Strażniczka miejska jadąc do pracy rankiem 12 sierpnia zauważyła coś na poboczu jezdni ulicy Przyczółkowej.
- Na początku pomyślałam, że to jakiś fragment czarnego materiału, ale jak podjechałam bliżej, zobaczyłam skierowane w moją stronę wystraszone małe oczka. Natychmiast się zatrzymałam i podeszłam do niego – mówi cytowana w komunikacie młodsza strażniczka Monika Stolarz z II Oddziału Terenowego.
Był cichutki i smutno spoglądał na funkcjonariuszkę
Maluch miał mokre futerko i zakrwawione oczko oraz łapkę. Był cichutki i smutno spoglądał na funkcjonariuszkę. - Widząc mnie, podniósł głowę i spojrzał na mnie tak, jakby prosił, żebym go stamtąd zabrała. Wyjęłam koc z bagażnika, jakieś pudełko, które tam przypadkowo miałam, delikatnie go ułożyłam i zawiozłam do pracy – opowiada dalej funkcjonariuszka.
Na miejscu strażniczka poprosiła o pomoc specjalistów z Ekopatrolu. Funkcjonariusze przewieźli pechowego malucha do Schroniska Na Paluchu, gdzie zaopiekowali się nim fachowcy. Po leczeniu znajdzie nowych opiekunów.
Czytaj również: Zwierzęta pracują w urzędzie miejskim:
Autorka/Autor: katke
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stołeczna straż miejska