Reżyserka teatralna Monika Strzępka napisała list otwarty do miasta, w którym opisuje swoje wątpliwości związane z wymogami konkursowymi na dyrektora Teatru Dramatycznego. "Warszawa chce się jawić jako miasto europejskie, progresywne. Jednak poza wolą jest tu potrzebna zmiana praktyki. Czytając wspomniany regulamin – gubię się nieco w rozczytywaniu intencji, które towarzyszyły powstawaniu tego dokumentu" - przyznaje artystka. Jej zdaniem na stanowisku preferowani są "starsi panowie, co się nadyrektorowali".
Monika Strzępka skierowała swój list do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, wiceprezydentki Aldony Machnowskiej-Góry i dyrektora Biura Kultury Artura Jóźwika. Jej wątpliwości wzbudziły kryteria konkursu na dyrektora lub dyrektorkę Teatru Dramatycznego.
"Czytam ogłoszony przez samorząd regulamin konkursu na stanowisko dyrektorki Teatru Dramatycznego Warszawy. Miasta, które ma na sztandarach obronę praw kobiet, praw artystów i artystek, praw społeczności LGBT przed coraz gwałtowniej atakującym te środowiska zwrotem nacjonalistycznym i ultrakonserwatywnym. Warszawa chce się jawić jako miasto europejskie, progresywne, bastion oporu i wolności dla tych, którzy i które stawiają społeczny opór zagrożeniu. To zagrożenie jest realne. I jest blisko. To piękny cel i wielka odpowiedzialność. Jednak poza wolą jest tu potrzebna zmiana praktyki. Czytając wspomniany regulamin – gubię się nieco w rozczytywaniu intencji, które towarzyszyły powstawaniu tego dokumentu" - przyznała reżyserka w liście.
Jednym z punktów, który wzbudził jej wątpliwość, jest ten dotyczący wymogu minimum pięcioletniego doświadczenia w zarządzaniu zespołem. "Myślę, że dla osób, które nie znają praktyki postępowań konkursowych w publicznych instytucjach kultury, to zdanie może wydawać się dość niewinne. Jednak niewinne nie jest. Bo praktyka jest następująca: ten punkt zazwyczaj stanowi szklany sufit dla artystek i artystów, którzy całe swoje zawodowe życie poświęcają na tworzenie, na pracę artystyczną. Nie znam przypadku, w którym uznano by na przykład dwudziestoletnie doświadczenie reżyserskie za wystarczające, by ten warunek spełnić" - stwierdziła artystka.
"Preferowani są starsi panowie, co się nadyrektorowali"
Zwróciła uwagę, że choć pracuje w teatrze od prawie dwudziestu lat, nigdy nie była na etacie: "Taka jest nasza zawodowa ścieżka w obecnym systemie – pracujemy na śmieciówkach. Ma to swoje zalety: mogę sobie na przykład zrobić wakacje, kiedy tylko zechcę. W teorii. W praktyce moje życie zawodowe to nieustanna harówka i lęk o to, co za chwilę. Żeby móc zostać matką, musiałam najpierw zaoszczędzić pieniądze, bo przecież nie będąc zatrudnioną, nie mogłam pójść na urlop macierzyński. Są też minusy takiego stanu rzeczy, na przykład takie, że państwo mnie nie widzi – ani system emerytalny, ani system ochrony zdrowia. W chwilach takich, jak na przykład pandemia – nie widzi mnie tym bardziej".
Strzępka zapytała wprost: czy jej praca na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat jest dla miasta widoczna? "Czy jako kandydatka spełniam warunek 'kierowania zespołem?'. Czy zespół realizatorek i realizatorów – scenografek, choreografów, aktorek i aktorów, pracowniczek i pracowników technicznych to zespół? A jeśli tak, to czy kierowanie takim zespołem w czasie pracy nad przedstawieniem to kierowanie zespołem? A jeśli tak, to czy praca z dziesiątkami zespołów, setkami ludzi, nad kilkudziesięcioma przedstawieniami składa się na 'minimum 5-letnie doświadczenie w zarządzaniu zespołem?' I czy w efekcie zostanie uwzględniona podczas formalnej selekcji kandydatur?" - zapytała reżyserka.
Jej zdaniem w konkursie preferowani są kandydaci, którzy już byli dyrektorami. "Preferowani są starsi panowie, co się nadyrektorowali i się nadają. Bo? Bo się nadyrektorowali. To szklany sufit. Osoba, która poświęca życie pracy artystycznej nigdy tego warunku nie spełni. Miasto nie jest tu spętane żadną ustawą – bo żadna ustawa tego wymogu nie reguluje. Można inaczej: można zacząć widzieć artystów. Można zacząć widzieć artystki" - podkreśliła.
"Mam dość bycia traktowaną jak dziewczynka, która po rękach powinna całować starych mistrzów"
Reżyserka stwierdziła, że nie ma problemu z pracą, ale już nie chce pracować na dotychczasowych zasadach: "Mam dość paternalistycznego traktowania, mam dość bycia traktowaną jak dziewczynka, która po rękach powinna całować starych mistrzów (i ich młodszych, męskich następców), za to, że ma szansę stanąć na zarządzanej przez nich scenie. A uwierzcie: te ręce się niezmiennie wystawiają do całowania, tu nie zaszła ŻADNA zmiana".
Zdaniem reżyserki z wymagań konkursowych wynika, że poszukiwany jest kandydat-technokrata. "To administrator ma przedstawiać program artystyczny – a ewentualny zastępca ds. artystycznych nie bierze udziału w postępowaniu konkursowym. Tym samym podstawowe cele statutowe instytucji, czyli np. prowadzenie działalności artystycznej, stają się jakimś mglistym, nieistotnym dodatkiem do sprawnie ekonomicznie zarządzanego przedsiębiorstwa. Naprawdę poszukujecie kogoś, kto da Wam pewność, że w toaletach nie zabraknie papieru toaletowego? Naprawdę nie chcecie, żeby program artystyczny instytucji przedstawiła komisji konkursowej osoba, która jest w tym zakresie kompetentna?" - pytała.
Na koniec podkreśliła, że zależy jej na rozmowie między środowiskiem ludzi kultury, a urzędniczkami i urzędnikami miejskimi: "Technokratyczny język daje poczucie bezpieczeństwa i dobrze wykonanej roboty - ale wyłącznie stronie się tym językiem posługującej. Problem w tym, że jest to język głęboko oderwany od praktyki zajmowania się sztuką z prawdziwym pożytkiem dla społeczeństwa. Czas upływa, mamy szansę coś zmienić. Może w ramach gestu dobrej woli odpowiecie mi Państwo przed upływem dwóch tygodni, miesięcy, lat?".
Miasto odpowiada
Miasto odpowiedziało na list reżyserki jeszcze tego samego dnia. "Pani list zawiera szereg wątków związanych ze współczesnymi wyzwaniami społecznymi i politycznymi, problemem prekariatu, przemocowości w instytucjach kultury, sytuacji artystki i artysty w teatrze. W mojej odpowiedzi odniosę się jednak wyłącznie do Pani pytań oraz wątpliwości związanych z ogłoszeniem konkursowym na dyrektorkę/dyrektora Teatru Dramatycznego" - pisze dyrektor Biura Kultury Artur Jóźwik.
Zaznacza, że prezydent Warszawy ogłasza konkursy na kandydatki/kandydatów na stanowiska dyrektorek/dyrektorów instytucji kultury, bo traktuje tę formę jako najbardziej transparentną i demokratyczną, choć nie jest to obowiązkową formą powoływania. "Mimo to od 2019 roku Warszawa rozstrzygnęła dziewięć konkursów na kandydatkę/kandydata na stanowisko dyrektorki/dyrektora następujących instytucji: Staromiejski Dom Kultury, TR Warszawa, Teatr Lalek Guliwer, Muzeum Warszawy, Dom Spotkań z Historią, Teatr Syrena, Teatr Ateneum im. S. Jaracza, Teatr Rampa – na Targówku, Muzeum Karykatury im. E. Lipińskiego. 28 września 2021 roku ogłosiliśmy konkurs na kandydatkę/kandydata na stanowisko dyrektorki/dyrektora Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy, 20 października 2021 roku konkurs dotyczący Północnego Centrum Sztuki - Teatru Komedia. Dzisiaj został ogłoszony konkurs na dyrektorkę/dyrektora Teatru Studio im. S. I. Witkiewicza" - wylicza Jóźwik.
Podkreśla, że podstawowym kryterium oceny jest koncepcja programowa, wizja artystyczna i rozwój instytucji. "Potencjał kandydatki/kandydata w zarządzaniu instytucją także w innych, nie tylko artystycznych aspektach, jest niezwykle istotny" - przekonuje dyrektor. I zwraca uwagę, że wymóg doświadczenia w zarządzaniu zespołem występuje we wszystkich ogłoszeniach konkursowych. "W zależności od wielkości instytucji wynosi od 3 do 5 lat. Teatr Dramatyczny otrzymuje najwyższą dotację podmiotową wśród wszystkich teatrów, dla których organizatorem jest Warszawa. W 2019 roku wynosiła ona 16 600 200 PLN, w 2020 roku 16 458 995 PLN, natomiast w 2021 roku 16 629 996 PLN. W Teatrze Dramatycznym zatrudnionych na etatach jest około 140 osób. Zasadnym jest, aby organizator instytucji kultury wymagał od kandydatek i kandydatów doświadczenia w zarządzaniu zespołem" - wyjaśnia dyrektor.
"Do tej pory praca reżyserska oceniana była jako doświadczenie w zarządzaniu zespołem"
"Pod uwagę brane jest nie tylko doświadczenie w pracy w instytucji kultury, ale również praca w firmie, organizacji pozarządowej lub zarządzanie zespołem artystycznym. Komisja konkursowa szczegółowo analizuje wszelkie dostarczone przez kandydatkę/kandydata dokumenty. Do tej pory praca reżyserska oceniana była jako doświadczenie w zarządzaniu zespołem" - przekonuje Jóźwik.
Dodaje też, że konkursy są otwarte dla osób z różnych środowisk i profesji i miasto szuka osoby, która zawodowo zajmuje się pracą w obszarze kultury, dopuszczając różne formy tej pracy. "Przykładem otwarcia Warszawy na osoby, które dotychczas nie pełniły funkcji dyrektorki/dyrektora są rozstrzygnięcia konkursów w Muzeum Warszawy, Teatrze Rampa – na Targówku czy Muzeum Karykatury im. E. Lipińskiego. W Teatrze Ateneum im. S. Jaracza dyrektorem została osoba, która dotychczas pełniła funkcję dyrektora artystycznego" - podaje Jóźwik.
Źródło: tvnwarszawa.pl