że zemdlał, więc wyłączyłem samochód i podszedłem zapytać, czy wszystko w porządku. Kierowca bez powodu się zdenerwował i zaczął chaotycznie odpinać pasy" - zrelacjonował czytelnik. Potem zrobiło się nieciekawie.

"Uciekłem, on wrócił do samochodu i ja również. Myślałem, że mnie pogonił i koniec sytuacji, ale najlepsze się dopiero zaczęło... Po powrocie za kierownicę nie zdążyłem jeszcze odpalić samochodu, a tamten kierowca wyszedł do mnie z siekierą. Klął przez 5-10 sekund, zbliżając się do mojego okna (...) stanął przed maską samochodu, po czym uderzył siekierą, przebijając maskę na wylot" - dodał. Po wszystkim napastnik miał uciec.

Nasz rozmówca zaczął go gonić. Po drodze spotkał patrol policyjny, ale od funkcjonariuszy miał usłyszeć, żeby dzwonić na 112. Ostatecznie skierowano go na komisariat. "Po złożeniu zeznań dowiedziałem się z państwa artykułu, że zatrzymano go minutę po moim telefonie (tak wnioskuję po lokalizacji i siekierze) tylko przez przypadek na rutynową kontrolę trzeźwości przy moście Poniatowskiego" - opisał.

"Jestem trochę zażenowany brakiem reakcji kogokolwiek. Nikt się nie przejął, że lata szalony, przypadkowy człowiek z siekierą po Warszawie, wymachując nią na prawo i lewo, zagrażając każdemu, kto jest w pobliżu. W takiej sytuacji powinna być reakcja, a trochę jej zabrakło" - ocenił nasz czytelnik.

Zarzuty za napaść i uszkodzenie mienia

O sprawę pytamy policję. Joanna Węgrzyniak z południowopraskiej policji przyznaje, że w sprawie uszkodzenia mienia dotarło do tamtejszej jednostki zawiadomienie. Ale akta sprawy zostały przekazane na drugą stronę Wisły, do śródmiejskiej policji, która zajmuje się atakiem na policjantów.

Z kolei Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, zapewnia nas, że mężczyzna za opisany przez naszego czytelnika incydent usłyszał już zarzuty. - Dotyczą czynnej napaści na policjantów, zniszczenia mienia, znieważenia funkcjonariuszy oraz wymuszenia wierzytelności - poinformowała.

Czytaj także: