Dwa i pół miliona złotych – tyle miasto straciło na nieprawidłowej sprzedaży lokali użytkowych na Ochocie. Ratusz przedstawił wyniki kontroli, a sprawie przygląda się prokuratura okręgowa. Jak tłumaczą się władze dzielnicy?
Znamy już wyniki kontroli przeprowadzonej w urzędzie Ochoty w związku ze sprzedażą lokali użytkowych. O głośnej sprawie informowaliśmy na tvnwarszawa.pl. Do jednego ze sprawozdań z tej kontroli dotarło w lutym stowarzyszenie Ochocianie. Aktywiści, opierając się na dokumentach z ratusza przekonywali, że ochoccy urzędnicy sprzedawali lokale po zaniżonych cenach, czym narazili dzielnicę na milionowe straty.
Pełne wyniki kontroli potwierdzają, że pod wieloma względami mieli rację. Miejscy kontrolerzy piszą jasno: "Zarząd Dzielnicy Ochota przeznaczając do zbycia lokale użytkowe nie dokonywał oceny takich decyzji w świetle zasad prawidłowej gospodarki nieruchomościami, (...) a ceny zbycia lokali odbiegały od cen rynkowych".
Dalej urzędnicy stwierdzają, że wskazane nieprawidłowości skutkowały stratą w wysokości co najmniej 2,5 mln zł.
Opłacalna tylko 1 na 8 transakcji
W raporcie punkt po punkcie wymieniono szereg zapisów prawnych, które zostały naruszone przez ochocki ratusz.
Wśród nich m.in. artykuł 12 ustawy o gospodarce nieruchomościami, który nakazuje władzom dzielnicy "racjonalne gospodarowaniem zasobem nieruchomości". Racjonalne oznacza korzystne ekonomicznie i efektywne dla właściciela (czyli miasta) i interesu społecznego (czyli mieszkańców).
Podczas kontroli ustalono, że zarząd Ochoty zbył dziewięć lokali użytkowych i dwa garaże, a "racjonalna ekonomicznie była tylko jedna spośród tych transakcji". W pozostałych ośmiu przypadkach kontynuowanie wynajmowania (zamiast sprzedawania lokali) byłoby dla miasta bardziej opłacalne.
Kontrolerzy punktują władze Ochoty za brak obiektywnych kryterium mówiących o tym, które lokale należy sprzedać, a które nie. Wytykają "arbitralność, uznaniowość", a także brak należytej staranności dzielnicowych urzędników. Wytykają im nierzetelne przygotowywanie operatów szacunkowych (czyli dokumentacji i wyceny lokali) i błędy rachunkowej. "Brakowało rzetelnej weryfikacji formalnej i merytorycznej" - piszą.
Urzędnicy ponoszą konsekwencje
Co dalej? Ratusz wskazał burmistrzowi Ochoty długą listę spraw, które musi naprawić. Jest to przede wszystkim opracowanie trzyletniego planu gospodarowania lokalami na terenie dzielnicy, lepsze nadzorowanie podwładnych z wydziału zasobu lokalowych, rzetelna weryfikacja dokumentów oraz "wyciągnięcie konsekwencji służbowych" wobec tych, którzy odpowiadają za milionowe straty.
Wśród nich ratusz wymienia Wojciecha Komorowskiego i Piotra Żbikowskiego z zarządu Ochoty poprzedniej kadencji, wiceburmistrza Krzysztofa Kruka – obecnego wiceburmistrza, a także pracowników wydziału zasobów lokalowych: Konrada Majchera, Sławomira Zalewskiego i Henryka Musińskiego.
Jak poinformowała na wtorkowej radzie dzielnicy burmistrz Katarzyna Łęgiewicz, konsekwencje zostały wyciągnięte. - Spośród osób wskazanych przez miejskich kontrolerów podlegają mi tylko dwie: Sławomir Zalewski i Henryk Musiński. Pierwszy dostał upomnienie. Natomiast Musiński utracił moje zaufanie i nie widzę możliwości, aby dalej pełnił funkcję naczelnika wydziału zasobów lokalowych – poinformowała burmistrz Katarzyna Łęgiewicz.
Co z pozostałymi zaleceniami? - Jesteśmy w trakcie przygotowywania nowego planu gospodarowania lokalami. Planujemy też przeprowadzenie badania potrzeb lokalnych społeczności w tym celu i analizę rynkowych cen czynszu w lokalach użytkowych – odpowiada burmistrz Łęgiewicz.
"Czy jestem kompetentny? Nie wiem"
- Przeprowadzono też reorganizację urzędu w zakresie polityki lokalowej. Sprawy związane z lokalami mieszkalnymi i użytkowymi zostały wyłączone z wydziału zasobów lokalowych i przeniesienie do wydziału nieruchomości – dodała i zapewniła, że nowa struktura zapewni przeprowadzanie rzetelnej dokumentacji i sprawi, że podobne procedery nie będą miały miejsca.
Radni opozycji nie byli usatysfakcjonowani tłumaczeniami burmistrza. Od początku tej sprawy domagali się też dymisji jej zastępcy Krzysztofa Kruka, który nadzoruje wydział zasobów lokalowych. - Bardzo poważnie naruszył pan zaufanie mieszkańców. Czy nie uważa pan, że powinien podać się do dymisji? - pytała radna Monika Mossakowska-Biało. - Czy pan się czuje kompetentny, by dalej pełnić to stanowisko? - dopytywała.
– Nie wiem. Z wykształcenia jestem nauczycielem WF. Pracowałem w oświacie 20 lat. Zająłem swoje stanowisko z rekomendacji politycznej, jak wielu burmistrzów i wiceburmistrzów – przyznał szczerze Kruk. - Popełniałem błędy, to normalne, ale uczyłem się i zapewniam, że zawsze staram się wykonywać swoją pracę bardzo rzetelnie i w zgodzie z prawem – mówił.
Wiceburmistrz długo się tłumaczył. Przekonywał, że błędy formalne i proceduralne wskazane przez kontrolerów były przez niego na bieżąco poprawiane. - Jeśli chodzi o ceny, za które sprzedawano lokale i zarzuty, że były zbyt niskie, za każdym razem były przeprowadzane przez wykwalifikowanego rzeczoznawcę.
Sprawa pod okiem prokuratury
Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, sprawą sprzedaży lokali na Ochocie zajmuje się Prokuratura Okręgowa. Wszczęto śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych zatrudnionych w urzędzie dzielnicy Ochota.
Przypomnijmy, tzw. "afera lokalowa" rozpoczęła się kilka miesięcy temu, kiedy Ochocianie dotarli do wstępnego sprawozdania kontroli ratusza. Ten wskazywał nieprawidłowości (opisywaliśmy je na tvnwarszawa.pl). Jednym z przykładów były lokale przy ulicy Raszyńskiej 3. Sprzedano je najemcy za 455 tys. złotych, a ten odsprzedał je 9 miesięcy później za 1,45 mln zł na wolnym rynku.
Wszystkie lokale były sprzedawane bez przetargu. Ta formuła jest zgodna z prawem, lecz zdaniem miejskich kontrolerów, przynosi dla miasta mniejsze korzyści niż sprzedaż po rozpisanym przetargu.
W lutym w rozmowie z nami prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że będzie nakłaniać radnych do podjęcia uchwały, która zatrzyma proceder i wprowadzi sprzedaż lokali wyłącznie w wyniku przetargu. Jak zapewnił kilka dni temu Bartosz Milczarczyk, uchwała jest opiniowana przez miejskiego skarbnika i będzie poddana pod głosowanie w czerwcu.
Karolina Wiśniewska
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa