Policjanci zatrzymali na Kijowskiej 33-latka, bo jego auto miało nieprzepisowe światła. Szybko okazało się, że na tym nie kończą się problemy z samochodem. Tablice rejestracyjne były podmienione, a w bagażniku kierowca przewoził kilka kanistrów z paliwem. Jego pochodzenie zainteresowało policjantów.
Policjanci zatrzymali do kontroli volkswagena, który nie miał wymaganych przepisami świateł. Gdy sprawdzili tablice rejestracyjne pojazdu okazało się, że należą one do innego samochodu marki Kia. - 33-latek siedzący za kierownicą nie chciał wyjaśnić, do kogo należy auto i kto dokonał zamiany tablic - podała komisarz Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI.
Dodała, że funkcjonariusze sprawdzili w systemie numer VIN volkswagena i ustalili jego prawowitą właścicielkę. - Mundurowi postanowili dokładnie skontrolować mężczyznę i przeszukać pojazd - wyjaśniła Onyszko.
W bagażniku znaleźli paliwo
W bagażniku znaleźli kilka kanistrów o różnej pojemności. W dwóch znajdowało się paliwo. Policjanci zaczęli podejrzewać, że kontrolowany przez nich volkswagen był wykorzystywany do kradzieży paliwa na stacjach. Ich przypuszczenia potwierdziły się. - Dowodem na to były nagrania z kamer monitoringu - przekazała policjantka.
Policjanci zatrzymali 33-latka, a dochodzeniowcy powiadomili o sprawie inne jednostki policji. Wtedy wyszło na jaw, że mężczyzna dopuszczał się kradzieży paliwa nie tylko na Pradze Północ, Białołęce i Targówku, ale również w innych częściach Warszawy.
- Zgromadzony w tej sprawie materiał dowodził, że 33-latek od końca września ubiegłego roku do 8 stycznia bieżącego roku dopuścił się aż 48 kradzieży paliwa na kwotę około 8 tysięcy złotych - poinformowała Paulina Onyszko.
Mężczyzna usłyszał zarzuty. Może mu grozić kara do pięciu lat więzienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KRP VI