"Metodą 'na komornika' wyłudzali pieniądze od dużych spółek". Z konta jednej zniknęło prawie pół miliona złotych

Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w związku z oszustwami "na komornika"
Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w związku z oszustwami "na komornika"
Źródło: TVN24

Policja zatrzymała dwóch mężczyzn, którzy mieli przedstawiać komornikom sfałszowane sądowe dokumenty i w ten sposób wyłudzać pieniądze. - Dokumenty były tak dobrze podrobione, że odróżnienie ich od oryginału było praktycznie niemożliwe - powiedział PAP jeden ze śledczych. Sprawę zgłosił właściciel okradzionej spółki, z którego konta zniknęło ponad 400 tysięcy złotych.

Czynności pod nadzorem prokuratury prowadziła Komenda Rejonowa Policji na Mokotowie. Jak przekazał jej rzecznik Robert Koniuszy, sprawę oszustw "na komornika" udało się rozwiązać dzięki pracy operacyjnej mokotowskich funkcjonariuszy. - Policjanci ustalili, że podejrzani wyłudzają pieniądze od dużych spółek i wykorzystują do tego instytucję komornika. Zdobyli wiedzę dotyczącą komorniczych postępowań egzekucyjnych oraz dokumentów, które są konieczne do uzyskania tytułów wykonawczych. Postarali się o tak zwanych słupów i na ich dane preparowali dokumentację, z której wynikało, że to te osoby są wierzycielami i to one żądają wypłacenia im konkretnych kwot pieniędzy tytułem zaciągniętych w przeszłości zobowiązań. Ze sfałszowanej dokumentacji przygotowanej dla kancelarii komorniczej wynikało, że spółka, którą mieli zamiar pozbawić pieniędzy, w świetle prawa jest ich dłużnikiem – wyjaśnił Koniuszy.

Rzecznik mokotowskiej policji podał też, że podejrzani mieli wiedzę, że jedynym dokumentem koniecznym do rozpoczęcia procedury egzekucyjnej jest tytuł wykonawczy z sądu. Nakazy, którymi się posługiwali, były opatrzone pieczęciami XVII Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy. Oprócz pieczęci na pismach znajdowały się także dane sędziów i pracowników sądu, którzy faktycznie w tym wydziale pracują. Jeden ze śledczych przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że dokumenty były tak dobrze podrobione, że odróżnienie ich od oryginału było praktycznie niemożliwe. - Dokument uprawniał komornika do zajęcia majątku dłużnika i przekazania konkretnych kwot pieniężnych na konto wierzyciela. Podejrzani przesłali takie dokumenty do kilku wybranych kancelarii – poinformował Koniuszy.

414 tysięcy złotych

Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył właściciel okradzionej spółki. Z jego konta zniknęło dokładnie 414 tysięcy złotych. Funkcjonariusze ustalili, kto może mieć z tym związek między innymi dzięki podsłuchom założonym na telefonach sprawców.

Robert W. i Piotr W. zostali ujęci 20 listopada po godzinie 13. przy ulicy Patriotów w Warszawie. Funkcjonariusze policji zatrzymali do kontroli pojazd, którym się poruszali, a następnie poinformowali o zarzutach, w związku z którymi są zatrzymani. Zabezpieczono telefony, które mieli przy sobie i dokumenty, na podstawie których zamierzali ubiegać się o kolejną nienależną im zapłatę. Posiadali także kartę płatniczą na nazwisko "słupa", na którego konto przelewane były pieniądze w pierwszej sprawie.

Podczas przeszukania mieszkania Roberta W. policja znalazła komputer, na którego dysku znajdowały się kolejne sfałszowane dokumenty. W. miał także w domu ukryte ponad 25 tysięcy złotych w gotówce. Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Jeden z nich miał być prawnikiem

Rzeczniczka tej prokuratury Aleksandra Skrzyniarz poinformowała, że po przedstawieniu podejrzanym zarzutów oszustwa i posługiwania się fałszywymi dokumentami, a także zarzutów usiłowania dokonania dwóch kolejnych oszustw na kwoty 90 i 39 tys. zł, prokurator prowadzący skierował do sądu wnioski o tymczasowe aresztowanie podejrzanych. - Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował podejrzanych do dnia 18 lutego 2021 roku. Sprawa jest rozwojowa, podejmowane są działania, które mają na celu do ustalenia skali działalności podejrzanych – zaznaczyła Skrzyniarz.

Z ustaleń PAP wynika, że podejrzani nie przyznali się do winy. Piotr W., z zawodu prawnik, miał powiedzieć śledczym, że "nie jest przestępcą", a we współpracę z Robertem W. wszedł – w jego mniemaniu – legalnie. W. twierdził, że jego znajomy poprosił go o opinię prawną dokumentów, na podstawie których będzie ubiegał się o wszczęcie egzekucji komorniczej.

Na tvnwarszawa.pl pisaliśmy też o zatrzymaniu podejrzanych o włamania do bankomatów metodą "black-box":

Policja zatrzymała podejrzanych o włamanie do bankomatów
Źródło: KSP
Czytaj także: