Trwają roboty na wiadukcie ulicy Marywilskiej. Etap prac konstrukcyjnych zmierza ku końcowi. Drogowcy zajmują się betonowaniem płyty głównej, jednak tempo działań będzie zależało od pogody. W międzyczasie wykonywane są też prace ziemne. Wiadukt jest odbudowywany po tym, jak w październiku 2022 roku zdecydowano o jego rozbiórce.
Zarząd Dróg Miejskich poinformował na Facebooku, że trwa ostatni etap prac konstrukcyjnych wiaduktu na Marywilskiej. Drogowcy rozpoczęli betonowanie płyty głównej obiektu. Podkreślają, że to kluczowy etap odbudowy. Jak tłumaczą, beton będzie potrzebował co najmniej kilkunastu dni na związanie, a wiele będzie zależało od warunków atmosferycznych. Niestety niskie temperatury nie sprzyjają temu procesowi.
Po zakończeniu betonowania "do udostępnienia konstrukcji dla ruchu indywidualnego, będzie już naprawdę blisko" - deklarują. "Nie będziemy jednak tracić czasu - w trakcie zastygania wykonywane będą prace ziemne, aby jak najszybciej umożliwić ruch na obiekcie" - dodał Zarząd Dróg Miejskich.
W grudniu 2022 roku wykonawca rozebrał starą konstrukcję i pozbył się jej pozostałości z terenu inwestycji. Wtedy też przystąpiono do odbudowy wiaduktu. Drogowcy zapowiadali, że na wiosnę ruch na wiadukcie będzie się odbywał wahadłowo, a do czerwca nastąpi udostępnienie obu pasów nowej jezdni.
Wiadukt miał być przebudowywany stopniowo, jednak został wyburzony
Stary wiadukt nad bocznicą kolejową w ciągu Marywilskiej miał być przebudowywany stopniowo, z możliwością zachowania ruchu na jednej nitce. Jednak w październiku 2022 roku podczas robót doszło do "niekontrolowanego przemieszczenia podpory". Dźwigary płyty wiaduktu przeznaczonego do obsługi ruchu kołowego, utraciły swoją stabilność. Stan obiektu okazał się na tyle zły, że konieczne było przeprowadzenie całościowej rozbiórki.
O zmianach w planach prac informował w październiku Jakub Dybalski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.
- Od początku wiedzieliśmy, że wiadukt na Marywilskiej nie nadaje się do remontu. Trzeba go zburzyć i zbudować od nowa. Mieliśmy dwie możliwości, zrobić to od razu, wyburzając cały, albo w wersji drugiej, spróbować budować go kawałkami, żeby zostawić połowę wiaduktu, by móc tam puścić ruch (jak na Trasie Łazienkowskiej - red.). To od początku było pod znakiem zapytania, bo mówimy tutaj nie o dwóch obiektach, a o jednym - powiedział wówczas. Kiedy zachodnia część wiaduktu została wyburzona dodał: - To jak z jabłkiem. Jak się je ukroi, można zajrzeć do środka i zobaczyć, co tam jest. Okazało się, że wiadukt jest w takim stanie, że połowa obiektu nie może samodzielnie bezpiecznie służyć do jeżdżenia.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zarząd Dróg Miejskich Warszawa