Już po zatrzymaniach rzadko śledzą, co dzieje się z podejrzanym. Ale kiedy słyszą, że staje przed sądem, czują satysfakcję. Reporterka TVN24 rozmawiała z jednym z łowców głów z elitarnej grupy policjantów, którzy poszukują najniebezpieczniejszych przestępców, ukrywających się w Polsce i za granicą. Rozmówca reporterki TVN24 przyczynił się do zatrzymania Kajetana P.
elitarna grupa policjantów, którzy poszukują najniebezpieczniejszych przestępców ukrywających się w Polsce i za granicą. (http://www.tvn24.plprzyczynił się do zatrzymania Kajetana P.
W piątek miał zapaść wyrok w sprawie Kajetana P., oskarżonego o brutalne zabójstwo nauczycielki języka włoskiego, jednak przewód sądowy został wznowiony.
Jak wyglądała praca łowcy cieni?
Jeszcze przed podaniem decyzji sądu, o zatrzymaniu P. mówił jeden z łowców głów.
- W momencie wydania listu gończego, w sposób formalny, ze względu na miejsce zameldowania (Kajetan P. pochodzi z Poznania- red.), zespół z Poznania włączył się czynnie w poszukiwania. Było to kilka dni po zabójstwie - powiedział. Funkcjonariusze szybko ustalili, że P. z Warszawy przyjechał pociągiem do Poznania. - Był to pociąg do Zielonej Góry. Nie byliśmy pewni, czy wysiadł na dworcu w Poznaniu i zaczęła się żmudna praca - wspominał. Kilkunastu funkcjonariuszy przeglądało dziesiątki godzin nagrań z monitoringu. - Pracę rozpoczęliśmy od przeglądania monitoringu z dworca głównego w Poznaniu oraz pobliskiego centrum handlowego. I tak naprawdę, po wielu godzinach nastąpił przełom - powiedział. Na monitoringu zobaczyli P. i zaczęli podążać jego śladem.
Kłócił się o grosz
- Kajetan, wychodząc z pociągu, udał się w kierunku ulicy Matyi, a następnie od drugiej strony wszedł do centrum handlowego. I właśnie w tym centrum handlowym, jak udało nam się ustalić, zmienił wygląd - opisał funkcjonariusz. Kajetan P. kupił okulary, zmienił ubranie, poszedł też na zakupy do sklepu spożywczego. - Udało nam się ze szczegółami ustalić, co zakupił. Udało nam się ustalić też, że jest bardzo oszczędnym człowiekiem, w jednym sklepie wykłócał się nawet o jeden grosz, w sklepie spożywczym dokonywał zakupów najpotrzebniejszych rzeczy, najtańszych. Wiedzieliśmy od jego znajomych, że jest osobą oszczędną oraz osobą, która może bez specjalnego sprzętu przetrwać na przykład w Wielkopolskim Parku Narodowym kilka dni - mówił. O zmianie wyglądu Kajetana P. wiedzieli tylko oni. - Na późniejszym etapie bardzo nam to pomogło w jego identyfikacji, bo spływało do nas bardzo dużo informacji od ludzi, którzy widzieli Kajetana w różnych miejscach. Tak naprawdę dzięki temu, że tylko my znaliśmy szczegóły jego ubioru, mogliśmy weryfikować, które informacje są prawdziwe, a które nie - relacjonował.
kz