Znany varsavianista Janusz Sujecki skrytykował pomysł sadzenia drzew na zabytkowych ulicach, takich jak okolice placu Pięciu Rogów czy Środkowa. Jego zdaniem ukrywanie dawnej zabudowy za "zielonymi ekranami" jest odcinaniem się od historii miejskiej. - Nie chcemy oglądać naszych zabytków w albumach. A tak to będzie wyglądało, bo będziemy chodzić po lesie i sprawdzać, jakie zabytki są za drzewami - stwierdził Sujecki.
Janusz Sujecki przekazał w rozmowie z PAP, że środowisko varsavianistów nie zgadza się na zasłanianie zabytkowych obiektów drzewami i zielenią. - Takie działania to odcinanie się od historii miejskiej - zaznaczył. - Na ulicy Mokotowskiej planuje się zasadzenie dosłownie lasu i (utworzenie - red.) oczek wodnych, ulica Chmielna nam niedługo zniknie, ponieważ planuje się tam posadzenie dwóch szpalerów drzew (jest już koncepcja wybrana w konkursie - red.), a dwupiętrowe kamieniczki znikną za tą ścianą drzew. Krucza jest zagrożona tym, że będziemy tam mieli pas lasu na środku - wyliczał Sujecki dodając, że ulice Chmielna i Mokotowska są wpisane do rejestru zabytków.
Wyraził też zdziwienie, że nie protestują inni przewodnicy po Warszawie. - Jeżeli przewodnik pojawi się w przyszłym roku na placu Pięciu Rogów, to co on powie wycieczce? Wyciągnie zdjęcie Domu Braci Jabłkowskich i powie "tak tu stoi Dom Braci Jabłkowskich możecie go zobaczyć na zdjęciu, teraz są drzewa i już go nie zobaczycie" - podsumował varsavianista. Przypomnijmy: projekt zmian u zbiegu Chmielnej, Szpitalnej, Kruczej i Zgody jest znany od kilku lat, a jego realizacja w fazie zaawansowanej.
"Będziemy chodzić po lesie i sprawdzać, jakie zabytki są za drzewami"
Jak stwierdził, takie działania to odcinanie się od historii miejskiej. - Nie chcemy oglądać naszych zabytków w albumach. A tak to będzie wyglądało, bo będziemy chodzić po lesie i sprawdzać, jakie zabytki są za drzewami - dodał.
Podał też przykład ulicy Ząbkowskiej, gdzie zaprojektowano posadzenie zieleni od ulicy Targowej. - Tak, żeby perspektywa Ząbkowskiej została całkowicie zasłonięta - powiedział Sujecki dodając, że na szczęście pomysł upadł.
- Ktoś mógłby powiedzieć, że chodzi o troskę o zieleń i środowisko naturalne. Nic bardziej błędnego. W tym czasie wycięto robinię na podwórzu przy Ząbkowskiej 13, która była jeszcze na planach Lindleya. To było ponad stuletnie drzewo - podkreślił. - Tak to teraz wygląda - tnie się zabytkowy drzewostan i planuje się wprowadzenie zieleni jako ekranu - czegoś, co zasłoni miasto, bo miasto to jest przeszłość, to jest historia. Wygląda to tak, jakby nasza historia była nam niepotrzebna - podsumował.
Woonerf tak, ale na nowych osiedlach. "Tam jest miejsce na eksperymenty"
Społeczni opiekunowie zabytków wyrazili we wrześniu swoje poparcie dla decyzji mazowieckiego konserwatora zabytków, który zablokował budowę woonerfu, czyli ciągu pieszo-jezdnego z ławkami i zielenią, na ulicy Środkowej na Pradze. Ich zdaniem, woonerf wykluczy zachowanie historycznego układu urbanistycznego ulicy. Wprowadzona zostanie zieleń, która zasłoni budynki i oś widokową ulicy. - A ławki i huśtawki zmienią ją w coś na kształt lunaparku, czy placu zabaw - ocenił Sujecki. - To nie będzie już wtedy ulica zabytkowa - dodał.
Swoje poparcie wyraził także Tomasz Markiewicz ze Stowarzyszenia Zespół Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy. - Popieramy decyzję profesora Jakuba Lewickiego. W ten sposób nie dojdzie do precedensu, niejako rękami władz miasta, zniszczenia zabytkowego charakteru tej ulicy - powiedział. Jak tłumaczył, woonerf to zapożyczenie przede wszystkim z Niderlandów, który wprowadza zieleń i uspakaja ruch na ulicach osiedlowych. - Nie rozumiemy, dlaczego takie pomysły są adresowane do starej części miasta, z autentyczną tkanką miejską, która przetrwała w dość dobrym stanie II wojnę światową. Dlaczego się tego nie robi na nowych osiedlach, tam jest miejsce na eksperymenty - wskazał Markiewicz.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: um