Krzyknął przez megafon, ruszyli na niego policjanci. "Tak wygląda służba na usługach jednego polityka"

Interwencję nagrali przedstawiciele grupy "Tu Obywatele!"

Interwencję nagrali przedstawiciele grupy "Tu Obywatele!"
Policja użyła siły, bo demonstrujący użył megafonu
Źródło: To Obywatele!

Funkcjonariusze policji użyli siły wobec demonstrantów, którzy chcieli okazać swoje niezadowolenie z rządów Prawa i Sprawiedliwości przy okazji miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Na nagraniu zarejestrowanym przez członków grupy "Tu Obywatele!" widać, że mundurowi obezwładnili demonstrantów, którzy używali megafonu. - To kolejny raz, kiedy policja robi wszystko, byleby do Jarosława Kaczyńskiego nie dotarły głosy niezadowolonych obywateli - mówi Rafał Łuczkiewicz, autor nagrania.

W poniedziałek rano politycy Prawa i Sprawiedliwości przeszli przed pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a następnie przed pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku, żeby uczcić 150. miesięcznicę tragedii. Jak co miesiąc, w pobliżu pojawili się też ludzie demonstrujący niezadowolenie ze sposobu sprawowania władzy przez partię rządzącą. Na filmie, który trafił do sieci, widać grupę demonstrantów w towarzystwie kilkunastu policjantów. Uczestnicy zgromadzenia trzymali się za ręce, tworząc łańcuch okalający ich kolegę - mężczyznę z megafonem. Na nagraniu można zobaczyć, że policja rusza do akcji, kiedy włącza on urządzenie.

"Jarek!…" - zdążył krzyknąć mężczyzna, zanim siły użył wobec niego jeden z funkcjonariuszy. Na nagraniu widać, że policjant jedną ręką próbuje wytrącić megafon, a drugą - prawą - łapie za twarz demonstrującego. Rozpoczyna się zamieszanie, w którym uczestniczy kilkunastu mundurowych. Na udostępnionym przez grupę "My Obywatele!" nagraniu widać, że wytrącony megafon trafia w pewnym momencie do innego demonstranta. Wtedy to na nim skupia się uwaga funkcjonariuszy: policjanci wytrącają mu urządzenie i kładą go na ziemi. Potem jeden z policjantów łapie go za szyję.

W tym czasie na filmie słychać, jak ktoś skanduje: "Jarek, kazałeś lądować bratu!" oraz "gdzie jest wrak?". Inni policjanci - co widać na filmie - przepychają się z demonstrantami, którzy wcześniej otaczali mężczyznę z megafonem. 

Policja: zdarzenie, które powtarza się co miesiąc

Poproszony o skomentowanie filmu nadkomisarz Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji stwierdził, że "nagranie nie przedstawia całości interwencji".

"Na podstawie zaledwie ułamka nagrania mogę stwierdzić, że jest to sytuacja, która powtarza się co miesiąc" - stwierdził policjant w oświadczeniu wysłanym TVN24.

Dodał, że osoby uczestniczące w demonstracjach są "informowane o konsekwencjach zakłócania, a następnie stawiają bierny opór".

"W konsekwencji to wymusza na nas stosowanie środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej" - przekazał nadkom. Marczak.

"Żeby prezes nie słyszał"

Autorem nagrania jest Rafał Łuczkiewicz. W rozmowie z tvn24.pl poinformował, że to nie jest pierwszy raz, kiedy megafon prowokuje policję do użycia siły. 

- To przerażające, ale ci ludzie zostali zaatakowani tylko po to, żeby pan prezes Kaczyński nie musiał słuchać zdań, które mu się nie podobają. Tak wygląda służba, która jest na usługach jednego człowieka - mówi mężczyzna.

Opowiada, że po zajściu mundurowi zabezpieczyli megafon.

- Wydany został protokół zatrzymania przedmiotu. Protestujący nie zostali zatrzymani. Po raz kolejny oglądaliśmy smutne widowisko, kiedy policja bezceremonialnie łamie prawo, bo tego chce lider partii rządzącej - komentuje Łuczkiewicz.

Do zdarzenia doszło w 150. miesięcznicę
Do zdarzenia doszło w 150. miesięcznicę
Źródło: Tu Obywatele!

"Rozpraszanie legalnego zgromadzenia"

Wydarzenie, w którym uczestniczyli niezadowoleni z działania polityków Prawa i Sprawiedliwości zgłaszała Stanisława Skłodowska z Lotnej Brygady Opozycji. W rozmowie z tvn24.pl opowiada, że "kontrmiesięcznice" są społecznym sprzeciwem przed zawłaszczaniem państwa. 

- Rozumiem, że Jarosław Kaczyński bardzo przeżył koszmar z 10 kwietnia, ale to nie oznacza, że może ten dzień zawłaszczyć i zrobić z niego parodię. Co miesiąc służby opłacane z kieszeni podatnika ochraniają wierchuszkę partyjną, która chce się przypodobać przełożonemu pod pomnikiem - mówi Skłodowska. Dodaje, że policja - jej zdaniem - dopuściła się przestępstwa.

- Rozpraszanie legalnego zgromadzenia jest nielegalne. Policji jednak to nie interesuje, liczy się tylko to, żeby prezes był zadowolony - kończy Stanisława Skłodowska.

150. miesięcznica 

Po porannym nabożeństwie odprawionym w kościele seminaryjnym politycy Prawa i Sprawiedliwości przeszli przed pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a następnie przed pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku. Kwiaty złożył pod pomnikami prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.

Na miejscu obecni byli także m.in. szef klubu PiS Ryszard Terlecki, wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, wicemarszałek Senatu Marek Pęk, posłowie oraz europosłowie PiS, wśród nich Beta Mazurek i Jadwiga Wiśniewska.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, wśród nich para prezydencka - Lech i Maria Kaczyńscy, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego oraz ostatni prezydent Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

Czytaj także: