Inspekcja sanitarna potwierdziła w środę umorzenie dwóch kar oraz postępowań w sprawie happeningu "List". - Ustalono bezspornie, że uczestnicy akcji nie naruszyli obowiązujących przepisów dotyczących minimalnej odległości, jaką powinny zachować od siebie osoby przemieszczające się w przestrzeni publicznej - przekazała Joanna Narożniak, rzeczniczka Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego.
O uchyleniu kar nałożonych na dwóch uczestników happeningu z 6 maja poinformował we wtorek Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Postępowanie przeciwko grupie dziesięciorga artystów wszczęto na podstawie policyjnych notatek przekazanych inspekcji sanitarnej. Artyści przeszli sprzed budynku gmachu Poczty Głównej przy Świętokrzyskiej przed Sejm. Nieśli 14-metrowy transparent przypominający list z napisem "żyć nie, umierać". Od początku przekonywali, że happening odbył się z zachowaniem wprowadzonych w związku z epidemią obostrzeń, a oni mieli na sobie maski i zachowywali obowiązkowe odległości.
"Uchylone w trybie samokontroli"
O potwierdzenie tej wiadomości poprosiliśmy Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Warszawie, który prowadził postępowania w tej sprawie. Odpowiedź w jego imieniu przekazała nam Joanna Narożniak. Jak wyjaśniła, "decyzje nakładające administracyjne kary pieniężne na uczestników akcji artystycznej zostały uchylone w trybie samokontroli organu administracji". Dodatkowo umorzone zostały postępowania wszczęte w sprawie pozostałych ośmiu uczestników happeningu. - Do uchylenia decyzji doszło w następstwie rozpatrzenia odwołań złożonych przez osoby ukarane oraz Rzecznika Praw Obywatelskich, który przystąpił do toczących się postępowań. O uchyleniu decyzji zadecydowała zarówno argumentacja zawarta w pismach Rzecznika, jak i dołączone do odwołań obu ukaranych materiały dowodowe - poinformowała Narożniak.
I dodała, że chodziło o zdjęcia dokumentujące przebieg zdarzenia. Po ich analizie inspekcja sanitarna nie miała już wątpliwości co do oceny tej sytuacji. - Ustalono bezspornie, że uczestnicy akcji nie naruszyli obowiązujących przepisów dotyczących minimalnej odległości, jaką powinny zachować od siebie osoby przemieszczające się w przestrzeni publicznej - zaznaczyła rzeczniczka.
"Trzeba te przepisy stosować z głową"
- Byłem przerażony, jak zobaczyłem w zeszłym tygodniu te decyzje administracyjne sanepidu wydawane kompletnie bez refleksji, bez analizy stanu faktycznego, tylko na podstawie notatki policji. Tak jakby ten urzędnik sanepidu czuł się związany i nie czuł potrzeby przeprowadzenia dodatkowego postępowania dowodowego - mówił we wtorek w "Faktach po Faktach" Adam Bodnar. Ocenił, że ustawa, która pozwoliła na wprowadzenie kar finansowych, jest "niezwykle bezwzględna". - Widełki kar za przekraczanie reżimu sanitarnego są ustawione na poziomie od pięciu tysięcy do 30 tysięcy złotych. Co więcej, jak kara zostanie nałożona, to jest natychmiastowa wymagalność - zwrócił uwagę RPO.
Zdaniem RPO możliwe jest też, że w sanepidzie "nastąpiła jakaś autorefleksja". - Że może ten sanepid idzie za daleko, że może nie ma co ufać aż tak bardzo policji i że trzeba te przepisy stosować z głową. I to, że czasami się pojawiają takie przejawy w miarę sensownego zachowania ze strony organów władz publicznych, daje mi pewną nadzieję na przyszłość, że może przetrwamy przez te trudne czasy i że ten ciąg technologiczny będzie się zacinał - podsumował.
Źródło: tvnwarszawa.pl