- Tradycyjnie, albo awaria rozjazdów, albo urządzeń sterowania ruchem, albo lokomotywy - wylicza powody opóźnień jedna z pasażerek "Uszatka", którą reporter TVN24 spotkał na trasie z Łodzi do Warszawy.
"Uszatek" kursuje od miesiąca. To jedyny pociąg, który na trasie pomiędzy Warszawą a Łodzią nie ma żadnych przystanków. Kolejarze zapowiadali, że dzięki temu będzie pokonywał dystans w rekordowym czasie - 1 godz. 24 min. Na przyspieszenie pociągu miał też wpłynąć zakończony niedawno remont torów, który trwał 7 lat.
"Nic się nie zmieniło"
Nic bardziej mylnego. - Na palcach jednej ręki możemy policzyć kursy, które było realizowane w zapowiadanym czasie - mówi pan Tomasz, jeden z pasażerów. Podobną opinię ma pan Mariusz: - Śmieszne to jest. Kupę szmalu wydana, a nic się nie zmieniło - komentuje.
Jak udowodnił Łukasz Wieczorek, wiele do życzenia zostawia także sam stan składu. Przeciekający dach, niedziałające WC - to tylko niektóre z mankamentów.
Wina pasażerów?
Kolejarze się tłumaczą: - Usterki się zdarzają i każda jest dla nas przyczynkiem, aby coś poprawić - zaznacza Beata Czemerajda z PKP Intercity.
Z kolei Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK, tłumaczy, że za opóźnienia odpowiadają często pasażerowie, którzy za długo wsiadają i wysiadają z pociągu. - Jeśli na peronie znajduje się grupa osób, np. z rowerami, to i czas wsiadania jest dłuższy. Nie zawsze da się to przewidzieć, wówczas pociąg może odjechać z opóźnieniem - tłumaczy rzecznik.
jk/r