MIPIM to największe targi inwestycyjne w Europie i papierek lakmusowy nastrojów branży nieruchomościowej. To także wydarzenie biznesowo-towarzyskie - od zawierania umów i oficjalnych paneli dyskusyjnych ważniejsze bywają tu niezobowiązujące rozmowy przy stoiskach, kameralne obiady na zacumowanych w porcie jachtach oraz wieczorne koktajle w hotelowych barach i restauracjach.
Rok temu przedstawiciele banku UBS przekonywali na przykład warszawskich urzędników do koncepcji budowy 200-metrowego wieżowca w miejscu Ilmetu, przy rondzie ONZ. Dziś mają już gotowy projekt firmy Schmidt Hammer Lassen i zapewnienie ratusza, że w planie miejscowym będzie zgoda na taki budynek. Tak się to robi w Cannes.
Euro, a potem...?
Czym kusić będzie w tym roku Warszawa? Przede wszystkim piłką nożną. Po raz trzeci z rzędu warszawskiej stoisko pełne będzie piłkarskich akcentów: kawałek zielonego trawnika w podłodze, rozdawane piłki z logo "Zakochaj się w Warszawie" i potężna wizualizacja Stadionu Narodowego przypominają: to już w tym roku!
- W roku mistrzostw nie mogliśmy się przecież od nich odciąć. Akcenty piłkarskie musiały się znaleźć na naszym stoisku - tłumaczy tę wtórność rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk. Przy odrobinie wysiłku można nawet uznać ją za dowód rozsądnej oszczędności władz Warszawy. Obawiam się jednak, że na Riwierze Francuskiej, gdzie nawet deweloperzy czują się jak filmowe gwiazdy, skromność nie jest w cenie.
Przede wszystkim jednak potencjalnych inwestorów bardziej od piłki nożnej interesuje odpowiedź na pytanie: co po Euro? Tego będą się mogli dowiedzieć z rozmów z urzędnikami. Do Cannes pojadą w tym roku wiceprezydent Michał Olszewski, szef biura obsługi inwestorów Paweł Pawłowski, Tomasz Zemła z biura architektury oraz szefowa biura promocji Katarzyna Ratajczyk. Po raz kolejny będą przekonywać do budowy parkingów podziemnych w systemie partnerstwa-publicznego, choć nawet w ratuszu słabnie chyba wiara, że uda się to kiedyś zrealizować. Będą też prezentować działki na sprzedaż. Wśród nich tak ważne dla miasta miejsca jak Serek Bielański, który prezentowano w Cannes już rok temu. Podobnie jak działkę przy Dobrej 33/35.
Tymczasem na Serku wciąż hula wiatr, a w miejscu Jadłodajni Filozoficznej czas zatrzymał się po pożarze, który zakończył historię istniejącego tam wcześniej klubu. Taki sam los spotka pewnie nowe nieruchomości w ofercie stolicy, takie jak 3,5 tys. mkw. przy ulicy Miłej czy zabytkowy budynek sierocińca przy Rakowieckiej 21, z którym nie można zrobić wiele, poza kosztowną rewitalizacją pod okiem konserwatora zabytków.
Trzeba się lansować
Warszawscy urzędnicy nie uczą się od konkurencji. I nie chodzi o to, by wystawić stoisko większe od Londynu - chodzi raczej o styl. Stolica Anglii nie mieści się w pałacu festiwalowym - swój potężny namiot stawia tuż przy plaży i prezentuje w nim wszystko: to, co już się buduje, to, co dopiero się planuje i to, co jest tylko pretekstem do dyskusji o przyszłości miasta. Właśnie takie dyskusje są w Cannes najciekawsze - przy futurystycznej makiecie spotkać można szeregowego urzędnika londyńskiego magistratu i porozmawiać o jego pracy. To cenniejsze niż 30-sekudnowa wymiana grzeczności z burmistrzem lub prezesem globalnej firmy deweloperskiej.
Ważne jest wrażenie, że dużo dzieje się zarówno na stoisku, jak i w promowanym mieście. To przyciąga uwagę. Tymczasem na stoisku Warszawy nie działo się dotąd prawie nic. Ratusz broni się, że w czasie, gdy trzeba ciąć wydatki na edukację, mocniejsze promowanie się w Cannes zostałoby uznane za zbytek - jeśli nawet nie przez mieszkańców Warszawy, to z pewnością przez opozycję.
Ale stoisko miasta współfinansują firmy, które wyświetlają na nim prezentacje i rozdają foldery reklamowe swoich inwestycji: BBI Development, Porty Lotnicze, Mennica Polska zy Yareal. Znamienne, że ci najwięksi, budujący spektakularne wieżowce Złota 44 i Warsaw Spire - Orco i Ghelamco - mieli w ostatnich latach własne stoiska, z dala od miejskiego.
Jeśli - wzorem lat poprzednich - oferty deweloperów poznać będzie można tylko z prezentacji na telebimie i folderów na plastikowym standzie, to na stoisku Warszawy znów będzie wiało nudą. A przecież mamy się czym chwalić. Jeśli nie komercyjnymi inwestycjami i projektami kolejnych wieżowców, to inwestycjami publicznymi. Skoro Noworosyjsk może co roku pokazywać makietę swojego portu, to nie od parady byłoby pochwalić się w Cannes Czajką (największa inwestycja środowiskowa w Europie) czy budową II linii metra (szczególnie w kontekście przetargu na projekt kolejnych odcinków). Przede wszystkim jednak przy stoisku cały czas powinni być obecni ludzie, którzy będą chcieli i potrafili mówić o tym mieście. W przeciwnym razie największym wydarzeniem znów będzie koktajl z udziałem osób, które równie dobrze mogłyby się spotkać w Warszawie.
Karol Kobos