Pomalowała pomnik Armii Krajowej. Policja publikuje nagranie z monitoringu

Policja szuka osoby, która pomalowała pomnik Armii Krajowej
Policja szuka osoby, która pomazała pomnik Armii Krajowej
Źródło: KRP Śródmieście
Śródmiejscy policjanci szukają osoby, która podczas środowej manifestacji namalowała numer telefonu "Aborcji bez granic" na pomniku Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego. Są też zarzuty dla 36 zatrzymanych w trakcie piątkowego protestu. Nadzór nad trzema sprawami przejęła prokuratura.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Na stronie Komendy Rejonowej Policji ze Śródmieścia opublikowano we wtorek nagranie z monitoringu z ulicy Jana Matejki. Widać na nim moment, gdy 28 października około godziny 15.54 doszło do pomazania pomnika. Policjanci opisują, że prawdopodobna sprawczyni ma długie blond włosy, ubrana była w granatowy płaszcz, a na ramieniu przewiesiła białą torebkę. Wideo ma słabą jakość.

- Policjanci ze śródmiejskiego wydziału dochodzeniowo-śledczego prowadzą postępowanie w sprawie znieważenia pomnika Armii Krajowej poprzez naniesienie na niego kolorowych napisów - informuje Robert Szumiata, oficer prasowy śródmiejskiej policji.

Do zdarzenia doszło podczas protestu przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego. Krótko po nim media społecznościowe obiegły zdjęcia pokazujące, że na pomniku umieszczono czerwony napis z numerem telefonu należącym do "Aborcji bez granic" - społecznej inicjatywy mającej na celu wsparcie dla kobiet, które chcą usunąć ciążę. Sam napis zniknął w trakcie manifestacji. Jej uczestnicy sami umyli pomnik.

Policja apeluje do osób, które mogą mieć informacje na temat tego zdarzenia, o kontakt z policjantami prowadzącymi sprawę w siedzibie jednostki przy Wilczej 21. Można to zrobić, dzwoniąc na numer 4772 361 27, 4772 379 40 albo w formie elektronicznej, pisząc na adres: komendant.krp1@policja.gov.pl.

36 osób usłyszało zarzuty po piątkowej manifestacji

Nie jest to jedyna sprawa prowadzona przez stołeczną policję w związku z toczącymi się od 13 dni protestami po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską, że przepis pozwalający na terminację ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu jest niezgodny z konstytucją.

Podczas największej manifestacji - czyli piątkowego marszu "Na Warszawę!" - policja zatrzymała 37 osób i wylegitymowała 270. W ramach protestu tysięczne pochody jego uczestników ruszyły z placu Zamkowego, z placu Zawiszy i spod Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Spotkały się na rondzie Dmowskiego. Potem wyruszyły przed dom wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu. W trakcie zgromadzenia kilka razy dochodziło do incydentów, gdy pośród tłumu pojawiały się zamaskowane osoby z petardami, gazem łzawiącym i pałkami teleskopowymi. Jak podawał rzecznik Komendy Stołecznej Policji, 35 spośród zatrzymanych osób miało być związanych ze środowiskiem pseudokibiców. - Po piątkowych protestach 36 osób usłyszało zarzuty - poinformował Marczak w poniedziałek.  

Policja przekazała prokuraturze trzy postępowania. - Prokuratura Warszawa-Śródmieście nadzoruje śledztwo dotyczące umieszczenia napisu na elewacji Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, wpisanego do rejestru zabytków miasta stołecznego. Podejrzany przyznał się i złożył wyjaśnienia - poinformowała prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. 22-letni mężczyzna został po przesłuchaniu i zwolniony do domu.

Kolejny mężczyzna, którego sprawę nadzoruje Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście, usłyszał zarzut udziału w zbiegowisku, naruszenia nietykalności cielesnej policjanta oraz jego znieważenie. 41-letni mężczyzna nie przyznał się do zarzutów, został zwolniony do domu.

17-latek podejrzany o udział w bójce przy ulicy Karowej został objęty policyjnym dozorem dwa razy w tygodniu i nakazem powstrzymywania się od udziału w zgromadzeniach publicznych. To dochodzenie nadzoruje Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ.

Czynności we wszystkich trzech postępowaniach prowadzić będą stołeczni policjanci.

Mimo zatrzymań i zarzutów rzecznik KSP powiedział w sobotę: "biorąc pod uwagę dużą liczbę uczestników, protesty należy określić jako bardzo spokojne".

Czytaj także: