Jak informuje Urząd m. st. Warszawy, uroczystości rozpoczną się o godzinie 15.30. Składanie kwiatów i zapalanie zniczy w miejscach pamięci narodowej na terenie Starego i Nowego Miasta odbywać się będzie na trasie od placu Zamkowego 15/19, ulicami Rycerska 12 (róg Wąskiego Dunaju), Międzymurze (okolice Wąskiego Dunaju), Podwale 25, Kilińskiego 2, Długa 13/15, Długa 7, Świętojerska 4, Przyrynek 2 (róg Kościelnej), do budynku Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, Sanguszki 1).
Plan obchodów
Na godz. 17.30 zaplanowano uroczystość pod głazem upamiętniającym wybuch tzw. transportera pułapki (ul. Kilińskiego 3).
O godz. 19 w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela (ul. Świętojańska 8) rozpocznie się msza św. za poległych w Powstaniu Warszawskim.
Po mszy o godz. 20 na placu Zamkowym odbędzie się okolicznościowe przedstawienie pt. "Kobiety 44 - Powstanie Warszawskie oczami jego uczestniczek" w wykonaniu Ewy Dałkowskiej, Jadwigi Jankowskiej-Cieślak, Aleksandry Justy, Dominiki Ostałowskiej, Karoliny Brodackiej, Zuzanny Saporznikow z muzyką w opracowaniu Mateusza Dębskiego i wykonaniu Małgorzaty Kozłowskiej.
Uroczystości będą miały charakter ogólnodzielnicowy i ogólnomiejski. Wezmą w nich udział m.in. przedstawiciele środowisk kombatanckich, mieszkańcy i władze Dzielnicy Śródmieście oraz m.st. Warszawy, a także przedstawiciele władz państwowych.
13 sierpnia 1944 roku zginęło co najmniej 300 osób
13 sierpnia 1944 roku doszło do jednej z największych tragedii Powstania Warszawskiego - eksplozji niemieckiego transportera z ładunkami wybuchowymi, zdobytego przez powstańców na Starym Mieście. Na ulicy Kilińskiego zginęło co najmniej 300 osób, wśród nich 67 żołnierzy Batalionu "Gustaw".
Świadkiem tego tragicznego zdarzenia był dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Komorowski "Bór". W pobliżu miejsca wybuchu mieścił się sztab Komendy Głównej AK.
"W samo południe zwabił mnie do okna dobiegający z ulicy odgłos jadącego opancerzonego wozu amunicyjnego, któremu towarzyszyła głośna wrzawa. Był to niemiecki wóz z zatkniętą na przedzie flagą. Jego załogę stanowiło kilku żołnierzy polskich. Kierowca przejechał sprawnie przez barykadę wśród okrzyków tłumu kobiet i dzieci, zawrócił i stanął w poprzek jezdni u skraju chodnika. W tej samej chwili oślepił mnie błysk i słup ognia, spowity zwałami dymu i kurzu. Jednocześnie nastąpił huk potężnego wybuchu" - pisał gen. Komorowski w książce "Armia Podziemna". "Dym i kurz opadały z wolna, odsłaniając straszliwe skutki wybuchu. Po żołnierzach, którzy stanowili załogę wozu, nie pozostał żaden ślad. (...) Trupy ludzkie wyrzuciło na dachy pobliskich domów" - kontynuował.
Pojazd, którego detonacja doprowadziła do tragedii, to nosiciel ładunków wybuchowych Borgward B IV. Niewielki gąsienicowy pojazd w skrzyni z przodu pancerza zamontowany miał półtonowy ładunek wybuchowy. Jego kierowca podjeżdżał pod wybrany cel np. barykadę, zrzucał ładunek i wycofywał się. Taki właśnie pojazd wyjechał z Nowego Zjazdu na plac Zamkowy i utknął na barykadzie przegradzającej Podwale. Kierowca uciekł, gdy powstańcy obrzucili pojazd butelkami z benzyną.
Oficerowie obecni na barykadzie nieufnie odnieśli się do zatrzymanego pojazdu. Kapitan Ludwik Gawrych "Gustaw" zadecydował, żeby ze względów bezpieczeństwa nie wprowadzać go na Stare Miasto do czasu, gdy zostanie zbadany przez pirotechników. Planowano, że zajmą się tym oni o zmroku.
Nie wiadomo, kto wydał rozkaz o wprowadzeniu pojazdu za barykadę i czy w ogóle taki rozkaz został wydany. Pojazd przejechał przy Barbakanie, skręcił w Podwale i dojechał do ulicy Kilińskiego, gdzie zebrał się spory tłum. Borgward zatrzymał się na niskim nasypie przedzielającym ulicę, a kierowca zaczął manipulować dźwigniami, żeby wrzucić niższy bieg. Niechcący spowodował, że od przodu pojazdu oderwała się skrzynia z ładunkiem wybuchowym i zsunęła między zaskoczonych gapiów. Ludzie usiłowali z powrotem zainstalować ją na przedzie pancerza. W tym momencie nastąpił wybuch.
Autorka/Autor: kz/gp
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: UM Warszawa